O bogowie. Czy te ziółka nadal działają, czy może.... kurcze, ona mnie łapała zębami przynajmniej dwukrotnie. A jeśli... a jeśli już nigdy nie będę mógł jeść czosnku?
Kiedy tylko Altair zauważyła, że wilk skupił na niej wzrok, jasny basior odwrócił wzrok i udał niesamowite zainteresowanie wydzielającymi różnokolorowe światło kryształami, które rozwieszone były przy wejściu do jaskini Uzdrowicielki, chociaż Elan ostrzegała, że zbyt długie wpatrywanie się w nie grozi ślepotą. Toteż po kilkunastu sekundach jak gdyby nigdy nic wycofał się do przeznaczonego mu legowiska.
Jakieś pół godziny później do jaskini wbiegł skocznym krokiem jasnobrązowy basior, ciągnąc za sobą czarnego wilka, z którym Aiden miał już szansę mieć styczność. To był chyba Lily, ale pełnej pewności Aiden nie miał. Czarny basior obficie krwawił z boku.
- Co tym razem? - westchnęła Elan, opuszczając Altair i podchodząc do basiorów. Z ich dynamicznej wymiany zdań wynikało, że ów czarny basior nie po raz pierwszy dał się poturbować reniferowi. Interesujące, ale nie tak ważne, jak zamieszanie, które wywołała ta dwójka.
Shairen przerwała rozdawanie mięsa pacjentom i rzuciła się na ratunek jelitom, które zdawały się wypływać z rany. No dobra, aż tak źle nie było, ale większość wilków nadal była skupiona na tamtym czarnym wilku.
Aiden zauważył, że może teraz swobodnie wymknąć się z jaskini Uzdrowicielki, co w sumie powinien zrobić już dawno temu.
Nadal nie czuł się najlepiej, a do tego na zewnątrz było strasznie zimno, i chyba prawie z metr śniegu! Stojąc przy wyjściu zerknął jeszcze raz na wilki. Shairen tamowała fontannę krwi, Elan pochylała się nad jednym z pacjentów, a Altair wyglądała na pół śpiącą. Jedyną przeszkodą mógłby się okazać brązowy basior, ten, który przyprowadził tutaj rannego. W odróżnieniu do pozostałych wilków ten wyglądał najtrzeźwiej jak się tylko dało. No ale cóż, ten problem też dałoby się obejść - Aiden na tle śniegu był słabo dostrzegalny z powodu swojego jasnego futra. Jedyne co musiał zrobić, to natychmiast wskoczyć w śnieg i skręcić w lewo lub w prawo - zależy jak będzie wygodniej.
Tak też zrobił. Wczołgał się do śniegu i już go nie było.
Miał nadzieję, że jego nieobecność zostanie jak najpóźniej zauważona. Owszem, jego zachowanie było bardzo niekulturalne, ale Altair miała przecież aż nadto okazji, żeby go ugryźć. Może i tak za dużo już nie zmieni jego ucieczka, ale jednak wolał nie pozostawać z wampirem w jednej jaskini ani chwili dłużej.
Dokąd pójdzie? Wróci do swojej jaskini.... zaraz, jakiej jaskini? Wybrał on w końcu sobie jakąś jaskinię czy nie? To było po spożyciu ziółek, więc w sumie nie był już pewien niczego... .
W końcu wpadł do innej jaskini, gdzie zastał kilka nieznajomych wilków siedzących przy dużym ognisku. Nie zauważyli go, tym lepiej. Wykorzystał okazję i podkradł im trochę ognia, żeby znów móc używać mocy.
Po tym wszystkim wybiegł z jaskini z przyjemnym uczuciem napełnionego ogniem brzuszka.
Wtedy w jego umyśle pojawiła się sugestia dotycząca opuszczenia watahy i skierowania się na Południe. I tak rekordowo długo wytrwał już w jednej watasze. Wtedy też zrobiło mu się szkoda Altair, chociaż to ona była głównym powodem jego wybycia z jaskini Uzdrowicielki. Mógł się z nią chociaż pożegnać.
< Altair > ¿ Wyszło trochę nijakie ale nie mogłam znieść tygodniowej sumy opek '-'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz