- Lily - zapytała Luna - Co myślisz o tej sprawie z tamtym wilkiem?
Lily milczał przez chwilę, zastanawiając się, co jej odpowiedzieć. W zasadzie bardziej martwiło go na chwilę obecną to, co stało się z jego skrzydłami. Ale to może poczekać. Zresztą, jak często korzystał z tych skrzydeł? Raz... może dwa razy na miesiąc?
- Ten wilk - zaczął basior, odwracając łeb w kierunku towarzyszącej mu skrzydlatej wadery - To mógł być szpieg z jakiejś obcej watahy. Skoczył na mnie z drzewa - dodał, usiłując zachować neutralny wyraz pyska.
- Szpieg?
- Ta, i do tego miał maskę nieźle ograniczającą widoczność, sama zresztą widziałaś. Ale ewidentnie też miał zamiar mnie zabić i wiedział, że tu jest wataha. I dlatego właśnie mam złe przeczucia. Najwidoczniej narobiliśmy sobie wrogów.
Znowu będzie wojna.
Chociaż w głębi duszy Lily nie mógł już się doczekać.
Szli już niecały kwadrans do jaskini Elan. Ale czy to miało jakikolwiek sens? Elan co prawda jest Uzdrowicielką WKS, ale nie jest cudotwórczynią, a jedynie magicznym wilkiem. Szanse na odnowienie skrzydeł Lily'ego były znikome.
I nagle tuż przed nimi przebiegł renifer. Lily poczuł się momentalnie głodny.
- Zapolujemy? - zaproponował, spoglądając na towarzyszkę, czekając na odpowiedź.
<Luna?> Eh ta wena :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz