Cicho stęknęłam, wstając i jak co dzień- zapominając o tym, że jestem za wysoka jak na tą norę- uderzając głową o sufit. Mruknęłam do siebie wiązankę słów w tylko sobie znanym języku, czy raczej mowie, którą posługiwały się istoty z równoległego świata. Chwilę potem jednak skupiłam się na odkaszliwaniu krwi, która napłynęła mi do pyska. Jednocześnie wszystkie rany, nawet te już prawie zagojone, czy cięcia na łapach, ślady pazurów na pysku, dosłownie wszystkie okaleczenia, postanowiły się otworzyć. Ćmiło mnie, przez głowę przelatywały nieistniejące strzały, zawartość żołądka wracała do gardła. Świat dosłownie wirował, wszędzie tańczyły czarne kropki, wokół słyszałam głosy odbijające się echem, mnożące się i coraz głośniejsze.
- Potwór!
- Zdrajca!
- Morderca!
- Idiotka!
- Dręczyciel!
- Bestia!
- Ścierwo!
- Upiór!
Otworzyłam pysk, próbując łapać powietrze. Czułam się, jakby ktoś ściskał moje płuca i powoli przebijał je pazurami.
- Przestańcie! To nie prawda! - wrzasnęłam, upadając pod naciskiem niewidzialnych sznurów. Próbowałam je rozerwać pazurami, jeszcze bardziej je zaciskając i rozrywając skórę.
W wejściu do nory stanął basior potężnej budowy, przyglądając się wszystkiemu z szerokim uśmiechem. Chwycił mój kark, boleśnie wbijając zęby, bowiem wciąż wiłam się w spazmach. Ciągnął mnie na oczach całej watahy ku granicy. Wyrzucił mnie poza nią. Dosłownie wyrzucił, prosto na tereny WKS i bez żadnego słowa odszedł.
< Lily? *lenny*>
- Potwór!
- Zdrajca!
- Morderca!
- Idiotka!
- Dręczyciel!
- Bestia!
- Ścierwo!
- Upiór!
Otworzyłam pysk, próbując łapać powietrze. Czułam się, jakby ktoś ściskał moje płuca i powoli przebijał je pazurami.
- Przestańcie! To nie prawda! - wrzasnęłam, upadając pod naciskiem niewidzialnych sznurów. Próbowałam je rozerwać pazurami, jeszcze bardziej je zaciskając i rozrywając skórę.
W wejściu do nory stanął basior potężnej budowy, przyglądając się wszystkiemu z szerokim uśmiechem. Chwycił mój kark, boleśnie wbijając zęby, bowiem wciąż wiłam się w spazmach. Ciągnął mnie na oczach całej watahy ku granicy. Wyrzucił mnie poza nią. Dosłownie wyrzucił, prosto na tereny WKS i bez żadnego słowa odszedł.
< Lily? *lenny*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz