Kaylay musiała się wygramolić z jaskini. Pierwsze co, to złapała jakiś przedmiot i zakryła czerwoną plamę na podłodze. Miała nadzieję że basior jej nie zauważył. Wadera miała wychodzić w miejsce spotkania z Shogunem, tylko... Yesterday jej nie powiedział w jakim miejscu miała zacząć się wędrówka. Wilczyca nic nie wzięła i stanęła przed swoją jaskinią. W oddali zmierzał w stronę jej jaskini szarawy basior - Shogun. -nawet go nie znam - pomyślała wadera.
-Witaj, Shogun jestem-powiedział basior.
-Kaylay. Idziemy? - burknęła pod nosem wilczyca
-No...dobrze. Jak chcesz.
Wyruszyli po piętnastu minut milczenia. Na wilka jej towarzyszącego wogóle nie zwracała uwagi. Wadę była dość obojętna . Nie sądziła że może ją spotkać coś nieprzewidywalnego i ciekawego.
-Jak ci się wataha podoba. - zapytał basior
Kaylay popatrzył na niego niepewnie. W watasze nie była już krótko. W prawdzie jego pierwszy raz widziała, ale to nie znaczy żeby po dość długim czasie pytać jak ci się wataha podoba. Wadera nic mu nie odpowiedziała. Basior czekał na odpowiedź.
-No więc? -spytał po raz kolejny.
-Słuchaj, nie jestem tu od wczoraj a poza tym, a co cie to obchodzi?!
-Dobra spokój. Może widzę cię pierwszy raz i zkąt miałem wiedziec!-Basior widocznie się zdenerwował i stracił cierpliwosc.
<Yesterday?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz