Odejście

0 | Skomentuj
Prascanna odchodzi z watahy.
Powód: decyzja właścicielki.

Od Nightmare CD Lily'ego

0 | Skomentuj
Wadera leżąc ledwo przytomna uchylił lekko powieki i ujżała jedynie leżącego obok niej basiora który był nie przytomny, tym razem nie mogła nic poradzić była słaba i to na tyle, że nie mogła się sama zregenerować a co dopiero pomóc. Zaczęła lekko piszczeć z bólu gdyż był on nie do wytrzymania, czuła ciepło które ogrzewało jej plecy. Wadera zaczęła się trząść i głośno piskneła, po czym usłyszała cichy szept kogoś za swoimi plecami, głos mówi:,, cicho, za chwilę będzie dobrze" i poczuła jak ktoś gładzi łapą po jej głowie, nie miała sił i znów zemdlała. Leżał tak z dobre pół godziny a nieznajomy wilk robił coś obok niej i Lily'ego. Wadera podniosła powieki i uniosła lekko głowę o dziwo miała już więcej sił, rzuciła wzrok na wilka siedzącego obok ogniska. Wilk był masywny oraz wysoki, sprawiał wrażenie bardzo silnego, jego gęste futro było białe, a na łapach miał czarne "skarpetki", miał też szarą pelerynę na grzbiecie i kaptur na głowie. Obrócił głowę w stronę wadery a ta spojrzała ma niego, jego oczy były czerwone i miał bliznę pod okiem. Chciała zapytać nieznajomego co zamierza i kim jest ale nie miała aż tyle sił i położyła znów głowę na ziemi.
-Spokojnie Nightmare, ty i twój przyjaciel jesteście bezpieczni-powiedział, patrząc spokojnie na leżącą waderę.
Czarna po chwili ledwo wydusiła z siebie krótkie pytanie?
-Kim jesteś?-wyszeptała i zaczeła głośno oddychać nie mogąc złapać powietrza.
-Jestem Alon, zastanawiasz się skąd cię znam. Może mnie nie pamiętasz ale podczas walk psów ty i ten doberman uratowaliście mnie gdyż miałem zostać utopiony, byłem wtedy bardzo młodym szczeniakiem-wyjaśnił nieznajomy i podał jakiś eliksir jeszcze nieprzytomnemu basiorowi, a po tem Nightmare.
Nightmare położyła się i zasnęła. Wadera obudziła się na zajutrz rano i zobaczyła już będącego w pełni sił Lily'ego a sama czuła się już sporo lepiej.
-Alon pomoże nam wrócić - odparł spokojnie Lily a wilczyca się lekko uśmiechnęła i wstała.
-Nightmare nadal nie da sama rady iść więc coś na to zaradzę - powiedziała Alon i zagwidał i nagle do jaskini wszedł biały tygrys, który był towarzyszem Alona.
Alon i Lily położyli waderę na grzbiecie besti i zaczęli iść w kierunku, który był żekomo drogą do domu.
<Lily? >

Jisatsu

0 | Skomentuj
[Livando]

Imię: Jisatsu
Pseudonim: Jeżeli można to nazwać pseudonimem, to niektórzy, kiedy się zapomną, nazywają ją Cassie.
Płeć: Wadera
Wiek: 1 miesiąc
Charakter: Jisatsu jest bardzo skryta i tajemnicza. Nie sposób odgadnąć jej prawdziwych intencji, dopóki sama ich nie ujawni. Jest także inteligentna, znacznie przewyższa swoich rówieśników i byłaby w przyszłości doskonałym strategiem. Dedukcja przychodzi jej z łatwością, mimo, że jest leniwa i często miewa chwilę niepoważnego zachowania i próżnowania. Zazwyczaj zachowuje całkowitą pewność siebie. Często przesadnie dramatyzuje, lubi też dokuczać i drażnić się z osobami wokół. Należy wspomnieć, że jej imię nie jest przypadkowe- próby samobójstwa można nazwać już niemal jej hobby, mimo tak młodego wieku. Ciąży jednak nad nią klątwa, która nie pozwala jej się zabić. Zawsze ktoś ją uratuje, czy linka się zerwie, czy to muchomor okaże wywoływać tylko halucynacje. Często i dużo śpi, bo jak to ujmuje jedno z jej ulubionych mott "Sa­mobójstwo jest jak sen, więc nie py­taj dlacze­go tak bar­dzo lu­bię spać.". Jeżeli chodzi o jej myśli, chyba nikt wolałby nie spotkać jej w chwili podsumowywania własnego życia. Pod pewnymi względami ma w nich rację; przecież nic nie potrafi, jest zbyt agresywna bez specjalnych podstaw, potrafi do każdego wyskoczyć z nożem. Nie lubi krzywdzić, a jednak to robi, zbyt łatwo tracąc panowanie. Jeśli chodzi o bycie aktorką, jest w tym mistrzynią i nikt nie zauważa co się z nią dzieje, a wszystkie "wypadki" z których ktoś ją uratował, były "przypadkiem", "niefortunną sytuacją".  Kiedy wyczuje zagrożenie, natychmiast czmycha lub się poddaje. Ogranicza jedzenie do minimum, przez co wciąż jest wyjątkowo niska i chuderlawa. Nieraz od tak potrafiła wyciągnąć nóż i zacząć ryć nim po kawałku drewna, skale czy czymkolwiek co miała pod łapą. Ewentualnie, momentami zostawała jej łapa, co też potrafiła wykorzystać. Nieraz chodziła wesoła i nadpobudliwa wśród dorosłych, by w nocy zaszyć się w jakiejś norze i spokojnie zmienić bandaże na łapach. Nie lubi przyjmować pomocy czy zwracać na siebie uwagi. Ogólnie, stara się zniknąć, nie stwarzać problemów i nim nie być.
Hierarchia: Młoda gamma
Stanowisko: Za młoda
Rasa: Nieznana, jednak wiele osób już teraz wmawia jej że jest potworem.
Moce: -
Zainteresowania: Waderka lubi biegać oraz skakać przez pieńki. Często obserwuje także niebo i inne zwierzęta. Kolekcjonuje noże. Interesuje się także sposobami dzięki którym można się zabić. Dodatkowo, orientuje się we wszystkich truciznach oraz tym, jak można je przemycić do organizmu.
Historia: Podobno od tak spadła z sufitu na jednego z wilków (powiedzmy sobie szczerze, nie pamięta tego) i wychowuje się od tamtego momentu w watasze.
Rodzina: -
Partner: za młoda
Potomstwo: za młoda
Pieniądze: 350 Lemingów
Ekwipunek:  Mikstura Przemiany
Właściciel: Hiena [Hw]
Inne zdjęcia: -

Tashi dorasta

0 | Skomentuj

 Imię: Tashi, oznaczające ‚‚szczęście’’
Pseudonim: Brak
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Charakter: Tashi zmienił się przez półtora roku spędzonego w watasze. Przyzwyczaił się do nowego stada, zupełnie innego od poprzedniego. Już niedłużej jest nerwowym, nieufnym i przerażonym szczeniakiem, jakiego znaleziono na bagnach i jakiego poznała wataha, a miłym, spokojnym oraz często uśmiechniętym i chętnym do pomocy czy rozmowy wilkiem. Mimo wszystko, niektóre nawyki nie mogą zniknąć tak szybko – Tashi wciąż nie potrafi naprawdę się przed kimś otworzyć i boi się dotyku innych wilków. Niestety, młody wilk nadal jest nieco chorowity, przez co często można spotkać go kichającego.
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Wciąż nie potrafi odnaleźć się w społeczeństwie wilków i nie ma pojęcia, czy istnieje idealna praca dla tak słabego fizycznie i chorobowitego wilka jak on – Tashi nadal próbuje się odnaleźć. Dlatego po prostu stara się pomagać tam, gdzie jest potrzebny.
Rasa: Mieszanka Wilka Iluzji z Wilkiem Natury
Moce:
• Jego moc pozwala mu na pobieranie z otoczenia określonej ilości jakiegokolwiek materiału (np. wody, gleby), po czym ciało Tashiego zostaje zastąpione skupiskiem tego materiału o kształcie użytkownika mocy. Dzięki temu Tashi zyskuje ciało zachowujące zarówno naturalne dla wilka ruchy, jak i właściwości pobranego surowca. W takiej formie Tashi może dowolnie kształtować swoje ciało.
Słabości:
• słaba odporność zdrowotna
• niezbyt dobre wykształcenie bojowe
• nie do końca opanowana moc
Zainteresowania: Nic konkretnego. W wolnym czasie zwykle stara się pomagać wilkom w watasze, lubi odwiedzać Heroikę, która opiekowała się nim jako szczenięciem.
Historia: Urodził się w watasze Kiby – był jej synem. Na szczęście nie odziedziczył po niej właściwie niczego – ani wyglądu, ani mocy. Jako zdecydowanie słabszy szczeniak wśród zimnokrwistych wojowników, z którego matka nie była dumna, został wyrzucony z watahy. W wieku pięciu miesięcy przypałętał się aż do terenów WKS, gdzie znalazł i uratował go Lily. Tashi nadal jest mu bardzo wdzięczny za kilkukrotne uratowanie życia, a także krótkotrwałe szkolenie. Nabrał całkowitej ufności do swojej nowej watahy, przestając rosnąc w strachu, w jakim żył w pierwszych miesiącach swojego życia. Choć nie cała uraza w nim zanikła i nadal instynktownie unika kontaktów fizycznych z innymi wilkami, to mocno stara się z nimi zaprzyjaźnić i całkowicie pozbyć małej traumy, jaka w nim narosła.
Rodzina:
• Matka – Kiba
• Ojciec – Nieznany
Partner: -
Potomstwo: -
Pieniądze: 150 Lemingów
Ekwipunek: Brak
Właściciel: Asha999999 na howrse | stekzlisa@gmail.com
Inne zdjęcia: -
Towarzysz: -


Od Yesterday'a

0 | Skomentuj
Płowy wilk wyszedł z cienia i spojrzał na oświetlone promieniami słońca wzgórza. Wiatr, zbyt ciepły nawet na lato, delikatnie musnął jego sierść. Przed nim rozciągała się tundra – jego dom. Dom, któremu ponownie groziło niebezpieczeństwo.
Przynajmniej w tamtej chwili jego wataha była stosunkowo bezpieczna. Z powodu pewnych komplikacji przenieśli się do Wichrowych Wzgórz zaledwie dwa dni wcześniej. Wyjątkiem byli Shogun i Altair, którzy za zadanie mieli obserwować potencjalne zagrożenie i w razie czego ostrzec inne wilki.
Chociaż Yesterday spędził całe życie wśród stoków Wichrowych Wzgórz i drzew Owadziego lasu, zaistniała niedawno sytuacja była dla niego całkowitą nowością. Nikt nie widział dotąd ludzi na tych terenach, nikt też nie pamiętał tak wysokiej temperatury powietrza, jak tamtego lata. Alfa postanowił podążyć na północ za stadami reniferów i na razie po prostu obserwować dwunożnych. Jeszcze chyba nie wiedzieli, że w pobliżu żyje cała wataha, ale polowania na wilki pozostawały kwestią czasu... Chyba że coś się zmieniło, w co Yesterday nie wierzył.
Jak zwykle pochłonięty rozmyślaniami basior nie zauważył, że z mroku groty wysunął się mniejszy wilk, jeszcze niedorosły, ale całkiem do niego podobny. Dopiero gdy młodzik stanął obok niego, Yesterday go dostrzegł.
– Dzień dobry, Nulu. Jak tam noc? – zapytał Alfa, przypominając sobie zarazem swoje sny, a raczej koszmary. Większość dotyczyła bitwy i śmierci paru członków watahy, ale również matki Nulu.
– Dobrze – odpowiedział zdawkowo jego syn. Jak zwykle jego spojrzenie było przygaszone, a głos ponury, zupełnie pozbawiony szczenięcego entuzjazmu. – Idę na spacer.
– Już? Miałem nadzieję, że pomożesz mi z pracą... – westchnął Day. Nie zamierzał jednak na siłę zatrzymywać Nulu. Zauważył, że z młodym działo się od pewnego czasu coś złego... Basior nie potrafił sobie nawet przypomnieć, kiedy jego syn szczerze się roześmiał.
Nulu tylko odwrócił wzrok i precyzyjnymi susami pokonał drogę do podnóży wzgórza. Yesterday pokręcił głową, a później ruszył na polowanie. Wprawny obserwator zdołałby dostrzec, że schodząc po zboczu, poruszał się zupełnie jak syn. Wilk pokierował się świeżym zapachem grupy reniferów.
Nie minęło wiele czasu, a oczom Alfy ukazały się pasące się w spokoju kopytne. Roślinożercy zręcznie omijali bagna i grzęzawiska, szukając wśród roślin najsmaczniejszych kąsków. Wśród nich znajdowało się kilkanaście młodych oraz dwie starsze sztuki, które miały wyraźne problemy z chodzeniem.
Te maluchy są jak Nulu... a kulawi jak Heroica... – odezwał się głos w głowie Yesterday'a.
– Siedź cicho – mruknął do siebie. – Jeśli będę tak myślał, nic nie upoluję. A oni będą głodni.
Wilk, ignorując natarczywy wewnętrzny głos, zaczął skradać się do najbliższego ze słabych ogniw w stadzie. Padło na niewielkiego renifera, który zbytnio oddalił się od matki. Gdy Alfa znalazł się już blisko potencjalnej ofiary, przestał się kryć. Wyskoczył zza wysokiej trawy i pobiegł ile sił w łapach w kierunku roślinożernego. Kopytny zaczął biec, a wraz z nim całe stado zerwało się do ucieczki. Z powodu zaledwie jednego wilka.
Nagle tuż obok Day'a pojawił się srebrzysty, półprzezroczysty kształt. Wyglądał niemal dokładnie jak zmarła ukochana płowego basiora. Zaskoczony Alfa zgubił krok i z całym impetem runął na ziemię. Przeturlał się po miękkim podłożu i zatrzymał na boku. W następnej chwili mignął nad nim cień. Inny wilk ruszył śladem młodego renifera, dość szybko dogonił go i powalił na ziemię.
Yesterday podniósł się, ignorując ból obitego ciała, i ruszył w kierunku drugiego łowcy.
– Widzę, że przynajmniej tobie polowanie się udało – oznajmił, będąc już blisko. Napotkany wilk uniósł głowę znad zdobyczy i zatrzymał spojrzenie na idącym ku niemu Alfie.

<Ktoś coś?>

Nulu

0 | Skomentuj
 
 [wykonane przez autorkę postaci]
 
Imię: Nulu
Pseudonim: Zwykle mówią mu po imieniu, ale od czasu do czasu jest nazywany Sówką bądź Puszczykiem.
Płeć: Zdecydowanie basior.
Wiek: Za sprawą magicznej muminkowo-teletubisiowej magii ma już półtora roku.
Charakter: Nulu charakteryzuje się dość nietypowym jak na szczeniaka zachowaniem. Podczas gdy jego rówieśnicy bawią się wspólnie i uprzykrzają życie dorosłym, młody basior ma zwyczaj snucia się po całej watasze w towarzystwie puszczyka, którego tylko on widzi. Zdaje się być wiecznie przygnębiony i pogrążony w myślach. Jego dobre, kruche serduszko od miesięcy zamknięte jest za ścianami dołującego smutku; syn Alfy już od pewnego czasu cierpi na depresję. Kiełkuje w nim coraz silniejsze poczucie beznadziejności, a patrząc w odbicie w tafli wody nie potrafi zaakceptować siebie. Czasami odnosi wrażenie, że mieszka w nim jeszcze jedna osoba, która wyrzuca mu wszystkie błędy i stwierdza, nie bez cienia słuszności, że nikt go nie lubi. To właśnie od niechęci innych członków watahy wszystko się zaczęło. Krytykowany na każdym kroku i nieustannie porównywany z rodzicami, Nulu zaczął zamykać się w sobie i oskarżać się o wszystko. Mógł z niego wyrosnąć mądry, odpowiedzialny i pewny siebie przyszły przywódca, jednak społeczeństwo wykształciło ponurego i nieco nerwowego odludka z zaburzeniami snu i niedowagą skutecznie ukrywaną przez grube futro. Większość wilków nie wierzy, że wyrośnie z niego godny następca Yesterday'a, ale ciągle jest szansa, by go zmienić. Szkoda tylko, że pozostawiony sam sobie, wilk najbardziej interesuje się śmiercią... Co z tego, że ma zbyt kruchą psychikę, żeby się zabić.
Hierarchia: Młody Alfa, chociaż niektórzy chętnie zdegradowaliby go do statusu Omegi, a najlepiej w ogóle wyrzucili z watahy.
Stanowisko: Na razie zbyt młody.
Rasa: Zalicza się raczej do mieszańców, ale ma silne geny wymierających już Wilków Zagłady.
Moce:
• Nulu posiada ją tylko jedną, a i jej dobór przez siły wyższe był dla niego nieco pechowy. Co z tego, że matka szczeniaka uchodziła za wroga watahy, a on sam należy do rasy zwiastującej zniszczenie. Trzeba było jeszcze dołożyć mu do tego przemianę w sowę – symbol śmierci.
Zainteresowania: Śmierć, obojętne, czy chodzi o morderstwo, prawo natury czy samobójstwo. Często spędza czas na drzemce lub spacerach. Od czasu do czasu wyżywa się artystycznie na ścianie swojej jaskini – opanował sztukę tworzenia farb i trzymania pędzla w pyszczku.
Historia: Urodził się na terenach zajmowanych niegdyś przez Kibę, kiedy istniała jeszcze jej armia. Po śmierci matki Nulu jego ojciec zabrał go do WKS i od tego czasu wilk mieszka tutaj.
Rodzina: 
• Rodzice – Yesterday i Vala (*)
• Ciotka – Altair
• Przyszywana babcia – Heroica
Partner: Zbyt młody, zbyt chory...
Potomstwo: Ta sama sytuacja, co powyżej.
Pieniądze: 150 Lemingów
Ekwipunek: Brak
Właściciel: Heroica
Inne zdjęcia: ---
Towarzysz: Henki
 
Zdjęcie: Powyżej.
Imię: Henki. Znaczy ono "duch" i jest idealne dla tego ptaszyska.
Płeć: Samiec
Wiek: Dorosły, ale bliżej nieokreślony
Stworzenie: Puszczyk. Kto wie, może jest również aniołem stróżem Nulu.
Wygląd: Wygląda jak zwyczajny puszczyk, jego cechami szczególnymi są brak pazura w lewej łapie i powyrywane kilka piór ze skrzydeł. Czasami jego oczy wytwarzają wokół dziwną błękitno-białą poświatę. No i jeszcze jedna ważna informacja – nikt poza Nulu nie jest w stanie go zobaczyć.
Charakter: Spokojny, cichy, niezbyt ekspresywny, tajemniczy – to idealne określenia Henkiego. On w zasadzie po prostu jest.
Moce: Jego jedyną magiczną umiejętnością jest telepatia, umożliwiająca mu komunikowanie się z Nulu.
Słabości: To jednocześnie zaleta i wada – Henki istnieje tylko dla Nulu. Co prawda nikt i nic nie może go zabić, ale w ten sposób puszczyk nie jest w stanie fizycznie chronić podopiecznego. Dodatkowo ptak nie potrafi chwytać niektórych przedmiotów – przechodzą przez niego jak przez powietrze.
Właściciel: Nulu
 

Time skip

0 | Skomentuj
Ile może się zmienić w ciągu półtora miesiąca? Wszystko. Wilki z Watahy Krwawego Szafiru szybko się o tym przekonały.
Ocieplenie się klimatu, a co za tym idzie – ucieczka zwierzyny w chłodniejsze rejony i przemienienie się Owadziego Lasu w jedno wielkie bagno; pojawienie się w dotychczas dzikich okolicach ludzi oraz niespodzianka w postaci małej puszystej kulki futra, która spadła Alfie na głowę i wybudziła watahę z półtoramiesięcznego snu – to wszystko zwaliło się na ich głowy w ciągu zaledwie pięćdziesięciu dni. Mogłoby się zdawać, że pokonanie Kiby i jej ucieczka to koniec problemów... Jednak to dopiero początek.
 
***
 
Tak oto przesuwamy się w czasie o kilka miesięcy do przodu. Wataha wygrała wojnę z Kibą, ale wilczyca uciekła i nadal stanowi zagrożenie. W dodatku pojawiły się nowe problemy – ludzie i ocieplenie klimatu.

Od Cassie

0 | Skomentuj
Cicho stęknęłam, wstając i jak co dzień- zapominając o tym, że jestem za wysoka jak na tą norę- uderzając głową o sufit. Mruknęłam do siebie wiązankę słów w tylko sobie znanym języku, czy raczej mowie, którą posługiwały się istoty z równoległego świata. Chwilę potem jednak skupiłam się na odkaszliwaniu krwi, która napłynęła mi do pyska. Jednocześnie wszystkie rany, nawet te już prawie zagojone, czy cięcia na łapach, ślady pazurów na pysku, dosłownie wszystkie okaleczenia, postanowiły się otworzyć. Ćmiło mnie, przez głowę przelatywały nieistniejące strzały, zawartość żołądka wracała do gardła. Świat dosłownie wirował, wszędzie tańczyły czarne kropki, wokół słyszałam głosy odbijające się echem, mnożące się i coraz głośniejsze.
- Potwór!
- Zdrajca!
- Morderca!
- Idiotka!
- Dręczyciel!
- Bestia!
- Ścierwo!
- Upiór!
Otworzyłam pysk, próbując łapać powietrze. Czułam się, jakby ktoś ściskał moje płuca i powoli przebijał je pazurami.
- Przestańcie! To nie prawda! - wrzasnęłam, upadając pod naciskiem niewidzialnych sznurów. Próbowałam je rozerwać pazurami, jeszcze bardziej je zaciskając i rozrywając skórę.
 W wejściu do nory stanął basior potężnej budowy, przyglądając się wszystkiemu z szerokim uśmiechem. Chwycił mój kark, boleśnie wbijając zęby, bowiem wciąż wiłam się w spazmach. Ciągnął mnie na oczach całej watahy ku granicy. Wyrzucił mnie poza nią. Dosłownie wyrzucił, prosto na tereny WKS i bez żadnego słowa odszedł.


< Lily? *lenny*>

Od Lily'ego CD Nightmare

0 | Skomentuj
Lily natychmiast pobiegł szukać pomocy. Szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że to bezcelowe - prawie nic nie widział z powodu śniegu, który bardzo gęsto padał. Obejrzał się za siebie. Nadal widział wykrwawiającą się na śniegu Nightmare, ale skąd pewność, że za sto metrów nadal będzie ją widział?
- Psiakrew - syknął. Był to błąd, ponieważ do jego przełyku wdarło się na raz sporo chłodnego powietrza, więc nic już nie mówił i oddychał przez nos. Podbiegł powrotem do ciemnej wadery.
Nightmare podniosła na niego wzrok, jak gdyby chciała zapytać, czy znalazł już pomoc, lecz z jej pyska wydarł się jedynie niezrozumiały warkot. Lily zarzucił sobie ledwo przytomną wilczycę na plecy i pobiegł gdzieś przez śnieg. Zupełnie nie pamiętał, gdzie są, jednak w chwili, gdy tamten demon ukazał swoje prawdziwe oblicze, nagle z ciepłej jaskini przeniosło ich w sam środek lodowej pustyni.
Szedł więc, powoli czując, jak wychładzają mu się łapy, ale nie mógł się zatrzymać, nie mógł położyć się na ziemi, nie mógł się poddać - ponieważ wtedy byłby to już ich koniec. A miał przeczucie, że dwie silne watahy są na skraju wojny, więc tym bardziej musiał jak najszybciej wracać na tereny.
Zobaczył na horyzoncie coś, co mogło być jaskinią. Przyspieszył kroku, a leżąca na nim Nightmare warknęła z bólu.
- Wytrzymaj - syknął basior, chociaż tak naprawdę nie mógł jej pomóc, bo na leczeniu w zasadzie się w ogóle nie znał. Miał nadzieję, że wadera sama się jakoś zregeneruję, bo już wychodziła z podobnych sytuacji.
Tuż przed wejściem do jaskini na chwilę otoczyła ich jakaś czarna mgła, a Lily poczuł, jak przechodzi go dreszcz, po chwili upadł na śnieg z powodu intensywnego bólu głowy. Doczołgał się do jaskini, której dach ochraniał ich przed śniegiem, delikatnie zrzucił z siebie waderę i położył się obok niej.
Więc taki właśnie czeka ich los? Zamarzną, i nikt zbyt szybko nie odnajdzie ich ciał? O nie, gorsze mogło być już chyba tylko utopienie się.
Nagle leżące obok gałęzie zapaliły się, dostarczając obu wilkom przyjemne ciepełko. Ale Lily już o to nie dbał, nawet jeśli było to niepokojące, ponieważ właśnie tracił przytomność.

< Night? > Bardzo późno ale koniec roku i chyba nikomu nie chciało się pisać