- Skąd go wytrzasnąłeś? - zapytała Heroika,
odbierając od basiora szarego szczeniaka i kładąc go na reniferowym futrze.
Mały nadal trząsł się z zimna, ale nie był już tak wystraszony co wcześniej.
- Znalazłem go na Mglistych Mokradłach. Zajmiesz
się nim?
- Oczywiście. Biedne maleństwo - Starsza wilczyca
westchnęła ciężko i pokuśtykała w głąb jaskini ze szczeniakiem w pysku. Potem
zawinęła go w jeszcze jedno futro. - Jest wycieńczony i zszokowany. Mówił
wcześniej cokolwiek?
- Nic a nic. Czy mogę jeszcze jakoś pomóc?
- Kończy mi się jedzenie. Gdybyś mógł tylko coś
nam szybko upolować, lub wysłać kogoś….
Kilka innych szczeniaków dotoczyło się do szarego,
ale Heroika przegoniła je warknięciem. Te uciekły z prędkością światła,
przewracając się o siebie nawzajem.
- Oczywiście - przytaknął Lily i ruszył do wyjścia
z jaskini.
Właściwie to wolał już kogoś wysłać na polowanie,
gdyż od dawna nie spał, ale jak na złość wszyscy gdzieś poznikali. Napotkał
jedynie Altair, jednak ona też coś do załatwienia.
- Gdzie właściwie idziesz? - zapytał ją.
- Później ci powiem - Czarna wadera wyminęła go i
gdzieś pobiegła.
Było już prawie ciemno. Musiało się coś wydarzyć w
watasze, a może… no dobra, nie czas teraz na przemyślenia co Altair robi w
tajdze nocą. Trzeba ogarnąć jedzenie dla Heroiki i jej podopiecznych.
Postanowił udać się do Owadziego Lasu po jakiegoś
renifera lub królika. Kiedy tam nic nie znalazł, pobiegł nad Rzekę Leminga.
Dopiero tam udało mu się złapać kilka lemingów (z czego trochę sam zjadł) i
mógł już wrócić do jaskini Heroiki.
- Czemu tak długo? - mruknęła starsza, a potem
momentalnie odskoczyła, ponieważ przybiegła grupka jej przybranych szczeniaków
i usiłowała wyrwać Lily’emu martwe lemingi z pyska, on jednak zdołał jakoś
dopchać się do szarego szczeniaka, którego zabrał z Mglistych Mokradeł. Położył
przed nim dwa z upolowanych gryzoni, a resztę oddał pozostałym.
Wychudzony szczeniak spojrzał zdziwiony na martwe
lemingi.
- No jedz, to dla ciebie – powiedział Lily,
przysuwając mu lemingi jeszcze bliżej.
Młody jeszcze chwilę się wahał, a potem zaczął
łapczywie pożerać posiłek. Zajął miejsce obok niego, pilnując, żeby inne
szczeniaki nie ukradły j e g o szczeniakowi lemingów.
- Dzięki… - wydusił mały tylko, kiedy skończył
jeść i ziewając, położył się na futrzanym dywanie.
- Jedno pytanie: jak znalazłeś się na Mglistych
Mokradłach?
Szczeniaczek jednak nie odpowiedział, a jedynie
zmienił się w kulkę, co mogło wskazywać na to, że może nie wiedzieć. Albo też nie
chce mówić….
- Dałbyś mu trochę odpocząć - wtrąciła Heroika,
która nagle wyrosła spod ziemi – Widzisz jaki jest zmęczony. I tak jeszcze Elan
musi go jutro zbadać, czy może żadnej choroby nie złapał…. A co do tego, kim
jest, dowiemy się w swoim czasie. Z drugiej strony, jakim zwyrodnialcem trzeba
być, żeby pozostawić szczenię na Mglistych Mokradłach…
- Ta - Lily wstał, a jego pysk przybrał
poważniejszy wyraz - Myślę, że mógł tam spędzić jeszcze przynajmniej jedną noc.
Może dlatego jest taki małomówny? Wiesz pewnie jakie są szczeniaki w jego wieku?
- dodał, wskazując ogonem na tarzające się po ziemi osierocone szczeniaki.
- One też na początku takie były. Jednak w jednym
się mylisz: przecież nikt nie wraca z nocnych wypadów na Mgliste Mokradła.
A jednak….
- Co do tego nie można mieć pewności - Lily powoli
szedł do wyjścia, uważając, by nie zdeptać żadnego ze szczeniąt - Muszę już iść,
do zobaczenia, Heroiko.
- Jeszcze jedno…. - Starsza wadera dogoniła go
przy wyjściu - Nie chcesz czasem szkolić kogoś na wojownika? Mogę dać ci tego
szarego, jak trochę podrośnie.
- Niech będzie - zgodził się Lily - Mało mamy wojowników.
C.D.N.N (Ciąg Dalszy Nie Nastąpi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz