Od Cassie CD. Marco

Kły z cichym trzaskiem wsunąły się w dziąsła. Nadal nie rozumiałam, dlaczego tak się działo. Zawsze, kiedy wyczuwałam krew, one się wysuwały. Bałam się tego. To zdecydowanie nie było normalne.
— Marco? Ten nowy? Miło poznać. — powiedziałam wesoło, podając mu łapę. — Jak podobają ci się nasze tereny? Trochę trudno tu żyć, ale lepsze to, niż mutanty i Anubis. — paplałam, zapominając gryźć się  w język. — Nie wiem czy ktoś ci opowiadał, ale przenieśliśmy się tu po takiej jakby wojnie. Moja babcia tam zginęła. — posmutniałam na parę sekund, po czym znowu zaczęłam nawijać — No i... A z resztą, pewnie Yester już ci opowiadał! A widziałeś tego renifera? Duży był! Chciałam się nauczyć polować, a on akurat się napatoczył... Wiesz, lemingi są trochę za szybkie...
— Rodzice nie mogą cię nauczyć polować?
Zwiesiłam ma chwilę głowę, marszcząc nos. Wiatr głośno świstnął między piórami. Pazurem nakreśliłam parę znaczków.
— Tatę, mamę i rodzeństwo zabiła sąsiednia wataha. Znaczy, chyba. Nie ogarniam jeszcze do końca, które tereny należą do kogo. Ale podobno ich zamordowano. Nawet ich nie pamiętam. Dopiero niedawno się o tym dowiedziałam. No, ale nadal nie powiedziałeś, jak podobają ci się tereny.

< Marco? Taka mała gaduła z niej ;3 Brak weny to zło ;_;  >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz