- Wiesz może, jak długo jeszcze? - zapytała Cassie. W jej głosie łatwo było wyczuć zaniepokojenie. Moim zdaniem pozostało jeszcze kilka korytarzy, ale i tak nie mogłam powiedzieć tego waderce. Moje struny głosowe rozpłynęły się przecież w wiatr.
Prowadziłam młodą Gammę kamiennymi tunelami, aż w pewnym momencie ujrzałyśmy przed sobą schody. Cassie ukryła się w cieniu pod sufitem, a ja rozejrzałam się, czy jest bezpiecznie.
Czysto - pomyślałam i w tej samej chwili poczułam, że się materializuję. Natychmiast stanęłam na pierwszym schodku, a moment później przemiana się zakończyła. Niech to... Teraz będziemy musiały uważać jeszcze bardziej.
- Alt? - usłyszałam głos mojej małej towarzyszki, która wystawiła głowę z cienia.
- Ci... Nie ma czasu na gadanie. Za mną - powiedziałam, wdrapując się po schodach. Młoda Gamma poleciała za mną, kryjąc możliwie najbardziej swoją jasną postać. - Gdyby coś mi się stało, to uciekaj i poinformuj o tym watahę - poleciłam jeszcze. Dotarłyśmy na szczyt schodów i znalazłyśmy się w pustym, dobrze oświetlonym przez słoneczne światło korytarzu. Na posadzce leżał dywan, a obok okien wisiały ciężkie zasłony. Na końcu przejścia dostrzegłam solidne drewniane drzwi, skryte nieco w cieniu. Czułam od nich delikatny powiew wiatru.
- Tędy - mruknęłam, ruszając cicho w ich stronę.
<Cassie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz