Po dotarciu do domu wilk który im pomógł pożegnał się i zniknoł w kilka chwil z oczu Nightmare i Lily'ego. Po kilku minutach Lily zaproponował Night aby zapolowała z nim, a ona niemalże natychmiast się zgodziła i zaczęli tropić potencjalną zdobycz.
Szli dobre kilka minut z nosami przy ziemi aby złapać trop jakiejś zwierzyny.
-Fajnie by było gdybyśmy upolowali jakiegoś renifera- powiedziała rozmarzenie wadera i spojrzała na Lily'ego
-Tak, ale ważne żebyśmy cokolwiek złapali-odparł i spojrzał przed siebie
-Prawda- uśmiechnęła się w stronę wilka i znów dała nos do ziemi.
Nagle Lily się zatrzymał i spojrzała skamieniały przed siebie, stał tak z dobrą minutę aż się obrócił i powiedział do wadery:
-Idziemy stąd- krótko odparł i zaczoł iść
-Czemu niby? - zapytała ale po chwili poczuła, to był zapach niedźwiedzia i to nie jakiegoś zwykłego, tylko niedźwiedź demon. Kilka razy większy i silniejszy od zwykłego i co najgorsza potrafił przejąć nad kimś kontrolę.
-Wiejmy- powiedział j zaczoł biec basior.
Wilki biegły ile sił w łapach, tylko żeby ten potwór ich nie dorwał, wtedy było by źle. Biegli tak ale nagle było słychać łamiąc się drzewa i potężne uderzenia o ziemię. To był on. Wyczuł ich i zaczoł ich gonić, teraz nic nie pozostało po za ucieczką, walka mogła by być w tym przypadku jedynie głupstwem.
<Lily? Sorki ale miałam bezwen>
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nightmare. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nightmare. Pokaż wszystkie posty
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Wadera leżąc ledwo przytomna uchylił lekko powieki i ujżała jedynie leżącego obok niej basiora który był nie przytomny, tym razem nie mogła nic poradzić była słaba i to na tyle, że nie mogła się sama zregenerować a co dopiero pomóc. Zaczęła lekko piszczeć z bólu gdyż był on nie do wytrzymania, czuła ciepło które ogrzewało jej plecy. Wadera zaczęła się trząść i głośno piskneła, po czym usłyszała cichy szept kogoś za swoimi plecami, głos mówi:,, cicho, za chwilę będzie dobrze" i poczuła jak ktoś gładzi łapą po jej głowie, nie miała sił i znów zemdlała. Leżał tak z dobre pół godziny a nieznajomy wilk robił coś obok niej i Lily'ego. Wadera podniosła powieki i uniosła lekko głowę o dziwo miała już więcej sił, rzuciła wzrok na wilka siedzącego obok ogniska. Wilk był masywny oraz wysoki, sprawiał wrażenie bardzo silnego, jego gęste futro było białe, a na łapach miał czarne "skarpetki", miał też szarą pelerynę na grzbiecie i kaptur na głowie. Obrócił głowę w stronę wadery a ta spojrzała ma niego, jego oczy były czerwone i miał bliznę pod okiem. Chciała zapytać nieznajomego co zamierza i kim jest ale nie miała aż tyle sił i położyła znów głowę na ziemi.
-Spokojnie Nightmare, ty i twój przyjaciel jesteście bezpieczni-powiedział, patrząc spokojnie na leżącą waderę.
Czarna po chwili ledwo wydusiła z siebie krótkie pytanie?
-Kim jesteś?-wyszeptała i zaczeła głośno oddychać nie mogąc złapać powietrza.
-Jestem Alon, zastanawiasz się skąd cię znam. Może mnie nie pamiętasz ale podczas walk psów ty i ten doberman uratowaliście mnie gdyż miałem zostać utopiony, byłem wtedy bardzo młodym szczeniakiem-wyjaśnił nieznajomy i podał jakiś eliksir jeszcze nieprzytomnemu basiorowi, a po tem Nightmare.
Nightmare położyła się i zasnęła. Wadera obudziła się na zajutrz rano i zobaczyła już będącego w pełni sił Lily'ego a sama czuła się już sporo lepiej.
-Alon pomoże nam wrócić - odparł spokojnie Lily a wilczyca się lekko uśmiechnęła i wstała.
-Nightmare nadal nie da sama rady iść więc coś na to zaradzę - powiedziała Alon i zagwidał i nagle do jaskini wszedł biały tygrys, który był towarzyszem Alona.
Alon i Lily położyli waderę na grzbiecie besti i zaczęli iść w kierunku, który był żekomo drogą do domu.
<Lily? >
-Spokojnie Nightmare, ty i twój przyjaciel jesteście bezpieczni-powiedział, patrząc spokojnie na leżącą waderę.
Czarna po chwili ledwo wydusiła z siebie krótkie pytanie?
-Kim jesteś?-wyszeptała i zaczeła głośno oddychać nie mogąc złapać powietrza.
-Jestem Alon, zastanawiasz się skąd cię znam. Może mnie nie pamiętasz ale podczas walk psów ty i ten doberman uratowaliście mnie gdyż miałem zostać utopiony, byłem wtedy bardzo młodym szczeniakiem-wyjaśnił nieznajomy i podał jakiś eliksir jeszcze nieprzytomnemu basiorowi, a po tem Nightmare.
Nightmare położyła się i zasnęła. Wadera obudziła się na zajutrz rano i zobaczyła już będącego w pełni sił Lily'ego a sama czuła się już sporo lepiej.
-Alon pomoże nam wrócić - odparł spokojnie Lily a wilczyca się lekko uśmiechnęła i wstała.
-Nightmare nadal nie da sama rady iść więc coś na to zaradzę - powiedziała Alon i zagwidał i nagle do jaskini wszedł biały tygrys, który był towarzyszem Alona.
Alon i Lily położyli waderę na grzbiecie besti i zaczęli iść w kierunku, który był żekomo drogą do domu.
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Wilk podał leżącej na skórach Nightmare zwierzę a ta zaczęła je z trudem jeść, gdyż jej rany były bardzo rozległe i nadal strasznie ją bolały. Jadła powoli zająca i nagle przyszła uzdrowicielka.
-Wypij te zioła- podała czarnej waderze napar z ziół.
Pachniał on dość dziwne co było podejrzane a same Elan zachowywała się nerwowo i niespokojne, co też było podejrzane.
-Już zaraz wypiję- powiedziała czarna wadera i odsuneła napar łapą.
-Nie zaraz tylko teraz! - uzdrowicielki uniósła ton i stawała się co raz bardziej nerwowa
-Spokojnie, przecież zaraz to wypije-odrzekł spokojnym głosem Lily i spojrzał na Elan
-Zamknij się! Nie ty tu jest uzdrowicielem! - jeszcze bardziej uniósła swój ton Elan
- Elan czy dobrze się czujesz? - zapytała zaniepokojona skrzydlata wadera
-Tak, a teraz to wypij! Natychmiast - krzyknęła a w jej oczach widać było złość
-Elan na prawdę spokojnie- Lili rzócił w stronę zielonej wadery zimne spojrzenie
-MILCZ KUNDLU! - krzyknęła a jej głos zaczął brzmieć jak głos demona a nie jak jej normalny głos
-Yyy czy wszystko dobrze? - zapytała ponownie Nightmare
-Oczywiście - odparła zielona i zamieniła się w innego wilka który wyglądał jak swego rodzaju demon, jego oczy wyglądały jak oczy demona.
- o nie to zmiennokształtny, może zmienić się w każdego innego wilka - powiedziała czarna a przed ich oczami ukazał się wilk w swej prawdziwej formie .
-I jak podoba się wam moja prawdziwa postać - zapytała demonim głosem wilk stojący przed nimi
-Wcale nam się nie podoba! - warknął Lily.
-Co zrobiłeś z Elan?! - wykrzyczała pytanie Nightmare.
-Takim tonem do pół demona? - zaśmiał się nieznajomy.
-Tak! Pół demon!? - zaśmiała się czarna - To ja ci pokażę prawdziwego demona! - warknęła i resztką sił uniosła się a następnie przemieniła w potężnego demona.
-Więc walczymy- powiedział a wadera skinął głową przytakująco.
Była słaba i nadal miała rany ale za wszelką cenę musiała to wygrać, bo przegrana źle by się mogła skończyć dla watahy.
Więc walka się zaczęła. Nightmare dawała z siebie wszystko i po mimo przewagi przegrywał bo był już mocno poraniona, nie dawała jednak za wygraną.
Walka trwała zacięcie.
Przeciwnik ugryzł waderę w szyję a ta padła na ziemię całym ciężarem. Pierwsza przegrana walka w jej życiu, kraw lała się z niej litrami, ale nagle na obcego skoczył Lily i chwycił go zębami za kark. Kiedy ten próbował go zrzucić Nightmare podniosła się z ziemi i ugryzła go w szyję, a jej szczęki zacisneły się tak mocno, że przeciwnik natychmiast padł na ziemię i zaczął zdychać. Po tym wadera zamieniła się w znów w swoją normalną postać i padła na ziemię ranna i wymęczona. Nigdzie w pobliżu nie było Elan ani nikogo z leczniczymi mocami.
-Trzymaj się Night- powiedział Lily i pobiegł w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby uleczyć waderę
Ta natomiast nie miała siły wykrztusić słowa, nagle spojrzał na nią jej przeciwnik i powiedział.
-Niezłomna- zaczął krztusić się swoją krwią - koszmar każdego kto ją napotka-dodał i po tych słowach wyzionął ducha.
Czarna wadera czekała starając się nie zejść z tego świata na Lily'ego, który miał wrócić z pomocą.
<Lily?>
-Wypij te zioła- podała czarnej waderze napar z ziół.
Pachniał on dość dziwne co było podejrzane a same Elan zachowywała się nerwowo i niespokojne, co też było podejrzane.
-Już zaraz wypiję- powiedziała czarna wadera i odsuneła napar łapą.
-Nie zaraz tylko teraz! - uzdrowicielki uniósła ton i stawała się co raz bardziej nerwowa
-Spokojnie, przecież zaraz to wypije-odrzekł spokojnym głosem Lily i spojrzał na Elan
-Zamknij się! Nie ty tu jest uzdrowicielem! - jeszcze bardziej uniósła swój ton Elan
- Elan czy dobrze się czujesz? - zapytała zaniepokojona skrzydlata wadera
-Tak, a teraz to wypij! Natychmiast - krzyknęła a w jej oczach widać było złość
-Elan na prawdę spokojnie- Lili rzócił w stronę zielonej wadery zimne spojrzenie
-MILCZ KUNDLU! - krzyknęła a jej głos zaczął brzmieć jak głos demona a nie jak jej normalny głos
-Yyy czy wszystko dobrze? - zapytała ponownie Nightmare
-Oczywiście - odparła zielona i zamieniła się w innego wilka który wyglądał jak swego rodzaju demon, jego oczy wyglądały jak oczy demona.
- o nie to zmiennokształtny, może zmienić się w każdego innego wilka - powiedziała czarna a przed ich oczami ukazał się wilk w swej prawdziwej formie .
-I jak podoba się wam moja prawdziwa postać - zapytała demonim głosem wilk stojący przed nimi
-Wcale nam się nie podoba! - warknął Lily.
-Co zrobiłeś z Elan?! - wykrzyczała pytanie Nightmare.
-Takim tonem do pół demona? - zaśmiał się nieznajomy.
-Tak! Pół demon!? - zaśmiała się czarna - To ja ci pokażę prawdziwego demona! - warknęła i resztką sił uniosła się a następnie przemieniła w potężnego demona.
-Więc walczymy- powiedział a wadera skinął głową przytakująco.
Była słaba i nadal miała rany ale za wszelką cenę musiała to wygrać, bo przegrana źle by się mogła skończyć dla watahy.
Więc walka się zaczęła. Nightmare dawała z siebie wszystko i po mimo przewagi przegrywał bo był już mocno poraniona, nie dawała jednak za wygraną.
Walka trwała zacięcie.
Przeciwnik ugryzł waderę w szyję a ta padła na ziemię całym ciężarem. Pierwsza przegrana walka w jej życiu, kraw lała się z niej litrami, ale nagle na obcego skoczył Lily i chwycił go zębami za kark. Kiedy ten próbował go zrzucić Nightmare podniosła się z ziemi i ugryzła go w szyję, a jej szczęki zacisneły się tak mocno, że przeciwnik natychmiast padł na ziemię i zaczął zdychać. Po tym wadera zamieniła się w znów w swoją normalną postać i padła na ziemię ranna i wymęczona. Nigdzie w pobliżu nie było Elan ani nikogo z leczniczymi mocami.
-Trzymaj się Night- powiedział Lily i pobiegł w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby uleczyć waderę
Ta natomiast nie miała siły wykrztusić słowa, nagle spojrzał na nią jej przeciwnik i powiedział.
-Niezłomna- zaczął krztusić się swoją krwią - koszmar każdego kto ją napotka-dodał i po tych słowach wyzionął ducha.
Czarna wadera czekała starając się nie zejść z tego świata na Lily'ego, który miał wrócić z pomocą.
<Lily?>
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Nightmare która leżała na plecach Bety patrzyła w dal lecz do końca nie widziała tego co tam było, jedynie kontur wilka. Wyczuła zagrożenie w powietrzu, zapach tego osobnika niósł się z wiatrem i nie pachniał ani przyjaźnie ani znajomo. To bardzo zaniepokoiło wilczycę, teraz nawet nie mogła walczyć bo była ranna. Dla niej to takie jakby ograniczenie, nawet jej moce nie były tak potężne jak zwykle.
-Lepiej idźmy stąd - powiedziała lekko załamanym głosem
-Zgadzam się, nie wiem kto to- odpowiedział i zaczął iść truchtem po skosie starając się w miarę możliwości uniknąć spotkania z nieznajomym.
-Zniknołem-mrukneła z niedowierzaniem
-To nawet lepiej - dodał i szedł dalej
-Daleko jeszcze? - zapytała i opuściła głowę, siły zaczynały ją już całkiem opuszczać, a ta rana zaczęła się powiększać
Lily to dostrzegł i zaczął biec szybciej i powiedział tylko:,, dasz radę Night, jeszcze tylko chwila" wadera nawet tego nie usłyszała gdyż straciła przytomność.
Basior biegł, każda minuta błąd na wagę złota, na horyzoncie było widać Elan, która w tym momencie było bardzo potrzebna.
-Elan! - krzyknął z oddali a ona spojrzała na niego.
Chwilę po tym basior stał cały zdyszany obok uzdrowicielki.
-Co z nią? - zapytała uzdrowicielka patrząca na nieprzytomną Nightmare
-Walczyła ze smokiem i tamten ją mocno zranił- opowiedział w skrucie to co miało miejsce.
-Zanieś ją szybko do mojej groty-zaczęła biec w kierunku swojej groty która była niedaleko, na szczęście
Kiedy byli już na miejscu basior położył ją na skórach zwierząt przy ścianie groty, a medyczka biegał po jaskini i brała różne rzeczy.
-Czy ona z tego wyjdzie? - zapytał wodząc wzrokiem za wilczycą
-Nie jestem w stanie tego ocenić-powiedziała bez przekonania
-Aha... - mruknął wilk
-Zrobę co się da- dodała i podała czarnej waderę i zaczęła opatrzać jej ranę.
-Ten smok miał jad w pazurach - odparła smutnym tonem
-Ona da radę... Jest silna- powiedział patrząc na nieprzytomną
-Tak wiem, teraz tylko pozostało nam czekać-powiedziała i poszła po jeszcze jakieś zioła i po chwili przyszła i jej je podała.
Po jakiś 2 godzinach Nightmare otworzyła oczy i zaczęła coś mówić, a raczej wyduszać jakie kolwiek słowa.
-Ja.. Ci... Dziękuję - wymruczała ile tylko miała swoich znikomych sił
-Odpoczywaj-powiedział i lekko się uśmiechnął, wadera odwzajemniła uśmiech i znowu zamknęła oczy.
<Lily? > przepraszam no ale ta szkoła... Postaram się odpisywać szybciej w miarę możliwości
-Lepiej idźmy stąd - powiedziała lekko załamanym głosem
-Zgadzam się, nie wiem kto to- odpowiedział i zaczął iść truchtem po skosie starając się w miarę możliwości uniknąć spotkania z nieznajomym.
-Zniknołem-mrukneła z niedowierzaniem
-To nawet lepiej - dodał i szedł dalej
-Daleko jeszcze? - zapytała i opuściła głowę, siły zaczynały ją już całkiem opuszczać, a ta rana zaczęła się powiększać
Lily to dostrzegł i zaczął biec szybciej i powiedział tylko:,, dasz radę Night, jeszcze tylko chwila" wadera nawet tego nie usłyszała gdyż straciła przytomność.
Basior biegł, każda minuta błąd na wagę złota, na horyzoncie było widać Elan, która w tym momencie było bardzo potrzebna.
-Elan! - krzyknął z oddali a ona spojrzała na niego.
Chwilę po tym basior stał cały zdyszany obok uzdrowicielki.
-Co z nią? - zapytała uzdrowicielka patrząca na nieprzytomną Nightmare
-Walczyła ze smokiem i tamten ją mocno zranił- opowiedział w skrucie to co miało miejsce.
-Zanieś ją szybko do mojej groty-zaczęła biec w kierunku swojej groty która była niedaleko, na szczęście
Kiedy byli już na miejscu basior położył ją na skórach zwierząt przy ścianie groty, a medyczka biegał po jaskini i brała różne rzeczy.
-Czy ona z tego wyjdzie? - zapytał wodząc wzrokiem za wilczycą
-Nie jestem w stanie tego ocenić-powiedziała bez przekonania
-Aha... - mruknął wilk
-Zrobę co się da- dodała i podała czarnej waderę i zaczęła opatrzać jej ranę.
-Ten smok miał jad w pazurach - odparła smutnym tonem
-Ona da radę... Jest silna- powiedział patrząc na nieprzytomną
-Tak wiem, teraz tylko pozostało nam czekać-powiedziała i poszła po jeszcze jakieś zioła i po chwili przyszła i jej je podała.
Po jakiś 2 godzinach Nightmare otworzyła oczy i zaczęła coś mówić, a raczej wyduszać jakie kolwiek słowa.
-Ja.. Ci... Dziękuję - wymruczała ile tylko miała swoich znikomych sił
-Odpoczywaj-powiedział i lekko się uśmiechnął, wadera odwzajemniła uśmiech i znowu zamknęła oczy.
<Lily? > przepraszam no ale ta szkoła... Postaram się odpisywać szybciej w miarę możliwości
Od Nightmare CD Lily'ego
1 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
-Wiesz ludzie... No potrzebne im to do zabijania innych ludzi, psy też do tego wykorzystują - odparła czarna wadera i spojrzała na wilka
-To trotro mało istotny powód aby tworzyć takie coś- wastchnął Lily
-To teraz wracamy- wilczyca ruszyła w stronę tych bardziej "przyjaznych" terenów watahy.
Wracali już od kilku dobrych minut, rozglądając się dookoła czy nie ma w pobliżu zagrożenia, łatwo się na takowe tutaj natknąć.
Wilki były gdzieś w głębi lasu a zaczynało się powoli robiło się ciemno.
- Znowu się ściema- basior spojrzał w niebo które zaczęło zasnuwać się po brzegi gwiazdami.
-Tak, uroki zimy - zaśmiała się Nightmare
-Znowu nocowanie w lesie... - odparł z lekkim załamaniem w głosie basior
-Nie... No-odpowiedziała tajemniczo skrzydlata wadera i rozłożył skrzydła.
Po chwili zamieniła się w smoka, swoją drogą dość często to robi wiec nie jest to jakaś nowość. Gdy zamieniła się w smoczycę dała znak basiorowi aby wskoczył na jej grzbiet. Ten pobiegł do niej i wskoczył na jej grzbiet. Przemieniona wadera wraz z towarzyszem wzbiła się w powietrze i zaczęli lecieć po pięknym rozgwieżdżonym niebie, tylko wiatr, bardzo zimny wiatr wiał co trochę było uciążliwe ale po za tym to lot był bardzo fajny dla obojga.
Po kilkunastu minutach lotu byli już przed tymi tzw. Lepszymi terenami watahy, no ale oczywiście nie mogli dobrze dolecieć i wylądować. Waderę zaatakował inny smok. To było dość dziwne bo tu mało kiedy spotyka się smoki, ten smok ją zaatakował aż z zaskoczenia wadera wraz z towarzyszem spadła na ziemię.
Ale po chwili znowu się wzbiła o zaczęła walczyć z wrogiem wygrała walkę ale gdy tamten odleciał ona zmieniła się w wilka i upadła na ziemię gdyż on zadrapał ją potężnie w klatkę piersiową. Po mimo rany jednak podniosła się i zaczęła powoli iść.
<Lily? Przepraszam no ale... Szkoła>
-To trotro mało istotny powód aby tworzyć takie coś- wastchnął Lily
-To teraz wracamy- wilczyca ruszyła w stronę tych bardziej "przyjaznych" terenów watahy.
Wracali już od kilku dobrych minut, rozglądając się dookoła czy nie ma w pobliżu zagrożenia, łatwo się na takowe tutaj natknąć.
Wilki były gdzieś w głębi lasu a zaczynało się powoli robiło się ciemno.
- Znowu się ściema- basior spojrzał w niebo które zaczęło zasnuwać się po brzegi gwiazdami.
-Tak, uroki zimy - zaśmiała się Nightmare
-Znowu nocowanie w lesie... - odparł z lekkim załamaniem w głosie basior
-Nie... No-odpowiedziała tajemniczo skrzydlata wadera i rozłożył skrzydła.
Po chwili zamieniła się w smoka, swoją drogą dość często to robi wiec nie jest to jakaś nowość. Gdy zamieniła się w smoczycę dała znak basiorowi aby wskoczył na jej grzbiet. Ten pobiegł do niej i wskoczył na jej grzbiet. Przemieniona wadera wraz z towarzyszem wzbiła się w powietrze i zaczęli lecieć po pięknym rozgwieżdżonym niebie, tylko wiatr, bardzo zimny wiatr wiał co trochę było uciążliwe ale po za tym to lot był bardzo fajny dla obojga.
Po kilkunastu minutach lotu byli już przed tymi tzw. Lepszymi terenami watahy, no ale oczywiście nie mogli dobrze dolecieć i wylądować. Waderę zaatakował inny smok. To było dość dziwne bo tu mało kiedy spotyka się smoki, ten smok ją zaatakował aż z zaskoczenia wadera wraz z towarzyszem spadła na ziemię.
Ale po chwili znowu się wzbiła o zaczęła walczyć z wrogiem wygrała walkę ale gdy tamten odleciał ona zmieniła się w wilka i upadła na ziemię gdyż on zadrapał ją potężnie w klatkę piersiową. Po mimo rany jednak podniosła się i zaczęła powoli iść.
<Lily? Przepraszam no ale... Szkoła>
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Nightmare stała jeszcze chwilę trzymając łapę uniesioną w górze i po chwili spojrzała na nią, postawiła ją na ziemi i odpowiedziała Lily'emu.
-Tak, jest już dobrze- odpowiedziała basiorowi a on patrzył z lekkim niedowierzaniem, na waderę która zaczęła iść truchtem.
-Chodź, musimy ich wytropić - dodała i dała znak ogonem aby wilk szedł za nią.
-Czyjeś już ich? - zapytał czarny basior rozglądając się
-Nie-odparła podnosząc na chwilę głowę, ale po chwili znów ją opuściła
-Czekaj, ja coś czuję- stwierdził i pobiegł w prawo a wadera ruszyła za nim.
Biegli tak i z oddali wadera zauważyła kolejną pułapkę, podskoczyła i zarwała gałąź wyprzedziła towarzysza i dała gałąź do środka potrzasku a ten zamknął się na tej gałęzi.
-Jedna już rozbrojona- skomentowała stojąc przed pułapką
-Tak, zapach jest co raz bardziej intensywny- stwierdził i ruszył przed siebie.
Wadera ruszyła za nim, biegli tak przez kilka minut aż na horyzoncie dostrzegli dym jakby z ogniska, to za pewne ludzki obóz. Dość niebezpieczne miejsce dla wilków no ale musieli zlikwidować zagrożenie jakie stanowili ludzie ala watahy, najlepiej by było gdyby zrobili to jak najszybciej. No ale ich była tylko dwójka a nie wiadomo ile ludzi, jednak nie rozmyślając nad tym biegli w tamto miejsce, znajdowało się ono akurat przy samej granicy watahy. Z każdą sekundą zbliżali się tam kiedy byli jednak kilka setki metrów przed ich obozem zatrzymali się.
-No i jest- stwierdziła Nightmare
-Co obok nich robią te zwierzęta, czemu ich nie atakują? - zapytał Lily.
-To psy, nasi dalecy kuzynki udomowieni przez ludzi- odparła z najeżoną śerścią
-Skąd tyle wiesz o ludziach? - zapytał towarzysz wadery
-Miałam z nimi wiele doczynienia, kiedyś mnie złapali i trzymali w niewoli- stwierdziła - Wiem dużo o nich i ich dziwacznych wynalazkach - dodała szczerząc kły
-To co robimy?
-Na trzy ich atakujemy,ają dwa psy i jest ich trzech damy radę - skomentowała i zaczęła odliczenie, odliczanie do zagłady wrogów.
-Raz... Dwa... Trzy!! - skończyła odliczanie i ruszyła na ich obóz a Lily podążył za nią.
Najpierw zamordowali psy a potem stoczył się krwawa walka z ludźmi, oczywiście Lily i Nightmare wygrali tą walkę. Po tej jakże krótkiej walce rozpoczęli drogę powrotną na tereny watahy, po drodze szukali i rozbrajali te nikomu nie potrzebne porządki.
-Jak to się stało, że ludzie cię porwali? - zapytał zaciekawiony Lily
-No cóż... - zaczęła zdanie - po tym jak opuściła watahę, rodzinną watahę tułałam się tu i tam po świecie aż w końcu byłam blisko wioski ludzi. Kiedy tam byłam schwytali mnie ludzie i wystawiali do walk psów, wygrywałam że wszystkimi, no ale co mi po tym jak byłam w niewoli, wychudzona i wiecznie głodna a oni na mnie jedynie zarabiali. Pewnego dnia przywieziono tam nowego psa był to doberman o imieniu Tytan, tak jak i ja wygrywał z każdym nie dawał nikomu szans. Miało dojść do walki ja kontra on ale noc przed tą walką, on się uwolnił i uwolnił mnie. Powiedział, że wie kim ja jestem i pomoże mi uciec. Po tym jak wraz z nim uciekłam on pobiegł i wrócił do swojego starego domu do bogatej pani która była jego właścicielką, no a ja trafiłam tutaj. - opowiedziała wadera - No i tam ich dobrze poznałam byłam tam kilka miesięcy - dodała
-Nie opowiadam o tym nikomu bo to nie był dobry czas dla mnie- i jeszcze dodała wadera
-No nie wiedziałem- stwierdził basior
<Lily? >
-Tak, jest już dobrze- odpowiedziała basiorowi a on patrzył z lekkim niedowierzaniem, na waderę która zaczęła iść truchtem.
-Chodź, musimy ich wytropić - dodała i dała znak ogonem aby wilk szedł za nią.
-Czyjeś już ich? - zapytał czarny basior rozglądając się
-Nie-odparła podnosząc na chwilę głowę, ale po chwili znów ją opuściła
-Czekaj, ja coś czuję- stwierdził i pobiegł w prawo a wadera ruszyła za nim.
Biegli tak i z oddali wadera zauważyła kolejną pułapkę, podskoczyła i zarwała gałąź wyprzedziła towarzysza i dała gałąź do środka potrzasku a ten zamknął się na tej gałęzi.
-Jedna już rozbrojona- skomentowała stojąc przed pułapką
-Tak, zapach jest co raz bardziej intensywny- stwierdził i ruszył przed siebie.
Wadera ruszyła za nim, biegli tak przez kilka minut aż na horyzoncie dostrzegli dym jakby z ogniska, to za pewne ludzki obóz. Dość niebezpieczne miejsce dla wilków no ale musieli zlikwidować zagrożenie jakie stanowili ludzie ala watahy, najlepiej by było gdyby zrobili to jak najszybciej. No ale ich była tylko dwójka a nie wiadomo ile ludzi, jednak nie rozmyślając nad tym biegli w tamto miejsce, znajdowało się ono akurat przy samej granicy watahy. Z każdą sekundą zbliżali się tam kiedy byli jednak kilka setki metrów przed ich obozem zatrzymali się.
-No i jest- stwierdziła Nightmare
-Co obok nich robią te zwierzęta, czemu ich nie atakują? - zapytał Lily.
-To psy, nasi dalecy kuzynki udomowieni przez ludzi- odparła z najeżoną śerścią
-Skąd tyle wiesz o ludziach? - zapytał towarzysz wadery
-Miałam z nimi wiele doczynienia, kiedyś mnie złapali i trzymali w niewoli- stwierdziła - Wiem dużo o nich i ich dziwacznych wynalazkach - dodała szczerząc kły
-To co robimy?
-Na trzy ich atakujemy,ają dwa psy i jest ich trzech damy radę - skomentowała i zaczęła odliczenie, odliczanie do zagłady wrogów.
-Raz... Dwa... Trzy!! - skończyła odliczanie i ruszyła na ich obóz a Lily podążył za nią.
Najpierw zamordowali psy a potem stoczył się krwawa walka z ludźmi, oczywiście Lily i Nightmare wygrali tą walkę. Po tej jakże krótkiej walce rozpoczęli drogę powrotną na tereny watahy, po drodze szukali i rozbrajali te nikomu nie potrzebne porządki.
-Jak to się stało, że ludzie cię porwali? - zapytał zaciekawiony Lily
-No cóż... - zaczęła zdanie - po tym jak opuściła watahę, rodzinną watahę tułałam się tu i tam po świecie aż w końcu byłam blisko wioski ludzi. Kiedy tam byłam schwytali mnie ludzie i wystawiali do walk psów, wygrywałam że wszystkimi, no ale co mi po tym jak byłam w niewoli, wychudzona i wiecznie głodna a oni na mnie jedynie zarabiali. Pewnego dnia przywieziono tam nowego psa był to doberman o imieniu Tytan, tak jak i ja wygrywał z każdym nie dawał nikomu szans. Miało dojść do walki ja kontra on ale noc przed tą walką, on się uwolnił i uwolnił mnie. Powiedział, że wie kim ja jestem i pomoże mi uciec. Po tym jak wraz z nim uciekłam on pobiegł i wrócił do swojego starego domu do bogatej pani która była jego właścicielką, no a ja trafiłam tutaj. - opowiedziała wadera - No i tam ich dobrze poznałam byłam tam kilka miesięcy - dodała
-Nie opowiadam o tym nikomu bo to nie był dobry czas dla mnie- i jeszcze dodała wadera
-No nie wiedziałem- stwierdził basior
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Nightmare wydawało się, że Lily ma dość już tych przygód i jest wyczerpany, zmierzał truchtem po przez śnieg do swojej jaskini. Po słowach basiora ,,dobranoc" wadera stała chwilę na śniegu patrząc na wilka który powoli się oddalał. Widziała, że jest wyczerpany a pogoda nie sprzyjała, postanowiła iść za nim tak dla bezpieczeństwa. Wskoczyła na drzewo i skakał z gałęzi na gałąź, cały czas była nad Lily'm i poruszała się za nim cały czas skacząc z gałęzi na gałąź. W pewnym momencie beta zwolnił z truchtu do stępa i powoli zmierzał do swojej jaskini, wiatr nagle zaczął wiać mocniej i jedna z dość sporych gałęzi uderzyła Lily'ego w głowę, a ten upadł i zendlał. Nightmare zeskoczyła z drzewa i chwyciła nieprzytomnego basiora za kark i zaczęła go ciągnąć w kierunku jego jaskini, wyczuł jego zapach więc łatwo było odnaleźć jego jaskinie, po kilku minutach Nightmare zaciągneła już towarzysza do jego jaskini, zamieniła się w smoka i rozpaliła ognisko obok którego położyła basiora i znów zmieniła się w czarną wilczycę. Poleciała szybko w miejsce gdzie dopadli białego rena, były tam jego skóry Nightmare wzięła je i zaniosła do jaskini basiora i położyła go na nich a następnie wyszła z jego jaskini stopiła sobie kawałek śniegu przed jego jaskinią i stworzyła pole siłowe które chroniło ją przed wiatrem i śniegiem. Położyła się w przyszykowanym miejscu i zasneła.
Z samego rana obudziły ją promienie słońca które raziły ją w oczy. Wstała przeciągneła się kilka razy i ziewnieła, po tych czynnościach usunęła pole siłowe które stworzyła, podeszła i zajrzałam do jaskini wilka który jeszcze spał. Ognisko się jeszcze żażyło, Nightmare zauważyła w oddali zająca którego upolowała i położyła obok jeszcze śpiącego bety. Gdy to zrobiła poleciała do tajgi w nadzieji, że coś upolujmy. Wylądowała gdzieś w środku tajgi i zaczęła tropić swoją zdobycz, węszyła tak kilka dobrych minut aż w końcu wytropiła i zabiła jakieś małe zwierzę które było jej zaledwie przekonską. Wróciła do owadziego lasu i z braku lepszych rzeczy do roboty zaczęła się po nim przechadzać, prze gadają się tak po lesie nagle na jej łapie zatrzasnoł się potrzask ludzki potrzask na niedźwiedzie, Nightmare krzyknęła bardzo głośno.
<Lily? I Nightmare jest czarna i ciemna>
Z samego rana obudziły ją promienie słońca które raziły ją w oczy. Wstała przeciągneła się kilka razy i ziewnieła, po tych czynnościach usunęła pole siłowe które stworzyła, podeszła i zajrzałam do jaskini wilka który jeszcze spał. Ognisko się jeszcze żażyło, Nightmare zauważyła w oddali zająca którego upolowała i położyła obok jeszcze śpiącego bety. Gdy to zrobiła poleciała do tajgi w nadzieji, że coś upolujmy. Wylądowała gdzieś w środku tajgi i zaczęła tropić swoją zdobycz, węszyła tak kilka dobrych minut aż w końcu wytropiła i zabiła jakieś małe zwierzę które było jej zaledwie przekonską. Wróciła do owadziego lasu i z braku lepszych rzeczy do roboty zaczęła się po nim przechadzać, prze gadają się tak po lesie nagle na jej łapie zatrzasnoł się potrzask ludzki potrzask na niedźwiedzie, Nightmare krzyknęła bardzo głośno.
<Lily? I Nightmare jest czarna i ciemna>
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
-Ehhh no cóż to zależy- westchnęła czarna wadera - jak jest silny i w jakiej jest kondycji fizycznej ale przypuszczam, że tak z 15-30 minut jeśli jest w słabej kondycji to nawet godzinę, będzie tak spał- stwierdziła niepewnie ciemna skrzydlata wadera.
-To dobrze zdążymy go tam zaciągnąć i utopić - odparł Lily
Wilki ciągnęły potwora ostrożnie aż do celu, zajęło im to kilka minut ale w końcu dotarli na miejsce, basior za pomocą sztyletu wyciał i wyciągnąć krę lodu a Nightmare wrzuciła potwora do jeziora a jej towarzysz natychmiast przyłożył krę lodu na miejsce, wadera użyła magicznego ognia aby stopić krę z resztą lodu, zrobiła to. Oboje stali na grubym lodzie i obserwowali dryfującego pod lodem potwora, który po chwili wybudził się z uśpienia i próbował się wydostać ale mu się to nie udawało.
Monstrum po 5 minutach próby wydostanie się straciła przytomność i opadło na samo ciemne dno jeziora, kryzys chwilowo zarzegnany.
-No to tyle z głowy- stwierdziła z ulgą czarna wilczyca
-Tak, ich mam już z głowy- odparł czarny basior
-To co teraz? - zapytała patrząc na basiora
-No... sam nie wiem - westchnoł i spojrzał w niebo
-Wróćmy do reszty watahy - zaproponowała i popatrzył na Lily'ego a potem przed siebie
-Tak, to dobry pomysł - stwierdził jej towarzysz i ruszyli w kierunku gdzie znajdowali się inni członkowie watahy.
Szli kawałek drogi trwający w zupełnym milczeniu nikt nic nie mówił, Nightmare jednak przełamał po kilku minutach tą ciszę która była dość nie zręczna przynajmniej dla czarnej wadery.
-Może... Chciłbyś się pezelecieć? - zapytała rozkładają skrzydła
-No nie wiem - burknoł wilk
-Dawaj będzie fajnie - skomentowała z lekkim entuzjazmem wadera
-Ehhh no dobra- odpowiedział po chwili ciemny beta
Nightmare zamieniła się w potężnego spmoka a jej towarzysz wskoczył na jej grzbiet, ona uniosła się w powietrze i powiedziała aby jej towarzysz mocno się trzymał i wtedy zaczęła robić różne akrobacje. Na początek rozbiła śróbę a potem kilka beczek basior na jej grzbiecie mocno się trzymał, smoczyca zanurkowała i z wielką prędkość zbliżała się do ziemi i tak metr przed uderzeniem w ziemię odbiła i wzniosła się w górę. Zrobiła z ognia kilka ognisty chyba obręczy przez które przeleciała.
-Fajnie się leci?-zapytała wadera przemienia w smoka
<Lily? >
-To dobrze zdążymy go tam zaciągnąć i utopić - odparł Lily
Wilki ciągnęły potwora ostrożnie aż do celu, zajęło im to kilka minut ale w końcu dotarli na miejsce, basior za pomocą sztyletu wyciał i wyciągnąć krę lodu a Nightmare wrzuciła potwora do jeziora a jej towarzysz natychmiast przyłożył krę lodu na miejsce, wadera użyła magicznego ognia aby stopić krę z resztą lodu, zrobiła to. Oboje stali na grubym lodzie i obserwowali dryfującego pod lodem potwora, który po chwili wybudził się z uśpienia i próbował się wydostać ale mu się to nie udawało.
Monstrum po 5 minutach próby wydostanie się straciła przytomność i opadło na samo ciemne dno jeziora, kryzys chwilowo zarzegnany.
-No to tyle z głowy- stwierdziła z ulgą czarna wilczyca
-Tak, ich mam już z głowy- odparł czarny basior
-To co teraz? - zapytała patrząc na basiora
-No... sam nie wiem - westchnoł i spojrzał w niebo
-Wróćmy do reszty watahy - zaproponowała i popatrzył na Lily'ego a potem przed siebie
-Tak, to dobry pomysł - stwierdził jej towarzysz i ruszyli w kierunku gdzie znajdowali się inni członkowie watahy.
Szli kawałek drogi trwający w zupełnym milczeniu nikt nic nie mówił, Nightmare jednak przełamał po kilku minutach tą ciszę która była dość nie zręczna przynajmniej dla czarnej wadery.
-Może... Chciłbyś się pezelecieć? - zapytała rozkładają skrzydła
-No nie wiem - burknoł wilk
-Dawaj będzie fajnie - skomentowała z lekkim entuzjazmem wadera
-Ehhh no dobra- odpowiedział po chwili ciemny beta
Nightmare zamieniła się w potężnego spmoka a jej towarzysz wskoczył na jej grzbiet, ona uniosła się w powietrze i powiedziała aby jej towarzysz mocno się trzymał i wtedy zaczęła robić różne akrobacje. Na początek rozbiła śróbę a potem kilka beczek basior na jej grzbiecie mocno się trzymał, smoczyca zanurkowała i z wielką prędkość zbliżała się do ziemi i tak metr przed uderzeniem w ziemię odbiła i wzniosła się w górę. Zrobiła z ognia kilka ognisty chyba obręczy przez które przeleciała.
-Fajnie się leci?-zapytała wadera przemienia w smoka
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
-Witaj Lily - odparła wilczyca - Lece tam gdzie wiatr mnie niesie, a dziś tu mnie przywiał- powiedziała skrzydlata wadera.
Lily w odpowiedzi jedynie cicho się zaśmiał.
-Znów przeszkodziło ci w polowaniu? Widziałam jak byś polował- stwierdziła i spojrzała w dal
-I tak to zdobycz na jednego kęsa, nawet bym się nie najadł - stwierdził lekko obniżonym i zasmuconym tonem.
-Wiem takim razie przepraszam i proponuję Ci polowanie- odparła spokojnym głosem i spojrzała zachęcającym wzrokiem na basiora.
-O tej porze roku ciężko o jaką kolwiek zdobycz, wątpię iż coś złapiemy - stwierdził lekko smutnym głosem i spojrzał w ziemię pokrytą grubą powierzchnią śniegu.
-Złapiemy złapiemy i to nie byle co a renifera albinosa
-Rzartujesz? Zwykłe reny ciężko o tej porze roku znaleźć a albinosy...je nawet w lato jest prawie nie możliwe znaleźć- stwierdził poważnie nie wierzył Nightmare
-Chodź ze mną a się przekonasz - stwierdziła i ruszyła przed siebie
-Ehhhhhhh-westchnoł i ruszył za czarną waderą która zaczęła biec, jej towarzysz również zaczął biec.
Biegli przez kilka aż byli w samy środku tajgi, Nightmare wskoczył na drzewo i usiadła na jednej z gałęzi kazała basior owi zrobić to samo, wilk wdrapywał się chwilę na drzewo ale w końcu mu się udało i usiadł na jednej z gałęzi tak jak wadera.
-Za chwilę zjawi się tu ten ren, na mój znak skacz i wbijaj kły- stwierdziła i skierowała swój wzrok na śnieg po którym miał za chwilę iść wyjątkowy renifer.
-No dobra... - burknoł bez przekonania beta
Wadera zaczęła odliczać w myślach do 10 gdy w jej myślach odbiła liczba dziesięć to krzyknęła do towarzysza
-Teraz!
I skoczyła powalające białego renifera na śnieg, Lily po chwili też skoczył z drzewa i o wbił kły w ledwo rzywego renifera
-Jedzmy puki ciepły- skomentowała wadera i zaczęła jeśli tak jak i jej towarzysz.
Przez kilka minut zajadali się smacznym mięsem białago jak śnieg renifera, po upływie dłuższej chwili ze zwierzęcia zostały tylko kości i skóry.
-To co teraz robimy? - zapytała Nightmare
-Nie mam pojęcia-odparł basior
Nagle w powietrzu uniósł się dziwny zapach jakby gnijącego truchła, to nie był dobry znak a zwłaszcza o tej porze roku która jest nie bezpieczna. Wadera rozejrzał się do okoła i stwierdziła, że lepiej stąd iść gdyż zapach był co raz to silniejszy.
-Wiej! - krzyknęła czarna wadera i zaczęła biec, po chwili jej zdezorientowany towarzysz biegł obok niej
-Coś się dzieje?! - zapytał w biegu
-To wilk Zo-bin- stwierdziła i zaczęła przyspieszać
-Coś!? - zapytał również przyspieszając
-To coś jak zombi tylko, że silniejszy, szybszy no i kontroluje zmarłych - odparła wilczyca
-No pięknie - dodał Lily
-Na mój znak skacz - stwierdziła
Wadera pobiegła na przód i zamieniła się w smoka.
-Już! - dała sygnał do skoku i basior wskoczył na jej grzbiet
Wadera wzniosła się w powietrze i z góry widzieli tego potwora który patrzył na nich.
Ten stwór patrzył na nich jak na swój obiad, nie wiedzieli jakie miał zamiary wobec nich.
<Lily? >
Lily w odpowiedzi jedynie cicho się zaśmiał.
-Znów przeszkodziło ci w polowaniu? Widziałam jak byś polował- stwierdziła i spojrzała w dal
-I tak to zdobycz na jednego kęsa, nawet bym się nie najadł - stwierdził lekko obniżonym i zasmuconym tonem.
-Wiem takim razie przepraszam i proponuję Ci polowanie- odparła spokojnym głosem i spojrzała zachęcającym wzrokiem na basiora.
-O tej porze roku ciężko o jaką kolwiek zdobycz, wątpię iż coś złapiemy - stwierdził lekko smutnym głosem i spojrzał w ziemię pokrytą grubą powierzchnią śniegu.
-Złapiemy złapiemy i to nie byle co a renifera albinosa
-Rzartujesz? Zwykłe reny ciężko o tej porze roku znaleźć a albinosy...je nawet w lato jest prawie nie możliwe znaleźć- stwierdził poważnie nie wierzył Nightmare
-Chodź ze mną a się przekonasz - stwierdziła i ruszyła przed siebie
-Ehhhhhhh-westchnoł i ruszył za czarną waderą która zaczęła biec, jej towarzysz również zaczął biec.
Biegli przez kilka aż byli w samy środku tajgi, Nightmare wskoczył na drzewo i usiadła na jednej z gałęzi kazała basior owi zrobić to samo, wilk wdrapywał się chwilę na drzewo ale w końcu mu się udało i usiadł na jednej z gałęzi tak jak wadera.
-Za chwilę zjawi się tu ten ren, na mój znak skacz i wbijaj kły- stwierdziła i skierowała swój wzrok na śnieg po którym miał za chwilę iść wyjątkowy renifer.
-No dobra... - burknoł bez przekonania beta
Wadera zaczęła odliczać w myślach do 10 gdy w jej myślach odbiła liczba dziesięć to krzyknęła do towarzysza
-Teraz!
I skoczyła powalające białego renifera na śnieg, Lily po chwili też skoczył z drzewa i o wbił kły w ledwo rzywego renifera
-Jedzmy puki ciepły- skomentowała wadera i zaczęła jeśli tak jak i jej towarzysz.
Przez kilka minut zajadali się smacznym mięsem białago jak śnieg renifera, po upływie dłuższej chwili ze zwierzęcia zostały tylko kości i skóry.
-To co teraz robimy? - zapytała Nightmare
-Nie mam pojęcia-odparł basior
Nagle w powietrzu uniósł się dziwny zapach jakby gnijącego truchła, to nie był dobry znak a zwłaszcza o tej porze roku która jest nie bezpieczna. Wadera rozejrzał się do okoła i stwierdziła, że lepiej stąd iść gdyż zapach był co raz to silniejszy.
-Wiej! - krzyknęła czarna wadera i zaczęła biec, po chwili jej zdezorientowany towarzysz biegł obok niej
-Coś się dzieje?! - zapytał w biegu
-To wilk Zo-bin- stwierdziła i zaczęła przyspieszać
-Coś!? - zapytał również przyspieszając
-To coś jak zombi tylko, że silniejszy, szybszy no i kontroluje zmarłych - odparła wilczyca
-No pięknie - dodał Lily
-Na mój znak skacz - stwierdziła
Wadera pobiegła na przód i zamieniła się w smoka.
-Już! - dała sygnał do skoku i basior wskoczył na jej grzbiet
Wadera wzniosła się w powietrze i z góry widzieli tego potwora który patrzył na nich.
Ten stwór patrzył na nich jak na swój obiad, nie wiedzieli jakie miał zamiary wobec nich.
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
-Ja zawsze mam siłę! - powiedziała dość głośno czarna wilczyca
-To dobrze, lot w śnieżycy wymaga dużo sił- powiedział basior
-Wiem, dam radę - odparła wilczyca
Wyszła na zewnątrz i zamieniła się w potężnego spmoka Lily wskoczył dwoma susami na jej grzbiet a ona wzięła medyczke do pyska i wzbiła się w powietrze. Śnieg mocno spypał i wiatr wiał z potężną mocą, wadera leciała po mimo to w mierę łagodnie tak aby zbytnio nie trzęsło nią podczas lotu. Przemienia wadera leciała tak już dobre kilka minut aż ujżał jakąś jaskinie z której dobiegało światło, wylądowała tam i to była jaskinia Elan, wsuneła tam łeb a Lily tam wszedł. Nightmare położyła wadere na ziemi a Elan spojrzała na nią że zdziwieniem i wtedy wilczyca przemianiła się w wilka.
-Coś jej jest- powiedział Nightmare - Działanie bardzo potężnej czarnej magii- dodała skrzydlata wadera
-Tak- odpowiedziała krótko uzdrowicielki
Kazała położyć chorą wadere na skórach zwierząt a ona w tym czasie pujdzie zrobić lek który by pomógł medyczce.
Wilki zrobiły to co kazała im Elan. Gdy to zrobili poczekalni jeszcze chwilę przy leżącej i czekali aż wróci Elan z lekiem. Nie czekali zbyt długo gdyż wróciła ona po kilku minutach i podała lek chorej.
-To jej pomoże-odparła uzdrowicielka
-Dobrze - stwierdził Nightmare a Lily tylko przytaknoł głową.
-To ja będę lecieć - powiedziała skrzydlata wadera i skierowała się ku wyjściu
-Lepiej tego nie rób, jest nie bezpiecznie - skomentował beta
-On ma rację - przytakneła mu zielona wadera
-Zostań tu lepiej do rana - odparł basior
-Nie wiem czy Elan się zgodzi- stwierdziła Night
-Możesz tu zostać - odpowiedziała z lekkim uśmiechem Elan.
<Lily? Sorki, że tak krótko i trochę długo ale miałam mało czasu>
-To dobrze, lot w śnieżycy wymaga dużo sił- powiedział basior
-Wiem, dam radę - odparła wilczyca
Wyszła na zewnątrz i zamieniła się w potężnego spmoka Lily wskoczył dwoma susami na jej grzbiet a ona wzięła medyczke do pyska i wzbiła się w powietrze. Śnieg mocno spypał i wiatr wiał z potężną mocą, wadera leciała po mimo to w mierę łagodnie tak aby zbytnio nie trzęsło nią podczas lotu. Przemienia wadera leciała tak już dobre kilka minut aż ujżał jakąś jaskinie z której dobiegało światło, wylądowała tam i to była jaskinia Elan, wsuneła tam łeb a Lily tam wszedł. Nightmare położyła wadere na ziemi a Elan spojrzała na nią że zdziwieniem i wtedy wilczyca przemianiła się w wilka.
-Coś jej jest- powiedział Nightmare - Działanie bardzo potężnej czarnej magii- dodała skrzydlata wadera
-Tak- odpowiedziała krótko uzdrowicielki
Kazała położyć chorą wadere na skórach zwierząt a ona w tym czasie pujdzie zrobić lek który by pomógł medyczce.
Wilki zrobiły to co kazała im Elan. Gdy to zrobili poczekalni jeszcze chwilę przy leżącej i czekali aż wróci Elan z lekiem. Nie czekali zbyt długo gdyż wróciła ona po kilku minutach i podała lek chorej.
-To jej pomoże-odparła uzdrowicielka
-Dobrze - stwierdził Nightmare a Lily tylko przytaknoł głową.
-To ja będę lecieć - powiedziała skrzydlata wadera i skierowała się ku wyjściu
-Lepiej tego nie rób, jest nie bezpiecznie - skomentował beta
-On ma rację - przytakneła mu zielona wadera
-Zostań tu lepiej do rana - odparł basior
-Nie wiem czy Elan się zgodzi- stwierdziła Night
-Możesz tu zostać - odpowiedziała z lekkim uśmiechem Elan.
<Lily? Sorki, że tak krótko i trochę długo ale miałam mało czasu>
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Na to słowo,, zwiewajmy" zareagowała na tych miast, zmieniła się w smoka i Lily natychmiast wskoczył na jej grzbiet. Przepełniona wadera natychmiast wzbiła się w powietrze i zaczęła lecieć, spojrzała w dół i dostrzegła gromadę wilków patrzących na nią, zaczęła czytać w ich myślach.
-To smok, nie zagraża nam lepiej go nie zaczepiać a odleci- pomyślał jeden z wilków i spojrzał na przemienioną Nightmare, był to chyba przywódca bo wyglądało na to, że wszyscy go słuchają.
Basiora nie było widać gdyż był ukryte pomiędzy skrzydłami wadery.
-Wy durnie! To nie jest smok! To przemienioną wilk! - wykrzyknął jeden z obcych wilków który był szary i miał na ciele wiele blizn.
-Zamknij się! Nie mamy pewności! Niech stąd odleci! - krzyknął przywódca zdzielając tamtego wilka po głowie.
-On ma rację lepiej go zostawić- powiedział chyba biała wadera, było słychać po głosie iż jest to wadera.
-On nie ma racji! - odparł że złością szary wilk
-Zamknij się! - do kłótni dołączył się jeszcze jeden jakiś żółty wilk
Nightmare wraz z towarzyszem starał się powoli odlecieć tak aby nie zwracać za siebie uwagi.
-Nie chcesz chyba mieć na karku gniewu smoka! - powiedziała jakaś stara niebieska wadera która miała ciało poparzone.
-No... - warknoł ten szary wilk
I nagle ten szary wilk wyją łuk i strzały, zaczął szczęka ćwiczenia w stronę smoczycy. Zmieniona wadera starała się robić uniki ale podczas tego jej towarzysz mógłby spaść a to by mogło być tragiczne w skutkach. Więc wadera zleciała trochę niżej i zaziała ogniem który otoczył tamte wilki nie mogły się wydostać było widać w ich oczach strach i przerażenie. Wadera wraz z towarzyszem na grzbiecie leciała nad tereny watahy. Z oddali było już widać owadzi las. Wadera leciała jeszcze przez chwilę, wylądowała a beta zszedł z jej grzbietu i znów zamienił a się w wilczyce. Do okoła było pusto i nie było żywego ducha, szli w głąb lasu tak aby znaleźć innych członków watahy. O dziwo las i cała ziemia była skuta twardym lodem. Wadera wraz z basiorem patrzyli na ten lodowy krajobraz, byli zaciekawieni co takiego mogła się stać bo samo z siebie by się to nie wzieło. Przepierzali kas dalej ostrożnie stawiając każdy krok, nagle w oddali dostrzegli coś w rodzaju lodowego wilka, podbiegli tam i dostrzegli zamrożoną Shairen, która wygląda ładnie jakby lód od tak skuł jej ciało.
-Nie, nie, nie - powiedziała patrząc na zamrożonego wilka
-Co? - zapytałam Lily
-Jakiś wilk ma i użył broszki lodu- odparła że spuszczonymi uszami czarna wilczyca
-To źle? - zapytał basior
-I to bardzo źle - stwierdziła wadera
Odeszła od zamrożonego wilka i nagle lód którym był pokryty las i wilk rozpłysł odrzucając dwa wilki na bok.
<Lily? Sorki, że trochę krótko ale mnie wena się słabo trzyma>
-To smok, nie zagraża nam lepiej go nie zaczepiać a odleci- pomyślał jeden z wilków i spojrzał na przemienioną Nightmare, był to chyba przywódca bo wyglądało na to, że wszyscy go słuchają.
Basiora nie było widać gdyż był ukryte pomiędzy skrzydłami wadery.
-Wy durnie! To nie jest smok! To przemienioną wilk! - wykrzyknął jeden z obcych wilków który był szary i miał na ciele wiele blizn.
-Zamknij się! Nie mamy pewności! Niech stąd odleci! - krzyknął przywódca zdzielając tamtego wilka po głowie.
-On ma rację lepiej go zostawić- powiedział chyba biała wadera, było słychać po głosie iż jest to wadera.
-On nie ma racji! - odparł że złością szary wilk
-Zamknij się! - do kłótni dołączył się jeszcze jeden jakiś żółty wilk
Nightmare wraz z towarzyszem starał się powoli odlecieć tak aby nie zwracać za siebie uwagi.
-Nie chcesz chyba mieć na karku gniewu smoka! - powiedziała jakaś stara niebieska wadera która miała ciało poparzone.
-No... - warknoł ten szary wilk
I nagle ten szary wilk wyją łuk i strzały, zaczął szczęka ćwiczenia w stronę smoczycy. Zmieniona wadera starała się robić uniki ale podczas tego jej towarzysz mógłby spaść a to by mogło być tragiczne w skutkach. Więc wadera zleciała trochę niżej i zaziała ogniem który otoczył tamte wilki nie mogły się wydostać było widać w ich oczach strach i przerażenie. Wadera wraz z towarzyszem na grzbiecie leciała nad tereny watahy. Z oddali było już widać owadzi las. Wadera leciała jeszcze przez chwilę, wylądowała a beta zszedł z jej grzbietu i znów zamienił a się w wilczyce. Do okoła było pusto i nie było żywego ducha, szli w głąb lasu tak aby znaleźć innych członków watahy. O dziwo las i cała ziemia była skuta twardym lodem. Wadera wraz z basiorem patrzyli na ten lodowy krajobraz, byli zaciekawieni co takiego mogła się stać bo samo z siebie by się to nie wzieło. Przepierzali kas dalej ostrożnie stawiając każdy krok, nagle w oddali dostrzegli coś w rodzaju lodowego wilka, podbiegli tam i dostrzegli zamrożoną Shairen, która wygląda ładnie jakby lód od tak skuł jej ciało.
-Nie, nie, nie - powiedziała patrząc na zamrożonego wilka
-Co? - zapytałam Lily
-Jakiś wilk ma i użył broszki lodu- odparła że spuszczonymi uszami czarna wilczyca
-To źle? - zapytał basior
-I to bardzo źle - stwierdziła wadera
Odeszła od zamrożonego wilka i nagle lód którym był pokryty las i wilk rozpłysł odrzucając dwa wilki na bok.
<Lily? Sorki, że trochę krótko ale mnie wena się słabo trzyma>
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Nightmare jechał po woli starą windą w dół, po mimo tego, że winda dość skrzypiała i w każdej chwili mogła spaść wilczyca była spokojna i czekała aż dojedzie na sam dół. Zaczęła myśleć co z jej towarzyszem z krórym się rozdzialiła, on zapewnie teraz mozolnie teraz wspinał się bez sensu po tych torach, ale wadera zbyt długo nad tym nie myślała gdyż dojechał a sam dół.
Była droga w dwie strony prawo i lewo, wadera miała dylemat w którą stronę ma iść ale po minucie stania bezczynnie postanowiła iść w prawo. Szła powoli rozglądając się po korytarzu który przemierzała był on dość jasny bo co jakieś pół metra-metr płoneły pochodnie. Z oddali było widać jakieś światło ale Nightmare nie wiedziała co to. Pobiegła truchtem w stronę skąd dobiegały promienie które raziły ją bo przez ten cały czas trwała w półmisku. Była już przy końcu i wyszła z tunelu zauważyła słońce którego promienie odbija się od śniegu prosto w oczy czarnej wadery. Rozejrzała się do okoła i stwierdziła, że jest za wichrowymi wzgużami, zaczęło ją gryźć sumienie, że zostawiła wilka samego. Zaczęła się wahać czy po niego nie wrócić, zastanawiała się chwilę i przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Szybko wleciała do szybu sztolni i leciała tą drogą którą wyszła z kopalni, dotarła do windy i zniszczyła ją i poleciała w górę. W ciągu kilku sekund znalazła się przed tymi torami, zamieniła się w smoka i zaczęła lecieć w zdłuż toru wagonu. W połowie trasy dostrzegła Lily'ego, poleciała do niego i złapała go za kark, uniosła i zaczęła lecieć z basiorem była już przy windzie wleciała pierwsza, zamieniła się w wilka bo jako spoko by się tam nie mieściła, basior spadał za nią. Pewnie życie przelatywało mu przed oczami gdyż za pewne ni ufał czarnej jak noc waderze.
Ona była już na ziemi zamieniła się w smoka a basior miękko wylądował na jej grzbiecie. Chciał już coś powiedzieć ale ona znów złapała go za kark i poleciał a z nim do wyjścia, po nie spełnia minucie byli już na zewnątrz. Wadera go postawiła i zamieniła się spowrtem w wilka.
-Miałam dobre przeczucie aby tutaj jechać a ty mi nie zaufałeś - powiedziała wadera z lekkim wyrzymutem
-Raz ci się udało, to czysty przypadek - wymruczał cicho basior
-Może ale wydostaliśmy się i możemy wracać do reszty watahy- stwierdziła już nie co łagodniejszym głosem
-Tak, wracajmy - odparł i zaczął się wspinać na wzgórze
-Nie zamienić się w smoka i zanieść cię? Będzie szybciej - stwierdziła z lekkim uśmiechem wadera.
I czekała na odpowiedź że strony basiora który tylko krótko na nią spojrzał.
<Lily? >
Była droga w dwie strony prawo i lewo, wadera miała dylemat w którą stronę ma iść ale po minucie stania bezczynnie postanowiła iść w prawo. Szła powoli rozglądając się po korytarzu który przemierzała był on dość jasny bo co jakieś pół metra-metr płoneły pochodnie. Z oddali było widać jakieś światło ale Nightmare nie wiedziała co to. Pobiegła truchtem w stronę skąd dobiegały promienie które raziły ją bo przez ten cały czas trwała w półmisku. Była już przy końcu i wyszła z tunelu zauważyła słońce którego promienie odbija się od śniegu prosto w oczy czarnej wadery. Rozejrzała się do okoła i stwierdziła, że jest za wichrowymi wzgużami, zaczęło ją gryźć sumienie, że zostawiła wilka samego. Zaczęła się wahać czy po niego nie wrócić, zastanawiała się chwilę i przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Szybko wleciała do szybu sztolni i leciała tą drogą którą wyszła z kopalni, dotarła do windy i zniszczyła ją i poleciała w górę. W ciągu kilku sekund znalazła się przed tymi torami, zamieniła się w smoka i zaczęła lecieć w zdłuż toru wagonu. W połowie trasy dostrzegła Lily'ego, poleciała do niego i złapała go za kark, uniosła i zaczęła lecieć z basiorem była już przy windzie wleciała pierwsza, zamieniła się w wilka bo jako spoko by się tam nie mieściła, basior spadał za nią. Pewnie życie przelatywało mu przed oczami gdyż za pewne ni ufał czarnej jak noc waderze.
Ona była już na ziemi zamieniła się w smoka a basior miękko wylądował na jej grzbiecie. Chciał już coś powiedzieć ale ona znów złapała go za kark i poleciał a z nim do wyjścia, po nie spełnia minucie byli już na zewnątrz. Wadera go postawiła i zamieniła się spowrtem w wilka.
-Miałam dobre przeczucie aby tutaj jechać a ty mi nie zaufałeś - powiedziała wadera z lekkim wyrzymutem
-Raz ci się udało, to czysty przypadek - wymruczał cicho basior
-Może ale wydostaliśmy się i możemy wracać do reszty watahy- stwierdziła już nie co łagodniejszym głosem
-Tak, wracajmy - odparł i zaczął się wspinać na wzgórze
-Nie zamienić się w smoka i zanieść cię? Będzie szybciej - stwierdziła z lekkim uśmiechem wadera.
I czekała na odpowiedź że strony basiora który tylko krótko na nią spojrzał.
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Ta skrzynia wydawała się podejżana ale ciekawość brała górę, chciałam rozwalić tą kłudkę i zobaczyć co tam jest.
-To otwieramy? - zapytałam patrząc na basiora po którym było widać, że nie za bardzo chce ją otworzyć.
-Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - stwierdził spoglądając na skrzynie
-E tam, nic się nie stanie - powiedziałam i podeszłam do skrzyni
-Nie otwieraj jej! - rozkazał mi
Ale ja jak zawsze nie posłuchałam i otrzymałam tą skrzynię.
-Czy ty kiedykolwiek się mnie posłuchasz? - zapytał lekko zdenerwowany
-No nie wiem- stwierdziłam ironicznym głosem
Lily tylko westchnął i podszedł do skrzyni, spojrzał na jej zawartość. Nie było tam nic ciekawa go ani groźnego, tylko jakiś naszyjnik z pereł na końcu którego wisiał czarny diament.
-Nic wartościowego, nawet ładny ale po co to komu? - powiedziałam patrząc na naszyjnik a potem na mojego towarzysza.
-Dobrze, że to nic groźnego- stwierdził basior
Ja odeszłam od skrzyni a Lily jeszcze chwilę patrzył na ten naszyjnik, po chwili podszedł do mnie i ruszyliśmy w poszukiwania wyjścia z tej jaskini chociaż czy można nazwać to jaskinią? Przypominało to trochę opuszczoną kopalnie. W oddali dostrzegłam coś jakby wagon w których przewożono węgiel lub kamienie szlachetne, takie jakie zazwyczaj są w kopalniach. Pidbiegłam tam i zawołałam betę aby tutaj podszedł, on po chwili stał już obok mnie.
- To co jedziemy? - zapytałam trzymając jedną łapę na wagonie
-Stanowczo nie! - stwierdził groźnym głosem
-Nie ma innej drogi - odparłam i rozejrzał się
-Na pewno jest- odrzekł niepewnym głosem
-Nie ma, nie ma- powiedziałam z lekką ironią - wsiadaj i nie gadaj - dodałam po chwili
-To nie jest dobry pomysł- skomentował stanowczo
-Wolisz tu zginąć? Czy zaryzykować i przeżyć? - zdałam pytanie
Basior zaczął się zastanawiać i rozglądać, nagle zabrzmiał cichy dziwny śmiech. Rozejrzeliśmy się i nagle wyskoczył goglin który chciał nas zaatakować, szybko wskoczyliśmy do wagonu i roszyliśmy. Goglin rzucał w nas kamieniami i biegł po torze za nami, nabieraluśmy prędkości a zakręty były coraz ostrzejsze a spady coraz bardziej strome. Stwur narazie zniknął z naszych oczu, jechaliśmy bardzo szybko, było nie bezpiecznie, ten tor który był niczym kolejka górska był bardzo stary i w każdej chwili mógłbym się za walić ale jechaliśmy dalej. Po kilku minutach potężnej dawki adrenaliny dojechaliśmy do jakiejś komory gdzie były stare kilofy, pochodnie i łopaty.
-Co to za miejsce? - zapytałam patrząc na pomieszczenie
<Lily? >
-To otwieramy? - zapytałam patrząc na basiora po którym było widać, że nie za bardzo chce ją otworzyć.
-Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - stwierdził spoglądając na skrzynie
-E tam, nic się nie stanie - powiedziałam i podeszłam do skrzyni
-Nie otwieraj jej! - rozkazał mi
Ale ja jak zawsze nie posłuchałam i otrzymałam tą skrzynię.
-Czy ty kiedykolwiek się mnie posłuchasz? - zapytał lekko zdenerwowany
-No nie wiem- stwierdziłam ironicznym głosem
Lily tylko westchnął i podszedł do skrzyni, spojrzał na jej zawartość. Nie było tam nic ciekawa go ani groźnego, tylko jakiś naszyjnik z pereł na końcu którego wisiał czarny diament.
-Nic wartościowego, nawet ładny ale po co to komu? - powiedziałam patrząc na naszyjnik a potem na mojego towarzysza.
-Dobrze, że to nic groźnego- stwierdził basior
Ja odeszłam od skrzyni a Lily jeszcze chwilę patrzył na ten naszyjnik, po chwili podszedł do mnie i ruszyliśmy w poszukiwania wyjścia z tej jaskini chociaż czy można nazwać to jaskinią? Przypominało to trochę opuszczoną kopalnie. W oddali dostrzegłam coś jakby wagon w których przewożono węgiel lub kamienie szlachetne, takie jakie zazwyczaj są w kopalniach. Pidbiegłam tam i zawołałam betę aby tutaj podszedł, on po chwili stał już obok mnie.
- To co jedziemy? - zapytałam trzymając jedną łapę na wagonie
-Stanowczo nie! - stwierdził groźnym głosem
-Nie ma innej drogi - odparłam i rozejrzał się
-Na pewno jest- odrzekł niepewnym głosem
-Nie ma, nie ma- powiedziałam z lekką ironią - wsiadaj i nie gadaj - dodałam po chwili
-To nie jest dobry pomysł- skomentował stanowczo
-Wolisz tu zginąć? Czy zaryzykować i przeżyć? - zdałam pytanie
Basior zaczął się zastanawiać i rozglądać, nagle zabrzmiał cichy dziwny śmiech. Rozejrzeliśmy się i nagle wyskoczył goglin który chciał nas zaatakować, szybko wskoczyliśmy do wagonu i roszyliśmy. Goglin rzucał w nas kamieniami i biegł po torze za nami, nabieraluśmy prędkości a zakręty były coraz ostrzejsze a spady coraz bardziej strome. Stwur narazie zniknął z naszych oczu, jechaliśmy bardzo szybko, było nie bezpiecznie, ten tor który był niczym kolejka górska był bardzo stary i w każdej chwili mógłbym się za walić ale jechaliśmy dalej. Po kilku minutach potężnej dawki adrenaliny dojechaliśmy do jakiejś komory gdzie były stare kilofy, pochodnie i łopaty.
-Co to za miejsce? - zapytałam patrząc na pomieszczenie
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Zmieniliśmy się i teraz ja miałam trzymać warte. Usiadłam blisko wyjścia i patrzyłam jak śnieżnych szalała na zewnątrz, wydawało by się, że ona ma nie ustać ale w końcu musi się skończyć. Patrzyłam tak na tą zamieć i zauważyłam coś dziwnego. W wietrze zaczęły pojawiać się wilki ze śniegu które mną mnie patrzył a po chwili znikały i zmieniały się w śnieg który niusł wiatr, widziałam jak ich czerwone ślepia przeszywają i penetrują nasze schronienie. Czułam, że nie mają dobrych zamiarów, wyglądały jakby chciały nas zaatakować ale wiedziały, że jest pole siłowe. Nie przypadli mi do gustu od kiedy tylko ich zobaczyłam, podświadomie wiedziałam, że raczej nas nie zaatakują ale wyrazie czego wyczarowałam swój mieczy i wyraźnie pokazałam go demonom. Jednak moje przeczucia chyba były mylne bo jeden z nich chyba przywódca zaczął zmierzać w naszą stronę (wyglądał tak)
. Powinien zmieżał w naszą stronę byłam gotowa do walki.
-Lily! - krzyknełam a basior natychmiast wstał i rozejrzał się lekko zaspany.
-Co się dzieje? - zapytał i spojrzał na wilka który zamierzał w naszą stronę
-Przygotuj się do walki-oznajmiłam spokojnym głosem a on szybko wyjął jeden ze swoich sztylet ów.
Trzymałam swój miecz i byłam gotowa do walki tak jak i mój towarzysz. Stwór zaczął niszczyć pole siłowe ono powoli pękało od walki dzieliły nas sekundy.
-To himes deamonium- stwierdziłam krótko a basior tylko przytaknoł i pole siłowe pękło.
Zaczęła się walka ilekroć trafiłam jednego z tych stworów on na chwilę zmieniał się w śnieg a po chwili znów w wilka. Walczyliśmy tak niezłomnie kilka minut ale ta walka była bez sensu bo z nimi i tak byśmy nie wygrali. Stworzyłam chwilową zaporę księżycowego ognia i zaczęłam biec w głąb jaskini. Lily biegł obok mnie biegliśmy ile sił w łapach, po chwili basior rzucił sztyletem w jeden z głazów który zawisła z sufitu i wyjście się zawaliło. Obejrzałam się jedynie i biegłam dalej, przed nami pojawiło się rozdroże.
-To którą drogą idziemy? - zapytałam i spojrzałam na obie strony
-Nie mam pojęcia- stwierdził i zaczął się zastanawiać.
-Też nie wiem którą wybrać...
<Lily? >
. Powinien zmieżał w naszą stronę byłam gotowa do walki.
-Lily! - krzyknełam a basior natychmiast wstał i rozejrzał się lekko zaspany.
-Co się dzieje? - zapytał i spojrzał na wilka który zamierzał w naszą stronę
-Przygotuj się do walki-oznajmiłam spokojnym głosem a on szybko wyjął jeden ze swoich sztylet ów.
Trzymałam swój miecz i byłam gotowa do walki tak jak i mój towarzysz. Stwór zaczął niszczyć pole siłowe ono powoli pękało od walki dzieliły nas sekundy.
-To himes deamonium- stwierdziłam krótko a basior tylko przytaknoł i pole siłowe pękło.
Zaczęła się walka ilekroć trafiłam jednego z tych stworów on na chwilę zmieniał się w śnieg a po chwili znów w wilka. Walczyliśmy tak niezłomnie kilka minut ale ta walka była bez sensu bo z nimi i tak byśmy nie wygrali. Stworzyłam chwilową zaporę księżycowego ognia i zaczęłam biec w głąb jaskini. Lily biegł obok mnie biegliśmy ile sił w łapach, po chwili basior rzucił sztyletem w jeden z głazów który zawisła z sufitu i wyjście się zawaliło. Obejrzałam się jedynie i biegłam dalej, przed nami pojawiło się rozdroże.
-To którą drogą idziemy? - zapytałam i spojrzałam na obie strony
-Nie mam pojęcia- stwierdził i zaczął się zastanawiać.
-Też nie wiem którą wybrać...
<Lily? >
Od Nightmare CD Lily'ego
1 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Spojrzałam na basiora stojącego obok mnie i zażuciłam swoją zdobycz na plecy i po chwili powiedziałam.
-Wilka nocy żadna noc nie zabije- odparłam i cicho się zaśmiałam - Ale co do jaskini to prawda musimy ją znaleźć - dodałam po chwili a wilk przytaknoł mi ruchem głowy i pobiegliśmy przed siebie aby znaleźć jakieś schronienie.
Śnieg coraz bardziej spał w oczy a zaspy były soraz większe no i jeszcze noc się zbliżała dużymi krokami. Biegliśmy kilka minut aż kilka metrów przed nami basior dostrzegł jaskinie do której natychmiast wbiegliśmy. Zarzuciła martwe zwierzę że swoich pleców i podeszłam do wejścia jaskini i stworzyłam pole siłowe które będzie chronić nas przedśniegiem i wiatrem który mógłby okazać się zabujczy.
-Mamy schronienie ale... - zaczęłam zdanie i nie dokończyłam
-Ale? Chyba najważniejsze, że mam schronienie - odpowiedział a raczej dokończył moje zdanie.
-Nie mamy ognia ani patyków na ognisko - powiedziałam patrząc na Lily'ego a potem na ziemię w wzruszyłam lekko ramionami.
-No w sumie tak, ale jedną noc przetrwamy - powiedział i lekko się zaśmiał.
-Mam chyba rozwiązanie problemu z ogniem - stwierdziłam i zaczęłam przypominać sobie czar który tworzył księżycowy ogień.
Przypomniałam go sobie i zaczęłam go rzucać i po krótkim momeńcie przed nami pojawił się dość spory niebieski ogień.
-To księżycowy ogień, od zwykłego różni się tym, że jest niebieski, nie potrzebuje drewna ani niczego aby płonąć i co jest małą wadą daje o połowę mniejszą temperaturę, ale powinien dać nam wystarczająco ciepła- opowiedziałam krótko o ogniu który stworzyłam.
-Dobrze, chociaż tyle mamy- powiedział i po tem położył się na ziemię i zaczął jeść swojego renifera.
Za chwilę zrobiłam to samo, kiedy zjadłam no a raczej nie zjadłam bo połowę zostawiłam w razie czego na później, wstałam i podeszłam do wyjścia aby zobaczyć co się dzieje na dworze.
-Co się tam dzieje? - zapytał patrząc na mnie.
-Śnieżyca wydaje się być coraz bardziej silna - odparłam lekko zmartwionym głosem
-Do rana powinno przestać - skomentował podchodząc do wyjścia.
-Lepiej chodźmy spać- powiedziałam i położyłam się obok ognia
-Tak- odrzekł krótko
-Nie kładziesz się? - zapytałam mając jedno oko zamknięte
-Zaraz to zrobię, ale wydaje mi się, że lepiej trzymać warty- stwierdził patrząc na zewnątrz a potem spoglądając na mnie.
-W sumie masz rację- skomentowała stwierdzenie towarzysza
-Kto trzyma pierwszą wartę? - dodałam pytanie po sekundzie
-Ja mogę po tem się zmienimy- rzekł i dał znak ogonem abym spała
-Dobrze, za niedługo ciebie zmienię - powiedziałam i obruciłam się a po tem poszłam spać.
Spałam o dziwo spokojnie ale przez sen byłam cały czas świadoma tego co się dzieje do okoła mnie dzieje, że nic groźnego się nie działo to spałam spokojnie. Pogrążona w śnie czekałam na zmianę warty. Moje sny krążyły w okół tego co się dzieje teraz i co może się stać w niedalekiej przyszłości.
<Liliy? >
-Wilka nocy żadna noc nie zabije- odparłam i cicho się zaśmiałam - Ale co do jaskini to prawda musimy ją znaleźć - dodałam po chwili a wilk przytaknoł mi ruchem głowy i pobiegliśmy przed siebie aby znaleźć jakieś schronienie.
Śnieg coraz bardziej spał w oczy a zaspy były soraz większe no i jeszcze noc się zbliżała dużymi krokami. Biegliśmy kilka minut aż kilka metrów przed nami basior dostrzegł jaskinie do której natychmiast wbiegliśmy. Zarzuciła martwe zwierzę że swoich pleców i podeszłam do wejścia jaskini i stworzyłam pole siłowe które będzie chronić nas przedśniegiem i wiatrem który mógłby okazać się zabujczy.
-Mamy schronienie ale... - zaczęłam zdanie i nie dokończyłam
-Ale? Chyba najważniejsze, że mam schronienie - odpowiedział a raczej dokończył moje zdanie.
-Nie mamy ognia ani patyków na ognisko - powiedziałam patrząc na Lily'ego a potem na ziemię w wzruszyłam lekko ramionami.
-No w sumie tak, ale jedną noc przetrwamy - powiedział i lekko się zaśmiał.
-Mam chyba rozwiązanie problemu z ogniem - stwierdziłam i zaczęłam przypominać sobie czar który tworzył księżycowy ogień.
Przypomniałam go sobie i zaczęłam go rzucać i po krótkim momeńcie przed nami pojawił się dość spory niebieski ogień.
-To księżycowy ogień, od zwykłego różni się tym, że jest niebieski, nie potrzebuje drewna ani niczego aby płonąć i co jest małą wadą daje o połowę mniejszą temperaturę, ale powinien dać nam wystarczająco ciepła- opowiedziałam krótko o ogniu który stworzyłam.
-Dobrze, chociaż tyle mamy- powiedział i po tem położył się na ziemię i zaczął jeść swojego renifera.
Za chwilę zrobiłam to samo, kiedy zjadłam no a raczej nie zjadłam bo połowę zostawiłam w razie czego na później, wstałam i podeszłam do wyjścia aby zobaczyć co się dzieje na dworze.
-Co się tam dzieje? - zapytał patrząc na mnie.
-Śnieżyca wydaje się być coraz bardziej silna - odparłam lekko zmartwionym głosem
-Do rana powinno przestać - skomentował podchodząc do wyjścia.
-Lepiej chodźmy spać- powiedziałam i położyłam się obok ognia
-Tak- odrzekł krótko
-Nie kładziesz się? - zapytałam mając jedno oko zamknięte
-Zaraz to zrobię, ale wydaje mi się, że lepiej trzymać warty- stwierdził patrząc na zewnątrz a potem spoglądając na mnie.
-W sumie masz rację- skomentowała stwierdzenie towarzysza
-Kto trzyma pierwszą wartę? - dodałam pytanie po sekundzie
-Ja mogę po tem się zmienimy- rzekł i dał znak ogonem abym spała
-Dobrze, za niedługo ciebie zmienię - powiedziałam i obruciłam się a po tem poszłam spać.
Spałam o dziwo spokojnie ale przez sen byłam cały czas świadoma tego co się dzieje do okoła mnie dzieje, że nic groźnego się nie działo to spałam spokojnie. Pogrążona w śnie czekałam na zmianę warty. Moje sny krążyły w okół tego co się dzieje teraz i co może się stać w niedalekiej przyszłości.
<Liliy? >
Od Nightmare
1 | Skomentuj
Autor:
Dobermanka
Wieczór, słońce już zachodzi, trzeba by zapoznać się z nowymi terenami. Zajmie mi to jakieś 20 minut przy dobrym wietrze i stałej prędkości moich skrzydeł. A więc wzbiłam się w powietrze i wyruszyłam na zwiedzanie nowych terenów. Leciałam a słońce pięknie zachodziło po za choryzontem, a ja leciałam dość szybko i lekko chłodny wiat przebijał moje czarne futro. Minęło jakieś 20 może 25 minut a ja zobaczyłam już całe tereny watahy, mniej więcej już wiedziałam co gdzie się znajduje i jak tam dotrzeć. Samaj trochę dziwnie poznawało mi się nowe tereny ale nic leciałam dalej. Zapadła już noc... Postanowiłam na coś zapolować więc wypatrywałam zwierzyny. Po kilku minutach zauważyłam młodego renifera, zanurkowałam i miałam go przewrócić a następnie udusić i zjeść. Byłam już blisko i miałam go przewrócić ale zderzyłam się z innym wilkiem i poturlałam się po ziemi ale szybko się podniosłam, on stał a ja przewróciła go na ziemię i przygniotłam do ziemi.
-To moja kolacja! Rozumiemy się?! - wyktzyczałam warcząc patrząc na nieznajomego wilka
-To moja zdobycz, nie polu na nie swoich terenach! - odpowiedział nie znajomy patrząc mna mnie
-Do jakiej watahy należysz? - zapytałam już łagodniejsze tonem ale wciąż gotowa do walki
-Do watahy krwawego szafiru - odpowiedział i wtedy zeszła z niego a on wstał
-W takim razie przepraszam cię gdyż należę do tej samej watahy - powiedziałam patrząc na nie znajomego.
-Jestem Nightmare - przedstawiłam się
-Nowa w watasze co? - zapytał z lekko ironicznym uśmiechem
-Tak, a ciebie jak zwą? - zapytałam wilka stojącego przedemną
<ktoś coś? >
-To moja kolacja! Rozumiemy się?! - wyktzyczałam warcząc patrząc na nieznajomego wilka
-To moja zdobycz, nie polu na nie swoich terenach! - odpowiedział nie znajomy patrząc mna mnie
-Do jakiej watahy należysz? - zapytałam już łagodniejsze tonem ale wciąż gotowa do walki
-Do watahy krwawego szafiru - odpowiedział i wtedy zeszła z niego a on wstał
-W takim razie przepraszam cię gdyż należę do tej samej watahy - powiedziałam patrząc na nie znajomego.
-Jestem Nightmare - przedstawiłam się
-Nowa w watasze co? - zapytał z lekko ironicznym uśmiechem
-Tak, a ciebie jak zwą? - zapytałam wilka stojącego przedemną
<ktoś coś? >
Subskrybuj:
Posty (Atom)