A więc w końcu wadera wróciła ze wstydem, ale powiedziałem, że nie potrzebnie. Wadera przyjęła to ciepło i od razu się jej polepszyło . Zabraliśmy się na spacer. Chwile które spędzaliśmy razem mijały nam przyjemnie i bez zakłóceń. Przyjemnie nam się rozmawiało, Luna... uśmiechała się miło. Lubiłem takie uśmiechy, dawały mi ciepło tak jak płomień zresztą który we mnie płonął. Obeszliśmy całą łąkę, las, wzgórza aż w końcu rozbolały nas łapy, więc zrobiliśmy odpoczynek. Położyłem się na plecy, przeciągnąłem się leniwie... nie ma co robić, a taki piękny dzień, słońce prażyło a do wodopoju daleko. Szkoda wielka, ah jaka szkoda...
- Masz jakiś pomysł, aby nie paść tu z pragnienia?
Wadera uśmiechnęła się przekonująco
No to sobie pobiegniemy~ pomyślałem
- No a ty chyba masz moc wody, co nie?
< Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz