Od Lily'ego CD Luny

Niedźwiedź zaczął machać łapami, a podejście do niego, bez otrzymania obrażeń zrobiło się praktycznie niemożliwe. Zwierze wydawało się nawet opętane. Teraz misiek nie był już głodny, raczej wściekły. Nawet nie próbował uciekać.
Wyjąłem szybko sztylet, który dzięki Bogu zawsze ze sobą noszę i ruszyłem na pomoc Lunie. Jednak nadal udało nam się go jedynie lekko zranić.
- To na nic! - zawołałem do wadery - Jest zbyt silny. Lepiej go zostawmy.
Ale Luna chyba nie chciała o niczym takim słyszeć.
- Uważaj! - warknęła, odskakując na moment od niedźwiedzia - Nie może spłoszyć tamtego stada reniferów!
Niedźwiedź niebezpiecznie, krok po kroku przesuwał się w kierunku polany, na której widzieliśmy renifery. Zablokowałem mu drogę i skoczyłem na misia, wsuwając ostrze w futro. Celowałem w krtań, ale niestety spudłowałem w ruchomy cel i sztylet zagłębił się w barku niedźwiedzia do połowy.
Zaskoczone zwierze cofnęło się o kilka metrów, wylewając z rany fontannę krwi. Luna wykorzystała ten moment nieuwagi, żeby wlecieć na niedźwiedzia i wydrapać mu oczy. Ten ryknął głośno i zrzucił waderę z grzbietu, ale była to ostatnia rzecz w jego życiu. Zanim opadł na bok, zdążyłem jeszcze wyrwać z niego mój sztylet.
Byliśmy wykończeni walką z Ś.P. Niedźwiedziem. Dodatkowo dzień był bardzo upalny. Widziałem, jak Luna opada ciężko na trawę.
- Nigdy nie widziałem tak wytrzymałego niedźwiedzia - westchnąłem, siadając obok wadery - I co my z nim teraz zrobimy?
- Nie wiem. Zjadłabym renifera. Chyba tamto stadko jeszcze sobie nie poszło?
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Po tym wszystkim dalej chciało jej się polować na renifery? A co z Ś.P. Niedźwiedziem? Przecież nie ma sensu polować na coś dużego, gdy ma się tą tonę mięsa pod nosem. A renifery jadam prawie co drugi dzień.
Wstałem, i kulejąc na przednią łapę, przytaszczyłem ogromne cielsko do Luny.
- Po co komu renifer, przecież mamy to - Szturchnąłem łapą zwłoki.
- Aha, rozumiem - odparła wilczyca - Nie chcesz, żeby taki pyszny obiad się zmarnował.
- No, masz racje. Tylko nie wiem za bardzo, czy zjemy chociaż połowę z tego niedźwiedzia.
Ś.P. Niedźwiedzia, dodałem w myślach.
- Zawsze możemy zanieść trochę Heroice - zaproponowała Luna - Była dla mnie bardzo miła, a na pewno się ucieszy.
- Tak czy siak życzę smacznego - powiedziałem szybko, nie mogąc już wytrzymać głodowania.

<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz