Uniosłem delikatnie białą wilczycę i ułożyłem ja możliwie najwygodniej na swoim grzbiecie. Nadal nie odzyskiwała przytomności. Ruszyłem wolnym truchtem w kierunku Wichrowych Wzgórz, mając nadzieję, że Elan przebywa gdzieś w pobliżu.
Białą wilczycę, Aurorę, spotkałem, kiedy szedłem do Owadziego Lasu wzdłuż Rzeki Leminga. Wadera była posłańcem z watasze z pustyń lodowych; stado to należało do naszych sojuszników. Pojawienie się Aurory na naszych terenach mogło świadczyć tylko o jednym - wilki z pustyń lodowych miały dla nas jakąś wiadomość. Jednak aby poznać jej treść musiałem poczekać - Aurora zdążyła mnie tylko zawołać, zaraz potem straciła przytomność. Wcześniej udało mi się jeszcze zauważyć, że kuleje. Jedno było pewne - potrzebowała natychmiastowej pomocy Uzdrowiciela.
>>> <<<
- Połóż ją na skórze, tam, pod ścianą - poleciła mi Elan. Posłusznie wykonałem jej polecenie, w końcu wilczyca wiedziała, co robi. Uzdrowicielka podeszła do nadal nieprzytomnej Aurory i zbadała ją. Zauważyłem, że na samym początku przygląda się łapie białej wadery.
- Zakażenie wdarło się do rany - mruknęła Elan pod nosem. - Potrzebny będzie napar...
Uzdrowicielka wstała i podeszła do niskiego stolika, na którym znajdowały się miski, zioła i inne rzeczy potrzebne do leczenia. Nim zabrała się do pracy, poleciła mi znaleźć jakiegoś medyka. Wybiegłem z jaskini i zacząłem wdrapywać się na jedno ze wzgórz. Gdy znalazłem się na szczycie, niemal od razy w oczy rzuciła mi się biało-błękitna wilczyca. Prascanna.
Zbiegłem ze wzgórza i zatrzymałem się przed medyczkę, zagradzając jej drogę.
- Yesterday? Coś się stało? - zapytała nieco zdziwiona.
- Elan cię potrzebuje - odpowiedziałem. Prascanna kiwnęła głową i pobiegła do jaskini Uzdrowicielki. Podążyłem jej śladem. Gdy tylko medyczka znalazła się w grocie, Elan podała jej szczegółowe instrukcje dotyczące opieki nad Aurorą.
>>> <<<
Kilkadziesiąt minut później obie wilczyce przerwały prace. Elan podeszła do mnie, chwilę później u jej boku pojawiła się Prascanna.
- Oczyściłyśmy ranę i podałyśmy zioła, które powinny zadziałać jak antybiotyk. Teraz potrzeba jej tylko odpoczynku i co trzy godziny zmiany opatrunku.
- Dziękuję ci, Elan - odpowiedziałem na słowa Uzdrowicielki. - Daj mi proszę znać, kiedy się obudzi.
- Dobrze. Prascanno, wróć tutaj za trzy godziny, dobrze?
Biało-błękitna wadera kiwnęła głową. Następnie oboje wyszliśmy z jaskini.
- Nie podoba mi się ta sytuacja - mruknąłem do siebie, ale medyczka to usłyszała.
- Co masz na myśli? - zapytała, wlepiając we mnie spojrzenie swoich złotych oczu. Westchnąłem. Nie chciałem, aby ktoś dowiedział się o tym, kim jest Aurora zanim nie poznam sytuacji, ale...
- Aurora, ta wilczyca, należy do watahy z pustyń lodowych. To nasi sojusznicy. Chyba chce mi przekazać jakąś wiadomość...
<Prascanna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz