— Nie, stój. Mają tam straż. — szepnęłam.
Wadera nagle się zatrzymała.
— Alt, poczekaj tu, dobrze? — spojrzałam na nią błagalnie. Jestem gammą, więc także muszę ochraniać członków watahy. Tym bardziej, iż niedługo dorosnę.
Machnęłam parę razy skrzydłami na próbę i gwałtownie wyleciałam na zewnątrz. Dwóch strażników pobiegło za mną, a przy drzwiach został jeden. Z nim Altair sobie poradzi.
Spłynęłam metr nad ziemię, by zdenerwować strażników.
Usiadłam na gałęzi wyższego krzewu. Wilki szeptały coś między sobą, co chwila zerkając na roślinę. Przekrzywiłam głowę, uśmiechając się. A moje kły znów przybrały dziwną długość.
— Potwór? Czym ty jesteś? — pytali jeden przez drugiego, cofając się.
— Waszym koszmarem. — odparłam klasycznie.
I zapewne bym skoczyła w ich stronę, gdyby nie wybuch ognia, który zwęglił mą sierść i zepchnął z gałęzi.
Z piskiem spadłam w dół, mrużąc oczy.
— Już nie jest ci tak wesoło? — usłyszałam prychnięcie. Jedynie uśmiechnęłam się, nawet nie rozchylając powiek.
***
Przeciągnęłam się i smętnie zerknęłam na pustą jaskinię. Na dworze panowała noc, czyli moja ulubiona pora. Poprawiłam maskę i z cichym trzepotem skrzydeł poszybowałam nad terenami.
< Alt? Nawet nie wiem, co napisałam, to jedyne, co wpadło mi do łba xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz