Szczeniak niesiony przez Aidena był wychudzony. Nawet, jeśli trzymał w ząbkach to zakrzywione, ludzkie ostrze, wydawał się być zbyt lekki jak na miesięcznego wilczka.
Dopiero po jakimś kwadransie basiorowi udało się zgubić tamte oswojone wilki, przed którymi uciekał szczeniak. Wtedy wreszcie mógł przestać biec. Ledwo już cokolwiek widział przez długie, gęste i brązowe włosy, które przypominały mu, że nadal nosił tego szczeniaka za kark. Odłożył go, lub może jednak ją na trawę. Mała nadal ściskała w zębach nóż. Aiden usiadł i jeszcze raz spojrzał na szczeniaka. Miała ona białe, krótkie futro, wspomniane wcześniej brązowe włosy, i pełno bandaży na łapach, szyi i pysku. I miała również nienaturalnie dłuższe kły.
Co jest z nią nie tak? I co robiła tak blisko obozu ludzi?
Hm, powinien ją chyba zanieść do Heroiki. Starsza wilczyca wychowała już wiele szczeniąt i na pewno będzie wiedziała, co zrobić. Tak, to nie taki zły pomysł. Właściwie jedyny, który obecnie miał.
Usłyszał burczenie brzucha, i to nie był jego brzuch.
Przypomniał sobie o lemingu, którego zakopał niedaleko. Co prawda zachowywał swoje drugie śniadanie na później, ale leżąca przed nim skóra i kości dużo bardziej potrzebowała wtedy czegoś do jedzenia.
- Jak się nazywasz? - zapytał szczenięcia.
- Jisatsu, a pan? - odpowiedziała cicho biała, z niewinną miną obracając w łapach nóż.
- Jestem Aiden. Okej, Jisatsu, pójdę po coś do jedzenia, a ty się stąd nie ruszaj. Możesz mi to obiecać?
Jisatsu zagryzła wargi, a jej wzrok uciekł na bok.
- O-oczywiście.
Aidenowi wkrótce udało się znaleźć po zapachu zakopanego leminga. Szybko go odkopał i wrócił tam, gdzie zostawił Jisatsu, jednak szczenięcia tam nie było. Aiden rozejrzał się wokoło.
Szlag. Gdzie ona polazła?
< Jisatsu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz