Przeskoczyłam nad dzielącym mnie od Cassie niskim basiorem i stanęłam nad waderką. Zjeżyłam się i rozejrzałam po otaczających nas wrogich wojownikach.
- Czego tu szukacie? - warknęłam, wciąż spoglądając to na jednego, to na drugiego.
- Ta młoda zabiła naszego strażnika! - odparł jakiś ciemny, umięśniony basior. Mógłby podbijać serca wader, gdyby nie chłodniejsze od lodu spojrzenie i grymas na pysku.
- Wkroczył na nasze terytorium - przypomniałam wilkowi spokojnie.
- To nie powód, żeby go zabijać!
- Ale naruszył granicę, tak jak wy teraz. I jeśli natychmiast się stąd nie wyniesiecie i nie odłożycie sprawy do spotkania z Alfą, wezwę watahę.
- O nie, moja droga - odpowiedział basior z uśmiechem, który mi się nie spodobał. Nagle znaleźliśmy się w trójkę tuż za granicą, na wrogim terytorium. Pozostałe wilki zmierzały w naszą stronę. Chwyciłam Cassie za kark i rzuciłam się do ucieczki, ale poślizgnęłam się i wylądowałam razem z waderką w błocie. Spróbowałam się podnieść, ale właśnie wtedy któryś z wrogów uderzył mnie czymś w głowę, pozbawiając przytomności.
<Cassie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz