Wpatrywałam się w tłustego leminga, lekko zezując. Tuż obok mnie przycupnął wilk.
Dopiero uczyłam się polować, a obecność starszego wilka bardzo mnie stresowała. A jeżeli coś mi nie wyjdzie?
— Spokojnie...
Postanowiłam posłuchać i uspokoić swoje myśli.
Gdy w górze zawiał wiatr, rzuciłam się w stronę zwierzęcia. Gdy już miałam go w pysku, moje skrzydło rąbnęło boleśnie w ziemię.
Moje śniadanie uciekło, a ja zrezygnowana usiadłam na zadzie, próbując rozruszać pechową kończynę.
— Ku*wa. — mruknęłam. — Już chyba łatwiej znaleźć jednorożca.
W odpowiedzi usłyszałam rozśmieszone prychnięcie.
— To nie jest śmieszne! Umrę tu z głodu! — naburmuszyłam się, a na potwierdzenie moich słów rozległo się burczenie z mojego żołądka.
Nagle coś mi się przypomniało. Postanowiłam zaryzykować pytaniem.
— Kiedy wróci tata i mama?
Wpatrzyłam się w osobnika swoimi ametystowymi oczami, czekając na odpowiedź.
Jego oczy stały się na chwilę nieobecne. Potrząsnął głową i wyraźnie przygnębiony, odparł:
— Niedługo.
Wyczułam, że kłamał. Wszyscy coś przede mną ukrywali.
Kilka dni po moim urodzeniu podobno pilnie wyruszyli, zostawiając mnie samą, czy tam pod opieką watahy, by załatwić coś w sprawie watahy. Nie wrócili przez te kilka miesięcy. Chciałabym ich poznać. Usłyszeć, że mnie kochają. Żeby to oni nauczyli mnie polować, zachowywać się...
Spuściłsm wzrok. Nie chcę nikomu sprawiać kłopotu... A właśnie to robię...
< Ktoś? *^* >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz