Biegli przed siebie, nawet nie marnując chwili na pomyślenie, dokąd najlepiej uciec. Teraz, jak się przekonali, nawet uciekanie przez las nie działało na ich korzyść. Niedźwiedź, czy cokolwiek to było, zgniatał świerki i sosny jak zapałki.
Basior głośno krzyknął do uciekającej obok niego ciemnej wadery:
- Jaki jest plan?!
- Na razie nie mamy planu! - odkrzyknęła Nightmare - Ten demon jest zbyt silny na nas dwoje. Może jakbyśmy znaleźli inne wilki, to...
Kolejny trzask gniecionych drzew zagłuszył jej słowa. Niedźwiedź-demon był coraz bliżej, zaczynali powoli odczuwać jego parzący oddech.
- Czy on się staje coraz większy niż na początku? - Lily podjął próbę odwrócenia się, ale zaraz gdy to zrobił, potknął się o kamień i wywinął koziołka do tyłu. Nightmare myślała na głos dalej.
- A co gdyby udało mi się zmienić w smoka... tak, powinnam teraz dać radę... można by spalić skurczybyka... ale tu nie ma za wiele miejsca na przemianę, Lily mógłby oberwać skrzydłem... nikomu to nie jest do szczęścia potrzebne...
Lily błyskawicznie wstał, by w porę umknąć od szczęk demona i czym prędzej dogonił Nightmare. Był zdyszany i wiedział, że długo już tak nie pociągnie
- On... jest odporny... na ogień!
Wadera spojrzała na niego zaskoczona całkowitą pewnością, z którą wymówił te słowa.
- Naprawdę? Skąd wiesz?
- Po prostu wiem. Tak mi się wydaje, że wiem - mruknął Lily - Ale może duża ilość wody zadziała. Kto z naszych zna zaklęcia związane z wodą?
Basior mówił teraz bardzo szybko, dlatego Nightmare zajęło chwilę domyślenie się co właśnie usłyszała. Ale odpowiedź znalazła od razu.
- Yesterday!
Lily bez słowa skręcił w kierunku Wichrowych Wzgórz, a Nightmare podążyła za nim.
<Nightmare? =^-^=>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz