Od Tenebrisa do Kalay

Był piękny poranek Tenebris postanowił się przejść, tak piękna pogoda i nie skorzystać? Było by to grzechem tak uważał basior. Jak postanowił tak zrobił i udał się na swój zaplanowany spacer po terenach, wyszedł ze swojej jaskini i wzioł głęboki wdech świeżego powietrza i popatrzył w krajobraz do okoła niego, a lekki wiatr przeszywał jego czarne futro.
-Ahhhh to idealny dzień na spacer--powiedziała sam do siebie i ruszył w drogę.
Szedł powoli i podziwiał widoki wokół siebie, po kilku minutach znalazł się przed lasem i wszedł do niego, było w nim pięknie trzeba to przyznać. Tenebris po jeszcze kilkunastu minutach marszu usiadł pod jednym z drzew, a po chwili się położył i podziwiał widoki oraz słuchał śpiewu ptaków. Trwał tak kilka minut aż nagle poczuł głód postanowił na coś zapolować, od razu przyłożył nos do ziemi i zaczął szukać tropu potencjalnej zdobyczy, liczył na coś większego np. Renifera. Po kilku minutach wyczuł woń Renifera, podążał tropem zwierzęcia, po nie długim czasie zauważył młodego rena który był odziwo bez matki. Zaczął się skradać i właśnie skoczył aby wbić kły w zdobycz ale... W locie zderzył się z innym wilkiem. Oba wilki upadł na ziemię, basior podniósł się i podszedł do nieznajomego który od razu się podniósł. Tenebris spojrzała na nieznajomego a raczej nieznajomą.
-Przepraszam, piękną Panią ale nie widziałem i my się chyba nie znamy? - przeprosił i zapytał stojącą przed nim waderę.
-Ehhh no dobra ale straciłam obiad i tak nie znamy się - przewróciła oczami wadera
-Jestem Tenebris a piękna pani? - powirdział szarmanckim głosem basior szczerząc zęby przy uśmiechu
- Kylay- krótko odparła na pytanie basiora, w jej tonie głosu było słychać obojętność
-Przepraszam że pozbawienie cię jedzenia, w rekąpesjacia może zapolujemy razem? - zapytał i spijrzał za siebie.

<Kalay? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz