Od Scarlet CD Trou Noir

Kilku żołnierzy spojrzało z wyczekiwaniem na dowódcę. Ten przez chwilę milczał, jednak po chwili znów się odezwał, piorunując Scarlet wzrokiem.
- Nie dbam o to, że ci słabo - warknął - Macie to posprzątać.
- Ale...
Dowódca wywrócił oczami.
- Wy, cudzoziemcy, zawsze robicie o wszystko problemy. Radzę wam tylko to posprzątać, zanim zauważy to Lodowa Królowa.
Po tych odszedł, a w jego ślady poszli dowodzeni przez niego żołnierze, zostawiając szpiegów WKS samych. Scarlet odetchnęła z ulgą, w końcu cała sytuacja mogła mieć dużo poważniejsze konsekwencje. Jedyny kłopot polegał na tym, że roztrzaskali fiolki, w których pozostać miała jeszcze trzecia dawka eliksiru.
- Musimy bardziej uważać - powiedział śmiertelnie poważnie Trou Noir, podnosząc rozłożone na podłodze futro renifera, pod które Scarlet pospiesznie zagarniała stłuczone w drobny mak szkło - Wywołujemy zbyt duże zamieszanie.
- To wiem - mruknęła jego towarzyszka, ciskając ostatnie kawałki szkła pod futro - Myślisz, że zebraliśmy już wystarczająco dużo informacji, by wycofać się do watahy?
- Możliwe, w końcu mamy teraz mniej czasu. Ale muszę wcześniej jeszcze raz zobaczyć Kibę. Może odkryje się przed nami z jakąś swoją słabością.
- Jakby tylko miała jakieś słabości - stwierdziła bez przekonania wadera - Wracamy, zanim te wilki tu wrócą?
- Dobra myśl.

* * *

Sivve spojrzał tylko na nich obojętnie, po czym odsunął się od drzwi, by dwójka nowych rekrutów mogła wślizgnąć się do przypisanej im komnaty. Szary strażnik na szczęście nie zainteresował się nową raną Blue Tornado, chociaż intensywny zapach krwi wisiał w powietrzu.
Oba wilki, zaraz po wejściu, błyskawicznie znalazły się przy swoich w niedużym zagłębieniu w jednej ze ścian, gdzie wydawać się mogło było więcej prywatności niż na środku komnaty, przy prowadzących konwersację wilkach. Tam też siedziała Incendie, jednak zaraz podeszła do Athene i Blue Tornado.
- Co ci się stało w łapę? - zapytała cicho, patrząc na krwawiącą podeszwę przedniej łapy basiora.
- To nieistotne - Trou Noir usiadł, a w ślad za nim poszły pozostałe dwie wadery - Nastąpiła delikatna zmiana planów: Jeszcze trochę tu zabawimy, maksymalnie jedną dobę ale potem musimy wracać do naszej watahy.
Incendie słuchała z uwagą, jednak Scarlet nadal miała wątpliwości, czy wilczyca faktycznie zamierza im pomóc, czy może raczej wręcz przeciwnie. Ale może lepiej zaryzykować i jej zaufać? W końcu przekazała im już trochę informacji.
- Rozumiem - powiedziała - Czy mogę wam jeszcze pomóc?
Trou Noir chyba szykował się do zadania jakiegoś pytania, ale wyprzedziła go Scarlet:
- Wiesz, gdzie przetrzymywani są więźniowie?
Chodziło jej oczywiście o Hikaru. Może jednak istniał cień szansy na odbicie brązowego zwiadowcy z łap Kiby? Incendie jednak pokręciła głową.
- Kiba nie przetrzymuje więźniów.
- Jak to?
- Co masz na myśli mówiąc, że ,,nie przetrzymuje więźniów"? - zapytał Trou Noir.
- Torturuje każdego intruza, a potem słabszych fizycznie wiesza lub topi w zbiornikach wodnych, a silnych zmusza do dołączenia do armii. Czemu chcesz to wiedzieć?
Zanim Scar zdążyła jej odpowiedzieć, drzwi komnaty gwałtownie się otworzyły, a do środka wkroczyły dwa masywne basiory, ciągnące za sobą na wpół zjedzonego renifera. Incendie zerwała się i szepnęła do Trou jeszcze kilka słów w obcym języku, po czym pobiegła do renifera, gdzie ucztowali już pozostali współlokatorzy.
- Mówi, że mamy rzucić teraz wszystko i zjeść jak najwięcej, bo Kiba chce się z nami niedługo widzieć i nie powinniśmy stawać z nią pyskiem w pysk z pustymi brzuchami.

<Trou Noir?> Taki tam magiczny napływ weny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz