Od Scarlet CD Yesterday'a

Yesterday bez słowa wyłonił się z mgły dając mi znak, że czas ruszać dalej.
- Nareszcie, ile można było czekać? - szepnęłam - Jak twoja łapa?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Basior szedł dalej i nawet nie raczył udzielić mi odpowiedzi. Prychnęłam i go dogoniłam. Może jest alfą, jednak takie ignorowanie kogoś jest co najmniej niemiłe.
- Dobrze się czujesz? Przynajmniej odpowiedz....
Basior przyspieszył. Nie mogłam go w żaden sposób wyczuć, to na pewno wina tej mgły. Musiałam go więc cały czas widzieć, żebyśmy się zaraz nie pogubili.
Ale coś tu było ewidentnie nie tak. Do tego ta cisza. Dobijała mnie do tego stopnia, że wpadłam w panikę.
- To już nie jest śmieszne - warknęłam i przyspieszyłam kroku. Jak szturchnęłam Yesterday'a w bark, żeby wreszcie coś powiedział lub coś, moja łapa przeszła go na wylot. O mało się nie przewróciłam.
Odzyskałam jednak równowagę i spojrzałam na basiora. Ten tylko spojrzał na mnie, a potem tam, gdzie go musnęłam.
Na jego barku powstała szara, dymiąca plama. Albo dziura, z której ulatywał dym. Z czasem zrobiła się dużo większa, a sam Yesterday coraz bardziej się rozmazywał. W końcu został po nim obłok mgły, który zlał się z tą spowijającą ten duży obszar lasu.
Jak ja mogłam się na to nabrać. To był tylko wymysł mojej wyobraźni. A to oznacza, że się zgubiłam. Zawróciłam i usiłowałam przypomnieć sobie, gdzie powinno znajdować się to jeziorko, przy którym po raz ostatni widziałam prawdziwego Yesterday'a. Kurde, gdzie ono jest?
Biegłam ile sił w łapach, oglądając się co chwila za siebie. W pewnej chwili chyba zobaczyłam pomiędzy drzewami jakieś niewyjaśnione cienie, ale to też mogło mi się jedynie wyobrazić. Uderzyłam pyskiem w nisko rosnącą gałąź, która zbyt późno wyłoniła się z mgły, a przez to ledwie uniknęłam przebicia sobie gardła.
Całe szczęście, jakoś doczołgałam się do jeziorka. Ale Yesterday'a tu nie było. Pewnie poszedł mnie szukać. Obeszłam jeziorko jeszcze kilka razy, ale po basiorze nie było żadnego śladu.
Teraz to już na pewno się zgubiłam.


< Yesterday? > Brak weny :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz