Od Altair CD. Cassie

Zamknęłam oczy, nie słysząc odpowiedzi na swoje pytanie. Czemu, och, czemu akurat mnie to spotkało? Dlaczego moje życie jest takie skomplikowane? Dlaczego... dlaczego nikt nic nie rozumie...? Dlaczego, jak wszystko jest super, nagle musi się zdarzyć coś, co niszczy całą harmonię mego żywota?
Chciałam się rozpłakać. Chciałam zaszyć się w ciemnej dziurze, zakryć uszy łapami i utonąć w potokach łez. Albo jeszcze lepiej... Chciałam skoczyć z przepaści. Tylko, jak na złość, żadnej w pobliżu nie było.
Z braku lepszych pomysłów chwyciłam za kark nieprzytomnego wrogiego zwiadowcę i zaczęłam wlec go w stronę Wichrowych Wzgórz. Cały czas zastanawiałam się, co jeszcze powinnam zrobić. Nie mogłam zostawić Cassie, to było pewne... Tylko... musiałabym przekonać Yesterday'a, by pozwolił jej wrócić. I, co gorsze, ją samą, aby się na to zgodziła. Czeka mnie ciężkie zadanie... Ale to dopiero za jakiś czas, gdy wataha już będzie bezpieczna.
>>> <<<
– Skąd go wzięłaś!? – wykrzyknął Yesterday, gdy wkroczyłam do jego jaskini z ciałem nieprzytomnego zwisającym z pyska. Miałam szczęście, że mój brat nie wybrał się na żaden spacerek dla zdrowia czy zdobycia weny twórczej.
– Cassie go unieszkodliwiła – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Stwierdziła, że powinniśmy wyciągnąć z niego informacje.
– Czy wy do reszty postradałyście zmysły!? – zawołał Alfa. – To nas wpakuje tylko w większe kłopoty...
– Albo nie. On naprawdę może być skarbcem informacji.
– Cassie... Cassie nie ma tu nic do gadania. Weź kogoś i zanieście go z powrotem za granicę – zdecydował Yesterday.
– Day, przestań się na nią złościć – poprosiłam łagodnie, a zarazem tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Cassie uratowała mi życie. Gdyby nie ona, już kilka dni temu zakopałbyś mnie pod ziemią.
– Ale... teraz... jesteś...
– Bycie wampirem nie jest takie złe. Muszę się inaczej odżywiać i bardziej uważać, straciłam większość mocy, ale jestem silniejsza, szybsza i zwinniejsza. Przydam się jako wojowniczka.
– Ale... kto będzie ze mną teraz polował...?
– Wkrótce do ciebie dołączę – obiecałam. – Na razie powinniśmy coś zrobić z tym tu – wskazałam łapą nieprzytomnego wroga. Yesterday kiwnął głową. Chyba go przekonałam, że tak naprawdę Cassie nie zrobiła nic złego...
<Cassie? Wybacz, że tyle to trwało>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz