Leżałam obok basista który nie chciał nawet słowem się odezwać, myślałam jakby go nakłonić do rozmowy lub wypowiedzenia chociaż dwóch- trzech zdań. Myślałam i myślałam aż w pewnym momencie wstałam i zaczełam pchać basista aby ten się ruszył albo powiedział coś w stylu ,,Zostaw mnie" ale on trwał nieruchomy, nie odezwał się słowem nawet.
Położyłam swoją głowę na przeciwko jego głowy i chciałam go zachipnotyzować lecz on odwracał wciąż głowę a wzrok jego patrzył w niewiadomą dal.
-Powiedz chociaż zdanie, chociaż dwa słowa proszę- powiwdziałam patrząc prosto w oczy basiorowi.
Zaczynałam powoli myśleć, że on ma depresje bo ma podobne objawy, sama nie wiedziałam co myśleć.
-A podnoesiesz się z ziemi i podziesz ze mną na spacer?- zapytałam z lekkim uśmiechem na niego.
On odwrócił się obojętnie, zaczynałam wątpić iż co kolwiek zdziałam. Wstałam popatrzyłam na niego i powiedziałam .
-No cóż...ja już pójdę , chciałam ci tylko pomóc. Cześć- powiedziałam, odwróciłam się i z opuszczoną głową zaczełam iść w swoją stronę. Gdy byłam kilka metrów dalej schowałam się za drzewo i obserwowałam Mortema który nadal bezczynnie leżał.
Po chwili obserwowania go zasnełam.
Gdy się obudziłam go nie było a był już wieczór więc postanowiłam wrócić do jaskini. W drodze powrotnej ujrzałam go idącego w niewiadomą stronę, znów postanowiłam go śledzić.
<Mortem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz