- Dawno się nie widzieliśmy.
Zastrzygłam jednym uchem oczekując kolejnej wypowiedzi ze strony samca. Uznałam, iż zwykłe ,,dawno się nie widzieliśmy" było zdaniem pozbawionym sensu, zbędną informacją niepotrzebną mi do czegokolwiek, jednak pozostawiłam to bez komentarza, gdyż nie miałam ochoty wdawać się w dyskusję. Jak zwykle.
Udałam, iż uśmiech, jaki zagościł na pysku basiora, umknął mojej uwadze. W ciągu ułamka sekundy przez głowę przeszła mi myśl, że może powinnam odwzajemnić gest, lecz jak szybko się ona pojawiła, tak szybko się jej wyzbyłam.
Yesterday przeszedł obok mnie, po drodze rzucając nieco wesołym tonem:
- Sądziłem, że jednak nie umiesz się uśmiechać.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie udało mi się powstrzymać wygięcia warg w sposób okazujący stosunkowo przyjazne nastawienie do tego wilka. Zrobiłam to wbrew własnej woli.
Do moich myśli wdarło się pojedyncze przekleństwo, jednak nie dałam poznać po wyrazie swego pyska tego, jak targa mną frustracja z powodu braku zapanowania nad czymś tak banalnie prostym, jak najzwyklejszy uśmiech.
Na moim obliczu natychmiastowo zapanowała, zwyczajna dla mnie, obojętność.
- Bo nie jest to częsty widok - stwierdziłam pozbawionym emocji głosem. Chyba zaczynam się robić coraz pewniejsza w towarzystwie tego osobnika, pomyślałam.
< Yesterday?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz