Od Prascanny CD Yesterday'a

-Dziękuje- odpowiedziałam patrząc na Yesterdey'a
-Ale to nie zmienia faktu, że mogłaś zginąć- odparł, a ja tylko pomyślałam, że on znowu zaczyna z tym co mogło mi się stać.
-Gdyby nie ja wszyscy by tam pogineli bo jaskinia by się zawaliła a Zamrożona Paproć czy jak on tam ma jakoś się nie odważył stanąć przed upiorem- powiedziałam lekko aroganckim tonem, Yesterdat'owi trochę odieło mowę po moich słowach. Lecz po chwili powiedział :
-Koniec tematu, więcej tak nie ryzykuj- odrzekł stanowczym tonem czym mnie trochę rozbawił bo jego mina była zabawna.
***
Byliśmy już w połowie drogi do naszej watahy straszne mnie bolało za karzdym krokiem który stawiałam lecz nie dawałam po sobie tego poznać i szłam z uporem dalej. Szłam obok alfy który co jakiś czas spoglądał na mnie, gdy to robił zachowywałam się jak gdybym miała siły za trzech, ale tak naprawdę szłam z ledwością. Nie chciałam sprawiać kłopotu aby ktoś miał mi pomóc iść ale w pewnym momencie upadłam na ziemię i zaczęła się zwijać z bólu.
<Yesterday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz