-boże czemu on tak wszystko bierze inaczej i mówi, że ja wiecznie nic nie rozumiem i przeznaczamy prawdę, on ma dość ja też. WiecznieW że tylko ja coś nie rorozumi i biorę do siebie a tak nie jest no i jeszcze zmyślam po prostu super! - toczyła wewnątrzny monolog.
Stała tak przez chwilę a Day patrzyła lodową waderę tróra trwała w bezruchu.
-Nie oddam Ci go no! - wykrzyczała prosto w twarz alfie
-Oddaj mi go ja ci każę! - odkrzyknoł do wadery
-Ku**a nie! - krzyknęła i tupneła łapą tak, że lodowe sople otoczył basiora
-Zrozum jak mi go odbierzesz to nie mamy szans z Kibą!- dodała groźnym tonem
- mamy doskonałych i potężnych wojowników których moce są potężne - odparł z przekonanim donośnym głosem
-Może i tak ale mnie nie da się zniszczyć! - krzykneła wywołując potężną zamieć śnieżną.
Basior zamilknoł na chwilę nienwiedząc co ma powiedzieć, a wadera wściekle patrzyła na niego siedzącego w klatce z sopli.
-Proszę oddaj mi go a ja go zniszczę- powiedział łagodnie a jego słowa płyneły psokojnie do wadery.
-Nie nie nie, nie wiem tego - warkneła groźnie
-Proszę - szepnoł cicho
-co ja słyszę ty mnie o coś prosisz? - zapytała rozbawiona
-Tak-szepnął - Tak ja cię proszę! - tym razem krzyknął głośnie
Wadera tylko się zaśmiała dość głośno i zaczęła krążyć w okół basiora. Przyglądała mu się i myślała a on znudzony jest już tym. - - No oddaj go albo odejdź z watahy- krzyknął wściekły jak nigdy do tąd
-A więc się doczekałam tych słów z twoich ust mój drogi, tak długo, tak bardzo długo na to czekałam- powiedziała wściekła i za równo wściekła.
On nic nie odparł tylko patrzył i myślał nad swoimi słowami.
-Wygrałeś-mrukneła i opóściła głowę ku ziemi- a ja przegrałam jak zawsze-dodała i zdjeła naszyjnik i przegrała go a on wybuchł i odrzucił oba wilki na dwie całkiem inne strony. Wadera leżała na śniegu i po chwili się podniosła i pokuśtykała w stronę Day'a, miała skręconą tylną łapę, była cała podrapana i kraw lała się z jej ran ledwo dawała radę iść. W końcu dotarła do wilka leżącego na ziemi.
-Wygrałeś, ciesz się - wydusiła z siebie i przeszła jeszcze kilkanaście metrów i padła na ziemię.
<Yesterday? No sory, że tak długo no... Ale... Szkoła... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz