- O ile to twoje "boom boom" będzie ciche, to mogłoby być - odpowiedziałam. - Wiem, jak uciec z tej twierdzy, więc... Może zacznij wyć, a ja się schowam za drzwiami?
- Też chciałam go załatwić - stwierdziła Cassie. Nie powiem, żeby mi się spodobało, że Gamma miała skłonności do morderstw w tak młodym wieku, ale z tego, co zaobserwowałam, ona raczej nie była zwyczajnym wilkiem...
- Zamknę za nim drzwi i wtedy załatwimy go razem - zaproponowałam. Cassie uśmiechnęła się i machnęła łapą, dając mi znak, bym się schowała. Sama młoda Gamma zaczęła rozpaczliwie wyć. Po kilku minutach usłyszałam odgłos przekręcanego klucza i drzwi się uchyliły. Do środka wszedł rosły basior i skierował swe kroki do wyjącej Cassie.
- Co się drzesz? - warknął, unosząc łapę. W tej samej chwili popchnęłam drzwi, które zamknęły się z trzaskiem. Zaskoczony wilk odwrócił się w moją stronę, a wtedy skoczyła na niego Cassie. Jednym kłapnięciem rozdarła mu ucho. Basior wrzasnął, a wtedy podcięłam mu nogi i wylądował na kamiennej posadzce. Przyłożyłam mu jeszcze w głowę, przez co zemdlał.
- Popatrz, ma jakiś kwas! - zawołała Cassie, wyciągając zza paska wilka fiolkę z wściekle żółtym płynem. Nim zdążyłam ją powstrzymać, wylała zawartość na ogon nieprzytomnego.
- Dość tej zabawy - warknęłam, ciągnąc ją w stronę drzwi.
<Cassie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz