Od Nulu CD. Tashiego

Nulu z cichym okrzykiem odskoczył w bok, gdy zaledwie kilkanaście centymetrów od niego przeleciał dziwny, zaostrzony kij. Śmiercionośny przedmiot wbił się w pień pobliskiego drzewa i drżał jeszcze przez kilka sekund. Młody basior wpatrywał się w nieznany przedmiot z odrobiną strachu i sporą dozą zaciekawienia. Wyglądał on na jakiś rodzaj broni używanej przez Dwunożnych.
– Nulu! – syknął po raz kolejny Tashi, zatrzymując się parę metrów dalej. I tym razem złoto-brązowy szczeniak zareagował, chociaż ze zdecydowanie większym wahaniem. Nie chciało mu się biegać po całym lesie tylko dlatego, że zatrzymanie się groziło śmiercią. Przecież w końcu chciał umrzeć, czyż nie? Naprawdę, jaka to różnica, samobójstwo czy śmierć z łap Dwunożnych?
Chyba powinienem zachować te resztki godności czy czego to tam – westchnął Nulu w myślach, biegnąc o długość ogona za Tashim.
– To jak? – zapytał Tashi, odwracając na chwilę głowę w stronę młodszego kolegi. – Możesz zniknąć?
– Chyba tak – stwierdził szczeniak bez większego entuzjazmu. W sumie znienawidzenie przez kolejnego przesądnego wilka nie zmieniłoby życia młodego Alfy, ale musiał przyznać, że Tashi był całkiem miły. I że chciałby mieć w nim przyjaciela. Jednak nie robił sobie nadziei – pesymistycznie zakładał najgorsze; nowy znajomy odwróci się od niego niedługo po jego przemianie i ucieczce przed pościgiem.
Może jednak lepiej potknąć się i dać zabić człowiekowi? – przemknęło Nulu przez myśl.
– To znikaj – polecił ciemnofutry basior. – Już!
Potem sam dał nura w krzewy i upodobnił się do otaczających go roślin, zostawiając młodego Alfę samego. Złoto-brązowy wilk biegł jeszcze kilka sekund, zanim zdecydował się na przemianę. Podskoczył w górę i w jednej chwili jego przednie łapy przemieniły się w skrzydła, pysk w zakrzywiony dziób, a sierść w złotobrązowe pióra. Machnął kilka razy skrzydłami i wzniósł się wyżej. Po chwili szybował już nad drzewami, oddalając się od odgłosów pogoni. Z jego lewej strony pojawił się Henki, bez słowa szybując obok przemienionego wilka.
– M-myślisz, że Tashiemu nic nie jest? – zapytał w pewnym momencie Nulu.
A od kiedy to przejmujesz się innymi? – odpowiedział puszczyk pytaniem na pytanie.
– No wiesz... Jeśli on zginie, to wszyscy będą uważać, że to przeze mnie, bo przecież mogłem mu pomóc, a jednak sam odleciałem i wtedy wszyscy mnie znienawidzą jeszcze bardziej i...
Nulu, spokojnie. Myślę, że Tashi sobie poradzi – stwierdził spokojnie Henki.
– Ale co jeśli jednak...
Nulu!– Dobrze, dobrze – mruknął młody Alfa. Oba ptaki szybowały jeszcze przez minutę czy dwie, a potem zawróciły, chcąc upewnić się, że Tashi jest cały i zdrowy.
<Tashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz