— Altair! — krzyknęłam, gdy zobaczyłam, a raczej wyczułam, że wadera upada. Przygniotła mnie swoim ciałem. — Alt! Wstawaj! — pisnęłam.
Wtedy zobaczyłam, że z głowy wilczycy wypływa lepka krew, łącząc sierść.
Rozwinęłam skrzydła i łopotałam nimi, próbując odgonić wrogów, jednak... Błoto skutecznie pozbawiło mnie swobody ruchów, a wilki jakoś specjalne się tym nie przejmowały. Zapadła głucha cisza i ciemność.
***
— Alt? Gdzie jesteś? — syknęłam przez zęby, wpatrzona w mrok. — Nie zostawiaj mnie... Gdzie się schowałaś? To tylko zabawa tak? Wcale nas gdzieś nie zabrali. To była zabawa. Iluzja. Prawda? Powiedź, że to prawda. Gdzie jesteś, Air? Altair!
Odpowiadała cisza. Ruszyłam na ślepo do przodu, aż natknęłam się na mur. Syknęłam, łapiąc się za nos, którym zaryłam. Ruszyłam wzdłuż niego. To moja wina! Mogłam go nie zabijać!
Usiadłam w miejscu i odchyliłam głowę, smętnie wyjąc.
< Altair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz