Shairen wydawała się jakby odpłynęła, wodziłem przed jej oczami łapą... nie zwracała na to uwagi.
- Shairen, Shairen.... Shairen- mówiłem do niej, ale ona nic nie reagowała, po prostu stała jakby o czymś myślała. Wykrzyknąłem jej imię na głos. Zerwała się z myśli i wróciła do realu. Spojrzała na mnie zdezorientowana i po prostu ominęła mnie, wyglądała jakby coś planowała. Więc Shairen nie jest do końca chamska, bo gdyby tak było... olałaby moje przeprosiny i jeszcze by mnie wyśmiała. Dziękowałem jej w umyśle, ale wyjaśniając jej całe zachowanie pewnie też to była forma przeprosin z jej strony.
Shairen. Mam nadzieję, że nie będziesz dla mnie wrogiem, tylko przyjaciółką której mógłbym ufać. Shairen proszę cię, nie miej we mnie wroga... tylko przyjaciela.
Westchnąłem cicho i odwróciłem wzrok od Shairen, która zmierzała w swoją stronę. Nawet nie spojrzała na mnie. Czasem zastanawiałem się, że ona przebaczyła mi tak dla świętego spokoju, a może to ma by jakiś znak z jej strony. Ta skrytość.
Wziąłem lekki wdech, czując niezwykłą ulgę i wróciłem do swojej ukochanej.
Cały dzień spędziłem w jaskini, siedząc w stosach ksiąg pisząc pracę na temat organów zwierzęcych i ich właściwości i ich budowy komórkowej. Doprawdy spędziłem przy tym aż do północy, aż zamknąłem oczy, aby zasnąć, nagle coś usłyszałem i kogoś zobaczyłem. To była Shairen
- Witaj, co cię do mnie sprowadza
- Wracałam właśnie, zajmując się swoimi sprawami i nagle zobaczyłam, że przechodzę obok twojej jaskini, więc pomyślałam że wpadnę- wytłumaczyła, ale w przeciwieństwie ona nie wyglądała na zmęczoną, wręcz przeciwnie. Nadal pełna energii.
- Wybacz za mój nieogar, ale mam roboty po uszy...
- Mhmmm, właśnie widzę- nie uśmiechnęła się. Jej głos brzmiał poważnie- lepiej idź spać
Zanim powiedziała ostatnie zdanie, rzeczywiście zatopiłem się w głęboki sen.
<Shairen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz