Od Hikaru

— Widziałeś już Rzekę Leminga. W tym samym miejscu, gdzie byliśmy, poleciłem poczekać naszej jedynej zwiadowczyni – Scarlet, z którą odbędziesz swój pierwszy patrol. Jeśli ją poprosisz, być może zechce oprowadzić cię po terenach watahy, ale to nie należy do jej obowiązków...
W odpowiedzi machnąłem łapą.
— Sam mogę zwiedzić tereny — zapewniłem, przerywając tym samym wypowiedź Alfy. A on w odpowiedzi kiwnął głową i odszedł bez słowa.
***
Wilczyca wyglądała dość... nietypowo. Czerwona grzywka, długi, puchaty ogon z grubymi paskami tego samego koloru, dziwne znaki po jednym na obu jej ramionach, no i wyposażenie samicy. Co jak co, ale zaciekawiłem się tym, jak idzie jej posługiwanie się łukiem. Uznałem, że ma do tego sprawne łapy.
— Ty to... Scarlet, nie? — zapytałem od niechcenia, by się upewnić, że to ta osobniczka, z którą, według Alfy, miałem od tej pory dzielić swoje obowiązki. O tyle dobrze, że narazie tylko z nią, skoro zwiadowców w watasze, wliczając mnie, było jedynie... dwóch. A skoro tak, to raczej nie miałem powodu do narzekań.
Przytaknęła, uśmiechając się do mnie luźno, choć oczy uważnie badały moją sylwetkę, zdradzając nieufność do mojej osoby. Uznając, że powinienem pozostać z nią w dobrych stosunkach, odwzajemniłem uśmiech.
— No, chyba możemy wyruszyć? — I nie czekając na odpowiedź ruszyła truchtem wzdłuż rzeki, obok której szliśmy.
— Jasne — odparłem krótko w stronę wadery.
— Wiesz, jak skończymy, mogę oprowadzić cię po terenach... — zaproponowała nagle samica, patrząc się za siebie, a dokładniej na mnie. W jej głosie wyczułem nutkę niezdecydowania, jakby nie była pewna co do tego, czy chciałaby tracić czas na takie formalności, a tę propozycję złożyła tylko z uprzejmości.
— Będę zadowolony z twojego towarzystwa — odpowiedziałem pod wpływem chwili. A wcale zadowolony nie byłem myślą spędzenia więcej czasu niż to było konieczne z obcą wilczycą.

<Scarlet?> Nijakie wyszło to opowiadanie, wiem. Nie bij...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz