Co to było do jasnej cholery. Ledwo udało mi się go obezwładnić, ale... yhym... demon jaskiniowy. Luna miałaby strasznego pecha gdyby nie ja.
- Co to było?- zapytała
- Demon jaskiniowy, on właśnie strzeże takie miejsca jak te, z nikim się nie zadaje, każdego atakuje co się znajduje w tej grocie, a najgorzej jest kiedy napotka waderę..
- Czemu?
- Demony jaskiniowe mają tak, że od dawna nigdy nie widziały osobników płci żeńskiej. Złapałby jakąś, wziąłby ją siłą... a później zjadłby dla pewności, że ta jej ofiara nie zajdzie w ciążę
- Ojej- burknęła wadera, zakrywając sobie usta- to dlatego mnie tak ciągnął w nieznaną stronę
- Tak czy inaczej już ci nic nie zrobi- zapewniłem ją- a teraz wracajmy
- D-dobrze
***
Nie ma to jak znowu na powierzchni, ale Luna wciąż była nie zadowolona, że nie udało jej się na znalezienie miejsca tylko i wyłącznie dla nas, że nie będziemy się niczym i nikim przejmować. Luna też była przerażona tym faktem, co by było gdybym nie dał rady napastnikowi
- Hej, nie bój się już, jestem z tobą- przytuliłem ją i pocałowałem w policzek. Przymknęła jedno oko i zalała się rumieńcem
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz