- Tak, tak - odpowiedział z automatu Lily, który obecnie bardziej dbał o to by nie spaść z grzbietu smoka, i któremu już od dłuższego czasu kręciło się w głowie. Nie chciał jednak robić - Fajnie się leci?
- Tak, tak - odpowiedział z automatu Lily, który obecnie bardziej dbał o to by nie spaść z grzbietu smoka, i któremu już od dłuższego czasu kręciło się w głowie. Nie chciał jednak robić Nightmare przykrości, widząc, jak bardzo cieszy się z latania na tak dużym obszarze. Niech czyni sobie ten okrutny świat nieco lepszym, jeśli ma na to chęci i pozytywną energię.
Zastanawiało go też, czy ten potwór, którego uwięzili pod jeziorem, odszedł na zawsze. Bo w końcu jest martwy, prawda? Bardziej martwy już chyba nie będzie, a z nadejściem lata znów wataha będzie mieć problem z żywym trupem.
Chociaż to i tak było nic w porównaniu z innymi wrogami Watahy Krwawego Szafiru.Nightmare jeszcze wykonała parę salt w powietrzu szykowała się do lądowania.
- Tylko tym razem wyląduj na n a s z y c h terenach - zaznaczył basior Beta, wspominając ich wcześniejsze wtargnięcie na tereny Watahy Niezwyciężonych Wojowników.
Usłyszał tylko przytaknięcie, a przy samym lądowaniu o mało nie zsunął się przez bok na śnieg. Ostatecznie udało mu się stoczyć po skrzydle srebrnej smoczycy w miękką zaspę bielutkiego śniegu.
Znajdowali się na niższych piętrach Poszarpanych Szczytów, a stamtąd nie było już daleko do Owadziego Lasu.
- Może lepiej wracajmy już do jaskiń? - zasugerował towarzyszce Lily, ziewając - Nie wiem jak tobie, ale mi się chce powoli spać.
- Chyba masz rację. Zaraz zrobi się ciemno.
Wilk bardzo rad był z faktu, że jasna wadera była bardzo podobnej myśli. Wstał, otrzepując futro ze śniegu, a potem ruszył za Nightmare.
Podróż minęłam im w ciszy. Oboje byli zmęczeni dzisiejszymi wydarzeniami i jakoś żadne z nich nie kwapiło się do zaczynania jakiejkolwiek rozmowy. Do tego było zimno, i wiał nieprzyjemny, arktyczny wiatr.
Wreszcie dotarli do zimowych jaskiń. Tam też wpadli na obcą waderę o biało-szarym futrze.
- Coś ty za jedna? - syknął Lily, ale jego zdenerwowanie było uzasadnione. Ostatnio na skraju wschodniej granicy aż roiło się od szpiegów.
- Nitro jestem - odezwała się nieznajoma - Szukam watahy, podobno znajdują się jakieś w tej okolicy.
Nightmare spojrzała na basiora pytająco, a ten spojrzał jeszcze raz na biało-szarą wilczycę. Czy mogła być szpiegiem? W końcu ostatnio Yesterday wysłał dwójkę wilków do wrogiej watahy z identycznym wytłumaczeniem.
Ale nie zaszkodzi dać tej waderze szansy, jeżeli tylko Lily zachowa czujność.
- Dobrze trafiłaś - powiedział w końcu - Właśnie znajdujesz się na terenach Watahy Krwawego Szafiru. Mówisz, że chcesz dołączyć?
Nieznajoma przytaknęła.
- Jestem Betą, nazywam się Lily. Zaprowadzę cię zaraz do Alfy....
- Iść z tobą? - wtrąciła Nightmare.
- To nie będzie konieczne - mruknął Lily - Lepiej zrobisz, jak pójdziesz się wyspać.
- Jesteś pewien? - szepnęła prawie niedosłyszalnie biała, dyskretnie wskazując na Nitro.
- Oczywiście, poradzę sobie.
Wilczyca zostawiła go samego z potencjalną nową. Basior ruszył w kierunku jaskini Alfy, ostrzegając jeszcze nowo poznaną, by nie próbowała na nim sztuczek.
Nowa faktycznie była dziwniejsza, niż by się po niej można spodziewać. Zakomunikowała, by się jej przyszła wataha nawet nie kłopoczyła z szukaniem dla niej jaskini, bo ona poradzi sobie doskonale bez niej. Lily dowiedział się też, że ma dwa lata, jest wegetarianką i najchętniej zostałaby egzorcystą. Pytała też, czy mamy jakiś watahowy cmentarz, bo chciała by opiekować się grobami, a wtedy Lily powiedział podniesionym głosem, żeby, na litość boską, zachowała te pytania na rozmowę w Yesterday'em, bo i tak nie zapamiętał połowy z tego co powiedziała.
* * *
Yesterday miał tego wieczoru jeszcze większe wory pod oczami, niż podczas ich poprzedniego spotkania. Wyglądał, jakby nie spał od dwóch dni.
- Trzeba wybrać Deltę.... - mówił, zanim weszli. Jednak mimo swojego zmęczenia, postanowił ustalić z nowym członkiem szczegóły członkostwa. Lily odetchnął z ulgą, gdyż Alfa nie zmuszał go do oprowadzenia Nitro po terenach, czyli mógł już sobie wrócić do jaskini.
Silny, północny wiatr nasilił się, ale basior Beta nie dbał już o to. Szukał swojej jaskini, a nie było to łatwe, przez głośny wiatr i śnieg.
Zobaczył za drzewem Nightmare, która jednak postanowiła nie wracać jeszcze do jaskini. Bogowie ją chyba opuścili, jeśli zachciało jej się spaceru w taką pogodę. Jego siódmy zmysł nakazał mu dobiec do zaskoczonej wilczycy i odepchnąć ją nieco na bok, chwilę przed tym, jak zawaliło się przy nich drzewo.
- Lepiej uważać w taką pogodę - powiedział, gdy otrzepał się ze śniegu - Dobranoc.
Potem ruszył wolnym truchtem do swojej jaskini.
< Nightmare? >
Silny, północny wiatr nasilił się, ale basior Beta nie dbał już o to. Szukał swojej jaskini, a nie było to łatwe, przez głośny wiatr i śnieg.
Zobaczył za drzewem Nightmare, która jednak postanowiła nie wracać jeszcze do jaskini. Bogowie ją chyba opuścili, jeśli zachciało jej się spaceru w taką pogodę. Jego siódmy zmysł nakazał mu dobiec do zaskoczonej wilczycy i odepchnąć ją nieco na bok, chwilę przed tym, jak zawaliło się przy nich drzewo.
- Lepiej uważać w taką pogodę - powiedział, gdy otrzepał się ze śniegu - Dobranoc.
Potem ruszył wolnym truchtem do swojej jaskini.
< Nightmare? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz