— To skoro masz lepszy humor — machnęłam ogonem, poprawiając jednocześnie czarną kokardę — pomożesz mi szukać borówek? Albo piżmowóła? Sama na niego przecież nie zapoluję! Wiesz, lemingi i renifery trochę się już wszystkim przejadły, a chcę żeby przestano mnie uważać za nic wartego, osieroconego szczeniaka. — zrobiłam smutną minę.
— No dobrze. — odpowiedziała Prascanna. W jej głosie było słychać niepewność.
— Jej! To chodź, Scann! Razem raźniej!
Całą drogę wadera milczała, a ja gderałam jak nakręcona i skakałam wokół niej, parę razy wpadając w bagna. Nagle zamilkłam i szepnęłam;
— Coś tam jest! Złapiemy to?
Wskazałam łapą na drgające, wysokie trawy.
< Prascanna? >
No co, że krótkie? Nie łamie regulaminu- jest dziesięć linijek. 9...
— No dobrze. — odpowiedziała Prascanna. W jej głosie było słychać niepewność.
— Jej! To chodź, Scann! Razem raźniej!
Całą drogę wadera milczała, a ja gderałam jak nakręcona i skakałam wokół niej, parę razy wpadając w bagna. Nagle zamilkłam i szepnęłam;
— Coś tam jest! Złapiemy to?
Wskazałam łapą na drgające, wysokie trawy.
< Prascanna? >
No co, że krótkie? Nie łamie regulaminu- jest dziesięć linijek. 9...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz