Od Cassie

* Dobra, skoro Lily pisze 3-ą, to ja też spróbuję xD*
Cassie  machała radośnie ogonem, krocząc przez tereny. Co jakiś czas podbiegała do przypadkowych wilków z watahy lub płoszyła zwierzynę.
Waderkę w środku rozrywał ból i smutek, jednak dzielnie walczyła, by nie wydostał się na zewnątrz. Bo po co przytłaczać innych swymi słabościami? Dodatkowo ta chęć do picia krwi... Przerażało ją to tak samo, jak wspólne polowania, w czasie których zawsze musiała coś zepsuć. Bo takie coś jak ona, nie powinno istnieć.
       Jej uszy drgnęły, a nos się zmarszczył, gdy dotarł do niego zapach renifera. Żołądek dał o sobie znać, przypominając o trwającej od tygodnia głodówce. Po rozkminach, ruszyła w stronę, którą podpowiadał jej nos. Ku jej niedużemu zaskoczeniu- dostrzegła karibu. Ale jakiego! jego futro było popielato-mleczne, a poroże ogromne i obwinięte bluszczem.
 Na samą jego sylwetkę, wilczycy opadła szczęka.  A gdy przypadkiem nastąpiła na kamień, który lekko się przeturlał, a zwierzę zwróciło oczy w jej stronę... Jego tęczówki były zielone jak soczyste liście...
   Postanowiła, że zaatakuje teraz. Ten ssak był wyjątkowy, więc może się jej poszczęści... Błyskawicznie poderwała się do lotu i nurkując w dół, wysunęła kły. Robiła to podświadomie. I gdy już miała zawisnąć na szyi ofiary, ta ruszyła się do przodu, wyrzucając kopyta w jej stronę. Boleśnie oberwała po pysku.
 Z sykiem opadła na ziemię i przylgnęła brzuchem do gleby.


< Ktoś? C: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz