Od Prascanny CD Yesterday'a

 Stanełam przed basiorem który patrzył na mnie z wielkim zdziwieniem ,jakbym była duchem. Pewnie się zastanawiał w jaki sposób go odnalazłam, myślał, że nikt nie zauważył jego zniknięcia lecz mojemu oku nic nie umknie.
-Jak mnie znalazłaś ?- zapytał ze zdziwieniem.
-Widziałam jak wychodziłeś, znam sztuczki dzięki którym cię szybko odnalazłam- stwierdziłam z uśmiechem i lekkim rozbawieniem.
-Co tu robisz tak sam?- zapytałam patrząc na dosyć zawstydzonego, pewnie nie chciał czegoś powiedzieć.
-A tak po prostu siedzę- odpowiedział, wiedziałam, że tak na prawdę nie chce powiedzieć czemu tutaj przyszedł .
-Mów śmiało! Wiem,że nie po to tu przyszłeś- powiedziałam miłym tonem.
-Ehhhhh to nic ważnego- westchnoł dość zamyślonym tonem.
-Mów śmiało może coś zaradzę- odparła z szerokim uśmiechem.
-No...chciałem mieć chwilę dla siebie i chciałem napisać jakiś wiersz ale...nie mogę znaleźć inspiracji- z nieśmiałością powiedział.
-W końcu się przełamałeś- powiedziałam z uśmiechem- patrz jakie piękne chmury, słońce, rośliny i wszystko wokół nas. Otwórz oczy duszy a zobaczywszy jak tu pięknie, zaczerpnij z tego piękna inspirację- powiedziałam wskazując łapą wszystko co wokół nas.
-Teraz zaczerpnij z tego inspirację- dodałam i odsunełam się na bok, Yesterday zaczął myśleć.
<Yesterday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz