Od Kaylay C.D Yesterday

-Kaylay?!- usłyszałam głos Yesterday'a
Nie zatrzymałam się jednak tylko pobiegłam dalej. Byłam wyraźnie zdenerwowana tym co się przed chwilą stało, dlatego zbliżanie się do kogoś w tej chwili byłoby bardziej niebezpieczne niż się wydaje. Poszłam dalej. Basior mnie dogonił. Przed sobą ujrzałam złe duchy i demony, te które chciały mnie zgładzić. Na samą myśl o nich traciłam siły, a co dopiero, gdy one były przede mną i chciały mnie opętać. Ja się tu nie liczyłam. Nie chciałam aby kolejne wilki ucierpiały przeze mnie. Nie miałam pewności czy Yesterday widzi je, ale chciałam go ratować.
-Musi.....my....ucie...- wymawiała te słowa z pewnymi brakami. Nie dałam rady. Nie sądziłam że mnie tu znajdą. Nie przygotowałam się.
-Dobrze się czujesz.
Opętały mnie złe moce. Zaczęłam już iść lecz upadłam.
-Widzimy że masz towarzysza...Kaylay!- powiedziały to duchy. Słyszał to każdy w pobliżu. Niestety teraz już nic nie mogłam zrobić.
-Ucie...uciekaj!- powiedziałam jak najgłośniej mogłam. Basior jednak nie był pewien co robić. Czy ratować mnie, i udać się na pewną śmierć, czy uciekać i mnie zostawić.
-Już! R...atuj...się...-powiedziała. chcąc go ratować. Demony złowieszczo się zaśmiała i przemieniły się w czarny cień widoczny dla każdego. Myślałam tylko żeby pozostawiły przy życiu innych. Mnie już się dawno należało. Skończyć w szponach potworów.
-Zo..zostawcie go..- szepnęłam
-Hmm. Widzę że ktoś tu się chce poświęcić za innych.-powiedział ich przywódca.-dobrze. na pewno chcesz ich ratować?
-tak..
- więc powtarzaj za mną. Serce boli, nikt nie stroni. Od niewoli własnych gonitw. Wybór trwa. Zniszczyć zło, wstrzymać głód Kiedyś znów, zaczną bunt. Chcę w naszym świecie zmian. Lecz nie liczy się mój głos. W mym imieniu zrób więc coś. Cały naród trzyma sztamę z ślepym prawem, złamać ramę. Przyszedł czas.

(Yesterday? Co się dalej stanie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz