Mgliste Mokradła. Przypomniałam sobie wszystko o czym wspominała alfa.
- A ty Bruu? Co o tym sądzisz? - w prostu czułam jego wściekłość i zmieszanie
- Emmm… Ja tam nie mam nic przeciwko - bąknął zawstydzony i usiadł na moim grzbiecie.
Usłyszałam jeszcze jak Lily wstrzymuje oddech. Byłam pewna, że wpatruje się w nas z niedowierzaniem.
- On umie mówić?!
- Owszem. Idziemy?
- Idziemy? Aaa… Ta jasne…
Ruszyliśmy prędko przemieszczając się po terytorium watahy. Pod łapami wyczułam młodą trawę. Gdzieś z boku dobiegł mnie zapach sosnowej krwi. Nieco dalej kukułka latała jak oszalała w te i we w te. Zapach kwiatów mieszał się z zapachem lemingów. Uśmiechnęła się nieznacznie. Jaki dziś piękny dzień!
Po pewnym czasie dotarliśmy do wyznaczonego miejsca.
W tem usłyszałam szelest i ustawiłam się w kierunku dźwięk. To było coś dużego. Szło w naszym kierunku. Cofnełam się o krok. Lily też to zauważył. Staliśmy ledwie ważąc się oddychać. Minuta płynęła za minutą. Sekunda za sekundą. W tej głuchej, pełnej oczekiwania ciszy, słychać było jedynie bicie naszych serc. Krzewy znów się poruszyły. Tym razem z przeciwnej strony. Obróciłam się błyskawicznie. Jednak za mną z nów rozległ się dźwięk łamnych gałęzi. Co chwilę patrzyłam w kierunkach odgłosów.
Teraz dochodził już zewsząd. Byliśmy otoczeni! I w tedy usłyszałam Ten głos...
- Witaj, córciu.
<Lily...>
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nani-mo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nani-mo. Pokaż wszystkie posty
Od Nani-mo CD. Lily'ego
0 | Skomentuj
Autor:
Hobbit Hommik
Beta chciał iść ze mną? W sumie, czemu nie?
Kiwnęłam twierdząco głową i ruszyłam dalej. Chwilę szliśmy w ciszy. No nie do końca. Bruu nie przestawał mówić ani na chwilę. Zachwycał się nad wyglądem basiora. Oczywiście nie odważył się powiedzieć tego na głos.
W okół było jak makiem zasiał. Jedynie głośne stąpanie Lily’ego zakłócał południową ciszę. W tym momencie zatrzymałam się gwałtownie słysząc lekkie stąpanie po ściółce. Przypadłam do ziemi i podczołgałam się w kierunku dźwięku.
- Młoda wadera. Wygłodzona i bardzo zła. Czuje urazę do naszej watahy. Jest w odległości ok.150 metrów od nas - wyszeptałam basiorowi do ucha
- Usłyszałaś ją?
- Tak.
Podeszliśmy jeszcze trochę. W końcu skończyłam do przodu i powaliłam muj obiekt na ziemię.
***
Zeszło nam trochę na tej waderze. Ale koniec końców, wróciliśmy do watahy, a ja udałam się do jaskini alfy. Po paru minutach wyszłam z myślą, że dobrze wypełniłam swój obowiązek.
Jak zwykle nie udało mi się przejść 15 kroków, a znów leżałam na ziemi. Po raz miliardowy przyrzekłam, że się z nią porachuję.
Wtem poczułam minimalny ruch powietrza po mojej lewej stronie. Osskoczyłam jak najprędzej, ale zaraz się uspokoiłam. To był tylko Lily.
- Nic ci nie jest? - spytał z troską w głosie
<Lily?>
Kiwnęłam twierdząco głową i ruszyłam dalej. Chwilę szliśmy w ciszy. No nie do końca. Bruu nie przestawał mówić ani na chwilę. Zachwycał się nad wyglądem basiora. Oczywiście nie odważył się powiedzieć tego na głos.
W okół było jak makiem zasiał. Jedynie głośne stąpanie Lily’ego zakłócał południową ciszę. W tym momencie zatrzymałam się gwałtownie słysząc lekkie stąpanie po ściółce. Przypadłam do ziemi i podczołgałam się w kierunku dźwięku.
- Młoda wadera. Wygłodzona i bardzo zła. Czuje urazę do naszej watahy. Jest w odległości ok.150 metrów od nas - wyszeptałam basiorowi do ucha
- Usłyszałaś ją?
- Tak.
Podeszliśmy jeszcze trochę. W końcu skończyłam do przodu i powaliłam muj obiekt na ziemię.
***
Zeszło nam trochę na tej waderze. Ale koniec końców, wróciliśmy do watahy, a ja udałam się do jaskini alfy. Po paru minutach wyszłam z myślą, że dobrze wypełniłam swój obowiązek.
Jak zwykle nie udało mi się przejść 15 kroków, a znów leżałam na ziemi. Po raz miliardowy przyrzekłam, że się z nią porachuję.
Wtem poczułam minimalny ruch powietrza po mojej lewej stronie. Osskoczyłam jak najprędzej, ale zaraz się uspokoiłam. To był tylko Lily.
- Nic ci nie jest? - spytał z troską w głosie
<Lily?>
Od Nani-mo CD. Yesterday'a
0 | Skomentuj
Autor:
Hobbit Hommik
Trochę zdziwiła mnie propozycja alfy. Ja informatorem? Myślałam, że najwyżej dadzą mnie na tragarza czy coś w tym stylu. A tu? Od razu dali mi tak odpowiedzialną funkcję!
- Dziękuję! To dla mnie wiele znaczy!
- Domyślam się. Mam do ciebie prośbę.
- Słucham uważnie!
- Doszły nas słuchy o grupie wrogów przemierzających nasze tereny. Dlatego chciałbym, abyś dowiedziała się jak najwięcej, oraz spisała wszystkie miejsca ich pobytu.
- Rozkaz!
Już po chwili biegłam przez tundrę, a Bruu ledwo nadążał ostrzegać mnie przed wszystkimi krzakami i norkami małych gryzoni.
Wiatr wiał przyjemnie. Niusł słodką woń zakwitłych roślin. Niestety mało kto umiał się tym cieszyć.
Pędziłam rozkoszując się chłodnym powiewem i dźwiękami dzięki, którym prawie "widziałam" otaczający mnie świat. W środku czułam się lekka jak ptak. Miałam wrażenie, że zaraz odlecę i poszukuję między chmurami. Byłam przeszczęśliwa znalazłam watahę która mimo mojej wady pozwoliła dołączyć mi. I to nie jako byle tragarz ale jako Informator!
Wtem posłyszałam jakiś dźwięk i zatrzymałam się gwałtownie. Bruu który do tej pory siedział na moim karku, przeleciał mi nad głową. Uratowały go skrzydła. Oburzony wrócił na swoje miejsce i zaczął smęcić o tym jak mu jest ze mną źle.
~ Cisza ~ powiedziałam do niego używając zaklęcia Nvia.
~ Co się dzieje? ~ odparł w pełni gotów w razie czego wziąć nogi z pas.
~ Siedź i się nie ruszaj. Kogoś słyszę.
<Ktoś?>
- Dziękuję! To dla mnie wiele znaczy!
- Domyślam się. Mam do ciebie prośbę.
- Słucham uważnie!
- Doszły nas słuchy o grupie wrogów przemierzających nasze tereny. Dlatego chciałbym, abyś dowiedziała się jak najwięcej, oraz spisała wszystkie miejsca ich pobytu.
- Rozkaz!
Już po chwili biegłam przez tundrę, a Bruu ledwo nadążał ostrzegać mnie przed wszystkimi krzakami i norkami małych gryzoni.
Wiatr wiał przyjemnie. Niusł słodką woń zakwitłych roślin. Niestety mało kto umiał się tym cieszyć.
Pędziłam rozkoszując się chłodnym powiewem i dźwiękami dzięki, którym prawie "widziałam" otaczający mnie świat. W środku czułam się lekka jak ptak. Miałam wrażenie, że zaraz odlecę i poszukuję między chmurami. Byłam przeszczęśliwa znalazłam watahę która mimo mojej wady pozwoliła dołączyć mi. I to nie jako byle tragarz ale jako Informator!
Wtem posłyszałam jakiś dźwięk i zatrzymałam się gwałtownie. Bruu który do tej pory siedział na moim karku, przeleciał mi nad głową. Uratowały go skrzydła. Oburzony wrócił na swoje miejsce i zaczął smęcić o tym jak mu jest ze mną źle.
~ Cisza ~ powiedziałam do niego używając zaklęcia Nvia.
~ Co się dzieje? ~ odparł w pełni gotów w razie czego wziąć nogi z pas.
~ Siedź i się nie ruszaj. Kogoś słyszę.
<Ktoś?>
Od Nani-mo CD. Yesterday'a
0 | Skomentuj
Autor:
Hobbit Hommik
Szłam przed siebie nadal mając przed oczyma wykrzywioną twarz matki. Uciekam. Nic nie widzę. Pamiętam jeszcze jak ktoś szepcze mi do ucha. "Od teraz jesteś Nani-mo. Na pamiątkę, że straciłaś wszystko, a zostało ci nic" . Potem uciekłam. Biegłam długo ciągle wpadając w drzewa i krzaki. Miałam wrażenie, że biegam w kółko. Wtedy spotkałam Bruu. Ktoś połamał mu skrzydła i zostawił na pastwę losu. Pomogliśmy sobie nawzajem. Ja go chroniłam i leczyłam skrzydła, a on mnie prowadził. Mówił gdzie są pieńki. Kiedy mam się zatrzymać. Kiedy iść wolniej uważając na rozpadliny. I tak sobie wędrowaliśmy przez pół roku. A on zawsze mnie pocieszał i wspierał. Ob był moim towarzyszem.
Nagle z otępienia wywołuje mnie marudzenie Bruu.
- Mam dość! Jestem zmęczony i głodny. Moje futerko jest poczochrane. Brakuje tylko, by było mokre.
- Uspokój się. Jak będziesz tak marudził to osobiście przyrzekam, że zostawię cię w jakiejś dziurze i sobie pójdę
- Tobie to łatwo tak mówić. Masz serce z kamienia. Nie ulitujesz się nad małym, słodkim Wentãgenem? O ty najwspanialsze?
- Od kiedy jestem tą najwspanialszą?
- Nie jesteś
- W takim razie nie ma żadnej możliwości postoju
- Mo! To okrutne!
- Jakie życie, taki life
Bruu burknął coś o doręczeniu zwierząt i łamaniu prawa. Po czym nagle zamilkł. Coś zobaczył. Przekazał mi telepatycznie:
~Wilk
~Obecność magii?
~ Tak. Jest sam
Chwilę staliśmy w ciszy. Ja próbowałam go usłyszeć, jednak nie udało mi się.
~ Zobaczył nas ~ szepnął mi Bruu
< Yesterday?>
Nagle z otępienia wywołuje mnie marudzenie Bruu.
- Mam dość! Jestem zmęczony i głodny. Moje futerko jest poczochrane. Brakuje tylko, by było mokre.
- Uspokój się. Jak będziesz tak marudził to osobiście przyrzekam, że zostawię cię w jakiejś dziurze i sobie pójdę
- Tobie to łatwo tak mówić. Masz serce z kamienia. Nie ulitujesz się nad małym, słodkim Wentãgenem? O ty najwspanialsze?
- Od kiedy jestem tą najwspanialszą?
- Nie jesteś
- W takim razie nie ma żadnej możliwości postoju
- Mo! To okrutne!
- Jakie życie, taki life
Bruu burknął coś o doręczeniu zwierząt i łamaniu prawa. Po czym nagle zamilkł. Coś zobaczył. Przekazał mi telepatycznie:
~Wilk
~Obecność magii?
~ Tak. Jest sam
Chwilę staliśmy w ciszy. Ja próbowałam go usłyszeć, jednak nie udało mi się.
~ Zobaczył nas ~ szepnął mi Bruu
< Yesterday?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)