Nightmare zaraz ponownie zapadła w sen, a Lily mógł nareszcie odetchnąć z ulgą po tych kilku godzinach oczekiwania - najwyraźniej czarna wadera czuła się już dużo lepiej, a przynajmniej miał taką nadzieję.
Niepokoiło go jednak pojawienie się na ich terenach tego nieznajomego wilka, którego zapach nie wydawał się być zbyt przyjazny. Intruz nagle rozpłynął się w powietrzu, ale istniała pewna szansa, że nadal mógł kręcić się w pobliżu. Wcześniej spotkanie z nim było by ryzykowne, gdyż pierwszorzędnym problemem było zdrowie Nightmare, ale teraz, gdy wadera odpoczywała już bezpieczna w jaskini Elan, nic nie stawało Lily'emu na przeszkodzie do poczynienia małych poszukiwań.
Jednak przy wyjściu z jaskini zatrzymała go Shairen.
- Gdzie idziesz w taką śnieżycę? - zapytała, spoglądając na niezbyt sprzyjającą pogodę na zewnątrz.
- Muszę tylko coś sprawdzić i zaraz wracam.
- Jak chcesz, tylko uważaj na siebie - dodała przechodząca obok Elan.
- Przysięgam, że tak będzie - Lily minął medyczkę i już po chwili przełaził przez zaspy, które zrobiły się dziwnie większe niż kiedy niósł Nightmare do Elan.
Szedł już tak od kilku minut, ale nie był już w stanie wyczuć tamtego podejrzanego zapachu. Być może coraz większa śnieżyca uniemożliwiała mu korzystanie ze zmysłu węchu. Albo szukany wilk po prostu znowu rozpłynął się w powietrzu.
W sumie to ciekawe, czy Lily byłby teraz widoczny, mając na uwadzę ilość lepkiego śniegu, który zdążył już przylgnąć do jego futra.
Ostatecznie basior doszedł do wniosku, że dalsze poszukiwania w taką pogodę nie mają najmniejszego sensu, i wtedy właśnie całkiem przypadkiem natknął się na zasypane w śniegu ciało wilka. Lily uznał, że mógł być to Shogun, gdyż dziesięcioletni strażnik jako jeden z niewielu w watasze posiadał skrzydła.
Shogun mógł zwyczajnie zamarznąć, jednak wszystko wskazywało na to, że leżał w śniegu od bardzo niedawna. Jednak basior Beta zupełnie nie spodziewał się, że taki doskonały wojownik z większym doświadczeniem mógłby zostać tak paskudnie zraniony w brzuch. Chociaż Shogun był ledwo przytomny.
Kiedy już otrząsnął się z szoku, poczuł wokół siebie dosłownie przez moment czyjąś obecność. Może się to wydawać niewiarygodne, ale w tamtym momencie ogarnęło go przerażenie. Dopiero po kilkunastu sekundach wziął się w garść, podniósł ciężkie cielsko Shoguna i już po chwili biegł z powrotem do jaskini Elan.
Wpadł przez wejście do środka, zagarniając przy okazji do jaskini sporo śniegu i nieświadomie obsypując nim zupełnie niespodziewającego się niczego pacjenta, który to warknął z niezadowoleniem i z trudem powstrzymał ochotę na skoczenie Becie do gardła.
Elan, która to akurat nie miała niczego do roboty, bez zastanowienia podbiegła do niesionego przez Lily'ego rannego, a za nią podążyła Shairen.
Dobra robota, Lily. To już dwie osoby w ciągu ostatniej doby, ty chyba powinieneś wkrótce zostać ratownikiem medycznym!
Wadery kazały mu odejść na bezpieczną odległość i otrzepać się ze śniegu, a potem zajęły się Shogunem. Basior Beta nie mógł im już niestety bardziej pomóc, toteż postanowił sprawdzić, jak się czuje Nightmare. Właściwie to powinien był zrobić to już kilka minut temu. Wilczyca była już przytomna i uważnie obserwowała poczynania Uzdrowicielki.
- Co stało Shogunowi? - zapytała cicho, chociaż jej głos i tak brzmiał teraz dużo przytomniej niż kwadrans temu. Z trudem ukryła zaniepokojenie stanem strażnika.
- Nie mam pojęcia - westchnął Lily, siadając obok niej - Jest poważnie ranny, i nie sądzę, by sam sobie to zrobił. Ktoś mu w tym pomógł, jestem tego pewien.
- Zaraz... Chyba nie masz na myśli tamtego wilka, z którym się niedawno minęliśmy.
- Obawiam się, że właśnie jego.
Lily zanotował w pamięci, by dowiedzieć się, kto prawie zabił Shoguna. A może nawet nie prawie?
- Jeszcze raz dziękuję, że zaniosłeś mnie wtedy do Elan.
Wyrwany z rozmyślań, spojrzał na Nightmare z czymś na kształt uśmiechu. Był jej wdzięczny, że zmieniła temat, tym samym wymuszając skupienie się na czymś innym.
- Żaden problem, polecam się na przyszłość. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że ci się poprawiło.
- Naprawdę?
- No... tak, jestem Betą, muszę dbać o członków watahy - Mówiąc to, lekko speszony czymś Lily jakoś instynktownie uciekł wzrokiem na przeciwległą ścianę jaskini - Nie wolno mi zostawić na śmierć wilka.
- Rozumiem - zaśmiała się Nightmare, z trudem podnosząc się do pozycji siedzącej - Byłbyś tak miły i podał mi resztki tego zająca? - Wskazała na na wpół zjedzone zwierze, leżące kilka metrów dalej - Miałam zjeść go później, ale chyba zaraz umrę z głodu.
<Night?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz