Od Nulu CD. Tashiego

Nulu wzdrygnął się na wzmiankę o Yesterday'u. To nie tak, że nie lubił swojego ojca, wręcz przeciwnie – po prostu po ciągłych docinkach od innych członków watahy nie czuł się komfortowo przy wspominaniu imienia Alfy. Młody basior wiedział, że Tashi nie miał nic złego na myśli, a jedynie chciał być przyjazny. Mimo wszystko zrobiło mu się trochę bardziej smutno. Spróbował zignorować wewnętrzne głosy i w pozbawionym emocji stanie posłuchać, co jeszcze do powiedzenia ma napotkany wilk.
– Co myślisz o tej pogodzie? – ciągnął dalej swój monolog Tashi. – Przed chwilą miałem okazję zobaczyć rezultat tych upałów w pobliżu tajgi.
Potem wymruczał jeszcze coś pod nosem, ale zrobił to na tyle cicho, że Nulu nie był w stanie niczego zrozumieć.
– W lesie jest dość nieprzyjemnie – przyznał Nulu bezbarwnym głosem. – Ale przynajmniej spokojnie. Zazwyczaj. Coś mówiłeś?
– Co? – zapytał Tashi, nie rozumiejąc, o co chodzi młodemu Alfie.
– Mamrotałeś coś pod nosem – wyjaśnił młodzik.
– A... Muszę zdrapać jeszcze trochę kory z drzew dla Elan – odpowiedział starszy z basiorów. – Może chcesz mi pomóc?
Oczywiście, że nie chciał – oznaczało to nie tylko przerwanie spaceru, ale również przebywanie w czyimś towarzystwie – ale z grzeczności nie chciał odmawiać. Jeden z jego trzech wewnętrznych głosów stwierdził, że to świetny pomysł, ale sam Nulu nie podzielał jego entuzjazmu. Kusiła go wizja odpłynięcia myślami daleko i oddania sterów najbardziej depresyjnemu głosowi, jednak udało mu się pozostać w tym bezbarwnym, pozbawionym emocji stanie.
– Czemu nie – odpowiedział, starając się, aby w jego głosie zabrzmiała chociaż nutka entuzjazmu. Nie potrafił stwierdzić, czy mu się to udało.
– Świetnie – odrzekł Tashi z delikatnym uśmiechem. – Elan chciała chyba korę sosen... Tak.
– Znam miejsce, gdzie rośnie ich dużo – przypomniał sobie Nulu, po czym ruszył przed siebie, nie czekając na towarzysza. Szedł jednak dość wolno, więc ciemny basior szybko go dogonił. Z pyska zwisały mu jakieś liście i inne części roślin leczniczych. Syn Alfy z niezadowoleniem stwierdził, że Tashiemu będzie ciężko wziąć jeszcze korę... Czyżby młodzika czekał powrotny spacer z nieplanowanym towarzystwem do jednego z najbardziej ruchliwych miejsc w watasze? Nulu błagał w myślach, by do tego nie doszło. Chociaż akurat Elan zawsze była dla niego miła, nie mógł przewidzieć kto akurat będzie gościł w jej jaskini.
– To tutaj – oznajmił Nulu po kilku minutach spokojnego marszu, zatrzymując się. – Wszystko wokół to sosny. Uwaga na bagna.
Po co jesteś miły? – zapytał jeden z głosów. – Przecież i tak skończy się jak zwykle. Zacznie cię porównywać do Yesterday'a... A tak właściwie, to i tak jesteś zerem.
Hej, ja się nie chcę tu rozklejać – odpowiedział Nulu w myślach. Łapą zaczął zeskrobywać korę z drzewa. – Przynajmniej sprawiajmy wrażenie, że wszystko jest ze mną w porządku.
I tak jesteś zerem
– stwierdził głos. Tym razem Nulu nie zdążył odpowiedzieć. Przeszkodził mu krzyk Tashiego.

<Tashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz