2niedziela,lipca

Od Prascanny CD Yesterday'a

Basior przyniósł mi jedzenie, spojrzałam na nie, mimo iż głód mi doskwierał wziąłam mięso odniosła, mówiąc:
- Nie jestem głodna, daj je któremuś ze szczeniąt, ja sobie coś potem upoluje - odparłam i oddałam kawałek mięsa, alfa wziął go i dał grupie szczeniaków. Wróciłam do obserwowania chorych. Byłam coraz bardziej zmęczona całą noc nie spałam i jeszcze ta wędrówka, ale nie miałam zamiaru się z nikim zmieniać ani odpocząć. Chciałam udowodnić, że nie jestem słabym wilkiem.
***
Jedyne wobec kogo nie byłam obojętna to szczeniaki z tamtej watahy, im nie byłam obojętna. Zajmowałam się nimi najlepiej jak umiałam, dorosłymi wilkami też się zajmowałam, lecz nie tak troskliwie. U wejścia jaskini znów pojawił się Yesterday, od razu wiedziałam, że czegoś odemnie chce tylko nie wiedziałam czego, nie myliłam się po chwili mnie zawołał.
-Idź odpocznij, widzę iż jesteś zmęczona- powiedział wskazując łapą wyjści z jaskini.
-Nie! Kto będzie ich pilnował - odparłam chcąc zostać, ale nie dało się ukryć zmęczenia. Wróciłam do swojej jaskini, zjadłam renifera, którego upolowałam jeszcze przed wyprawą. Kiedy ją zjadłam położyłam się i postanowiłam, że za trzy-cztery godziny wrócę aby pilnować pacjentów . Natychmiast zasnęłam.
< Yesterday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz