Lodowa wadera niosła basiora niczym małego szczeniaka biegła z nim ile tylko sił w lodowych łapach do przodu nie złomnie, rozpętała śnieżycę aby nikt za nimi nie podążał. Wadera biegła bardzo szybko a basior starał się wyrwać ale ilekroć prawie mu się to udało ona zaciskała coraz bardziej szczęki. Śniegu było na tyle dużo, że gdy wadera stała było go do połowy jej łap (jako lodowe monstrum miała 2,5 metra więc to około 1 m.) przedzierała się po przez te śniegi ile tylko sił a Day przeparzał i przemakał od tego śniegu, widząc to wadera przyspieszył ale tereny watahy były daleko daleko stąd. Mogła zdjąć naszyjnik i szybko wyleczyć alfę ale to by było ryzykowne i to bardzo, na tyle iż nie miała zamiaru tego robić. Ale po kilku-kilkunastu minutach musiała to zrobić. Zatrzymała się więc położyła nieprzytomnego już basiora na śniegowu zdjeła naszyjnik i chwyciła go w zęby, szybko stworzyła zioła które miały utrzymać Yesterday'a przy życiu. Dała je nieprzytomnemu i poczekała około 5 minut i znów założyła naszyjnik i zamieniła się w potwora wzięła go znów jak szczeniaka i zaczęła biec ile tylko sił aby jak najszybciej dotrzeć do terenów watahy. Biegła przedierając się przez śniegi a na horyzoncie było już widać tereny watahy, po kilku minutach była już na terenach watahy natychmiast pobiegła do jaskini uzdrowicielki. Gdy uzdrowicielka zobaczyła ją przeraziła się ale Prascanna położyła Day'a na skórach.
-Uzdrów go, narazie dałam mu zioła które podtrzymują jego funkcje życiowe-powiedziała przemienia wadera
-Dobrze - odpowiedziała Elan
I wtedy Prascanna wybiegła gdyż czyła, że Kiba się zbliża.
Pobiegła na granicę i czekała, nie trwało to długo gdyż po kilku minutach dostrzegła Kibę obok której szedł wilk podobny do niej, jednak jego skóra nie była tak twarda jak jej i nie był on tak duży jak ona ale też był groźny. Biegł w jej stronę i zaczęła się walka dwóch potężnych potworów lodu od tego kto wygra zależały losy watahy. W pewnym momencie Prascanna zaczęła przegrywać i gdy już miała zginąć zadała potężny cios przeciwnikowi i tamten przegrał a Kiba widząc tą przegraną uciekła ale za pewne nie na długo.
<Yesterday? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz