>>> timeskip <<<
Altair obserwowała z daleka walczących, z pyskiem zasłoniętym materiałem. Yesterday nie pozwolił jej wziąć udziału w bitwie – wciąż jeszcze nie kontrolowała się zbyt dobrze. Istniało ryzyko, że gdy poczuje zapach lub smak krwi, zacznie atakować wszystkich... nie tylko wrogów.
Chociaż wataha nie była zbyt silna, mogła pozwolić sobie na niewystawienie do walki jedną z członków. Nawet musiała sobie pozwolić... Ale z daleka wyglądało na to, że WKS radzi sobie całkiem dobrze, a Niezwyciężeni Wojownicy nie są wcale tacy niezwyciężeni, na jakich wskazywałaby nazwa. Co jakiś czas Alt dostrzegała znajomą sylwetkę Cassie. Po jakiej stronie walczyła wadera? Wampirzycy wydawało się, że jej znajoma pozostała wierna WKS, ale... nie mogła mieć pewności. Stała przecież tak daleko.
Zawsze możesz tam podejść – stwierdził Północny Wiatr.
– I zabić przy okazji kogoś? Nie, dzięki – odparła. – Wolę pozostać tutaj i w razie potrzeby ewakuować Heroikę i szczeniaki.
Oczywiście. Niech ominie cię najciekawsze.
– Co z tobą nie tak? Przecież wiesz, że nie mogę walczyć! Poza tym, szczenięta to przyszłość watahy. Gdyby wojownicy zginęli, chociaż one powinny przeżyć i dać początek...
Tak, tak, tak sobie to tłumacz.
– Co się z tobą dzieje? Nigdy nie byłeś taki...
W pałacu Boreasza źle się dzieje. To nie wpływa na mnie dobrze – wyznał przyjaciel wampirzycy.
– W pałacu Boresza? Co to za miejsce? Nigdy o nim nie mówiłeś.
To generalnie tajemnica. Pan Północy nie lubi, kiedy napastują go goście... chociaż z drugiej strony, czasami czuje się zapomniany i niedoceniany.
– Rozumiem... albo nie? Ale popatrz! – zawołała podekscytowana Alt. – Niezwyciężeni się wycofują!
Rzeczywiście, wrodzy wojownicy cofali się, a część z nich otwarcie rzuciła się do ucieczki. Czarna wadera podskoczyła radośnie – chyba wygrali! Ale... wciąż pozostawało pytanie – czy Cassie wróci do watahy? Yesterday pewnie zgodziłby się przyjąć ją ponownie, ale... co postanowi ona?
Altair, nie mogąc już wytrzymać, popędziła ile sił w łapach w kierunku pola bitwy.
<Cassie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz