-Cóż, jesteś alfą i jestem ci posłuszna, pomagam im tylko dla tego, że mi kazałeś- powiedziałam groźnym tonem.
-Dla czego się tak zachowujesz? - zapytał poważnym tonem
-Jak tu przybyła miałaś inny charakter- dodał
- Nie jestem tą samą waderą życie mi pokazało, że nie warto jest być miłym. Byłam miła i co z tego? Nic w zamian nawet podziękowania, więc postanowiłam się zmienić może w ten sposób coś osiągnę .- odrzekłam wręcz agresywnym tonem .
-Co byś chciała osiągnąć? To, że uratujesz komuś życie nie da ci wystarczającego osiągnięcia?- zapytał powtarzanym tonem.
-Niee- wykrzyknełam
-Jesteś alfą nie wiesz jak to jest być mną! Ja nie mam przyjaciół, staram się znaleźć miłość lecz nikt nawet na mnie nie chce spojrzeć, nikt nie ma dla mnie szacunku- odparłam groźnie patrząc na basiora .
-Myślisz, że agresją i obojętnością to osiągniesz? - zapytał patrząc na mnie.
-W tamten sposób tego nie osiągnełam to w ten trzeba spróbować, teraz ide pomóc opatrzać rannych- powiedziałam i odwróciłam się. Czuwałam przy najbardziej zranionych wilkach aby uzdrowiciel mógł odpocząć cały czas myślałam o rozmowie z alfą który cały czas patrzył na mnie wzrokiem który mówił ,,Lepiej stąd idź, nie jesteś tu potrzebna” . Wszyscy już spali tylko wartownicy i ja czuwaliśmy. Gdy myślałam o moim życiu pociekły mi łzy.
<Yesterday?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz