Podróż przebiegła dość spokojnie. Mieliśmy co prawda krótkie spotkanie z ludźmi, ale wojownicy szybko się z nimi rozprawili. Choć po drodze się nie zatrzymywaliśmy, wszyscy odpoczęli przynajmniej od burzy śnieżnej. Po mniej więcej kilkunastu minutach marszu znaleźliśmy się na terytorium WKS. Shogun, który tam na nas czekał, pomógł najsilniejszym zagrodzić wejście. Następnie Altair zaprowadziła wszystkich chorych i rannych do jaskini Uzdrowicielki, a ja przydzieliłem pozostałym dwie największe jaskinie. Gdy wszyscy znaleźli już sobie własny kąt przywołałem do siebie Prascannę. Nie umknęło mojej uwadze, że podczas wędrówki niosła dwa szczeniaki. Ale, z tego co słyszałem od Albina, medyczka spoglądała na niego dość agresywnie.
- Dobrze zrobiłaś, że wzięłaś te szczeniaki - zacząłem. - Ale Albin mówił mi, że patrzyłaś na niego nieprzyjaźnie. On chciał ci tylko pomóc.
- Nieprawda. Pewnie uznał, że jestem słaba - odpowiedziała wadera.
- Cokolwiek bym powiedział, ty i tak mi nie uwierzysz - westchnąłem. - Ale pamiętaj, w ten sposób raczej nie znajdziesz prawdziwych przyjaciół.
Po tych słowach odwróciłem się i poszedłem do jaskini Elan skonsultować się z Altair, Shogunem, Fabianem i Zamrożoną Paprocią w sprawie jedzenia dla naszych sojuszników. Jak wiadomo, jedynymi łowcami w WKS byliśmy ja i Altair, a zmęczeni mieliśmy znacznie mniej szans na upolowanie czegokolwiek. Postanowiliśmy, że najpierw zapoluje Shogun i nakarmi rannych, a ja z Altair i kilka łowców z watahy z pustyń lodowych wypoczniemy w tym czasie i wyjdziemy na łowy po jego powrocie.
>>> <<<
Obudziłem się, gdy tylko usłyszałem głos Shoguna. Strażnik zaglądał do mojej jaskini, za jego plecami stała już Altair. Wstałem i przeciągnąłem się, a następnie dołączyłem do dwójki wilków. Razem ruszyliśmy w stronę jaskiń zajmowanych przez naszych sojuszników.
- Trzeba jeszcze zanieść zdobycz rannym - poinformował mnie Shogun. - Upolowałem kilka lemingów i zająca, ale to ledwie jeden niezbyt obfity posiłek. A Elan, Heroica i medycy też musza coś jeść.
- Dzięki za informację - odpowiedziałem.
Łowcy czekali już przed grotami. Ruszyli w naszą stronę, gdy tylko nas zobaczyli. Nim dołączyli do mnie i Altair, Shogun wycofał się i udał na zasłużony odpoczynek.
Podzieliliśmy się na dwie grupy - jedną większą, prowadzoną przez Altair, i drugą mniejszą, którą kierowałem ja. Razem z dwoma łowcami zamierzaliśmy zaopatrzyć jaskinię Uzdrowicielki. Polowanie udało nam się - naszą ofiarą stał się jeden z młodych reniferów. W trójkę zaciągnęliśmy go do groty Elan, gdzie Exan i silniejsi z rannych zajęli się podziałem zdobyczy. Prascanna, która również byłą w jaskini, nadal przechadzała się między wilkami, jakby ignorując nasze przybycie. Wziąłem od Exana kawałek mięsa i zaniosłem go medyczce. Wilczyca spojrzała na mnie niezbyt przyjaźnie, ale dostrzegłem w jej oczach błysk głodu.
- Tak, to dla ciebie - powiedziałem. - Powinnaś coś zjeść.
<Prascanna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz