Kiedy staliśmy obok rzeki, basior zadał mi pytanie. Zastanawiałam się przez chwilę co odpowiedzieć aż w końcu powiedziałam:
- Cóż... latałam kilka razy nad terenami watahy, ale nigdy nie podlatywałam do samych granic- rzekłam z zakłopotaniem .
- Raczej nie powinniśmy się martwić - powiedział z lekkim uśmiechem. W jego oczach jednak widziałam lekki strach.
- Lepiej chodźmy stąd. Dobrze? - odpowiedziałam ze spokojem.
- Tutaj się nic nie dzieje więc... możemy iść - odrzekł z zaniepokojeniem jak by przeczuwał, że coś się stanie.
-To choćmy, a raczej lećmy nie ma co tu stać. - Mówiąc to byłam niespokojna, wiedziałam, że coś się stanie.
-Tak, chodźmy. - Również powiedział to z niespokojem i zakłopotaniem.
Szybko uniosłam się w powietrze, Marco zanim się obejrzałam był już koło mnie. Lecieliśmy ok. 10 m. nad ziemią. Przeczuwaliśmy, że coś się stanie. Nagle usłyszałam jakiś płacz z oddali, natychmiast wypad wałam w tamtym miejscu. Zauważyłam szlochającego wilka i zawołałam:
-Marco!! -z lekkim strachem i zakłopotaniem
- Co się stało!? -zawołał z nie spokojem
- Podleć tu. -powiedziałam stanowczym głosem
On po chwili przyleciał i zobaczył wilka i spytał
- Kto to?- Patrząc na mnie jak bym dobrze znała tego wilka
- Nie wiem . Odpowiedziałam stanowczo
- Nigdy nie widziałem takiego wilka, ma ogon konia, skrzydła nietoperza, przednie łapy i głowę wilka, tylne łapy podobne do smoczych. -Stwierdził. Zdziwiony wzrokiem i z głosem który brzmiał jak by zaciska się na nim sznur.
-Kim jesteś i czego tu chcesz!? -powiedzuałam stanowczym wręcz agresywnym głosem, aby pokazać, że się go nie lękamy.
Stworzenie popatrzył o na nas i zaczęło biec w naszą stronę. Byłam gotowa do walki, w końcu jestem wojowniczką.
<Marco?>
Sorki tam zamiast wypad wałam miało być wylądowałam. Sorki czasem tablet mi słowa zmienia
OdpowiedzUsuń