Od głosu jednej z samic, Lily'ego przeszedł zimny dreszcz.. Wyglądała, jakby wyszła z bagna.
- Witaj, córciu.
Basior przykucnął. Rzeczywiście, Nani-mo była całkiem podobna do rodzicielki, tamta jednak nie wyglądała przyjaźnie. Tak naprawdę to trzeba było wiać. Odlecieć. Opuścić to miejsce. Wtedy do Lily'ego coś dotarło, że aż miałby ochotę trzepnąć się łapą w czoło. No jasne. Nani-mo, która stała teraz nieruchomo, patrząc na tamtą wilczycę, nie ma skrzydeł. I do tego chwilowo nie miała ochoty ruszać się z miejsca. Stała i patrzyła ze złością i zdenerwowaniem na matkę.
Wilki otoczyły ich, mając na celu uniemożliwienie członkom WKS ewentualną ucieczkę.. Niektóre miały nawet skrzydła. Byli też intruzami na terytorium watahy. Chociaż.... czy Mgliste Mokradła mogą zaliczać się do terenów?
- Czego ode mnie chcesz? - warknęła Nani-mo do matki. Szczurek Bruu cicho pisnął i skulił się za przednimi łapami właścicielki.
Starsza z wader zaśmiała się. Nie było to bynajmniej pozytywne zaśmianie się. W duchu Lily chciał, żeby wilczyca wreszcie przestała mówić, żeby mogli się nareszcie zająć czymś ciekawszym. Na przykład walką.
- Nie mam prawa jako matka widywać się z córką?
- Matka nigdy nie odebrałaby mi wzroku. Nienawidzę cie! - krzyknęła Nani-mo. Podeszła do Lily'ego a wystraszony Bruu jak cień podążył za nią, nadal nic nie mówiąc.
- Zmywajmy się stąd - szepnęła.
- Ale jak?
- A od czego masz skrzydła?
- O czym tak szepczemy? - zapytała matka Nani-mo, krocząc powoli w ich stronę - Może przedstawisz nas swojemu znajomemu?
Lily omiótł szybko wzrokiem wychudzone wilki. Właściwie to mógłby jakoś się przez nie przebić, ale wilków było dużo, i nigdy nie wiadomo czy miały jakieś moce magiczne. Najlepiej by było po prostu przelecieć polecieć nad nimi. Najlepiej jak najszybciej.
Basior złapał Nani-mo, która najwyraźniej również chciała zostawić te wilki daleko w tyle i wzniósł się w powietrze. Szybko dolecieli poza zasięg wilków.
Matka warknęła i krzyknęła coś do podwładnych. To już nie było ważne. Musieli się stąd wydostać i zawiadomić watahę. Lily zobaczył, jak Bruu próbuje ich dogonić, więc zwolnił, aby szczur mógł złapać się właścicielki.
Opuszczali tereny Mglistych Mokradeł. Gdy nagle basior uderzył nosem o niewidzialną barierę.
<Nani-mo? Wybacz że musiałaś tak długo czekać. ;/ >
Basior złapał Nani-mo, która najwyraźniej również chciała zostawić te wilki daleko w tyle i wzniósł się w powietrze. Szybko dolecieli poza zasięg wilków.
Matka warknęła i krzyknęła coś do podwładnych. To już nie było ważne. Musieli się stąd wydostać i zawiadomić watahę. Lily zobaczył, jak Bruu próbuje ich dogonić, więc zwolnił, aby szczur mógł złapać się właścicielki.
Opuszczali tereny Mglistych Mokradeł. Gdy nagle basior uderzył nosem o niewidzialną barierę.
<Nani-mo? Wybacz że musiałaś tak długo czekać. ;/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz