Od Yesterday'a CD. Scarlet

Gdy pożegnałem się z wilczycą, pobiegłem na polowanie. Miałem jeszcze wystarczająco dużo sił na godzinę czy dwie krążenia po terenach watahy w poszukiwaniu zwierzyny. Swoje kroki skierowałem w stronę tundrowych łowisk, gdzie miałem nadzieję spotkać Altair.
Wilczyca rzeczywiście polowała. Zastałem ją skradającą  się w stronę kulawego renifera. Przypadłem do ziemi i szybko przemknąłem między trawami do niej. Przywitała mnie krótkim skinieniem głowy, a potem machnięciem ogona kazała pójść na lewo. Dobrze wiedziałem, co ma zamiar zrobić. Wilczyca zakradła się od tyłu do samotnego roślinożercy i w pewnej chwili zaatakowała. Renifer, mimo niesprawnej nogi, prędko pomknął przed siebie. Nie przewidział jednak mojej obecności w tamtym miejscu. Gdy przebiegał obok mnie, wskoczyłem na jego grzbiet i wgryzłem się w jego kark. Następnie, wciąż trzymając szyję zwierzęcia, zsunąłem się na ziemię. Renifer nie utrzymał równowagi i wywrócił się. To był jego koniec.
Razem z Altair zaczęliśmy wlec ciało martwego kopytnego w stronę Wichrowych Wzgórz. Co prawda rano byłem już na polowaniu, ale upolowałem jedynie jednego leminga. I, z tego co pamiętam, zaniosłem go Heroice. A część wilków, na przykład Elan, potrzebowały świeżego mięsa.
>>> <<<
Przeciągnąłem się, ziewając szeroko. Słońce już wschodziło, co oznaczało, że pora na kolejne polowanie. Zaspanym wzrokiem rozejrzałem się wokoło, a potem wyszedłem z jaskini. Na zewnątrz czekała już Altair.
- Dzisiaj lemingi, co? - mruknęła. - Zbrzydło mi mięso renifera.
- Ciesz się, że w ogóle masz co jeść - przypomniałem jej.
- Wiem, wiem. Ale skoro mamy dostęp do lemingów, to chciałabym zjeść leminga.
- Zgoda, mogą być lemingi - stwierdziłem, a potem dodałem ciszej: - Prawdę mówiąc, ja też mam już dość reniferów.
Altair uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w dół zbocza, a następnie w kierunku Rzeki Leminga. Podążyłem za nią. Po kilku minutach kątem oka dostrzegłem coś biało-brązowego. Spojrzałem w tamtym kierunku. Scarlet wyszła z niedużej groty, a jej smagana wiatrem sierść wyglądała pięknie w blasku porannego słońca. Altair, która zatrzymała się, czekając na mnie, podążył za moim wzrokiem.
- Idź się przywitać - powiedziała.
- Nie mam czasu, muszę ci pomóc - zaprotestowałem.
- To był rozkaz. A ja sobie poradzę, nie jestem szczeniakiem. Dołączysz do mnie później.
- Skoro tak... - mruknąłem i ruszyłem w stronę brązowo-białej wilczycy. Scarlet chyba też mnie dostrzegła, bo ruszyła w moim kierunku.
<Scarlet?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz