Zaprosiłem ją.. no bo nie chciałem zostawać sam, postawiłem jej coś... coś do jedzenia, picia... ja nie byłem głodny, więc tylko spoglądałem, jak wadera wsuwała porcję mięsa. Ona też spoglądała na mnie kiedy nie patrzyłem. Myślała, że nie widziałem? Ja wszystko widziałem hehehe
I to nie był zwyczajny wzrok... patrzyła na mnie ciągle, a gdy odwracałem się do niej, ona skupiała wzrok na coś innego. Coś kręci, ale nie bardzo wiedziałem co. Czyżby zauroczyłem ją swoją osobą?.... O nie, co to, to nie...
Nie jestem jeszcze gotowy na... wiecie na co. Ale no, nie mogę jej sam zostawić, więc podszedłem do niej, ułożyłem się obok niej i spojrzałem na nią...
- Co?- zapytała ze zdziwieniem
- Ciągle na mnie spoglądasz
Luna zrobiła się czerwona jak burak, a minę zrobiła taką jakby myślała " A jednak, wiedział" Odwróciła wzrok, udając że skupia się na czymś innym.
Znamy się zaledwie jeden dzień, o co tu można mówić o tym... przez gardło mi to nie przejdzie ... "mił..." i dalej niech dokończy sama.
Ale Luna taka ładna, miła, delikatna jak ten płatek co spadł z kwiatu róży.
Odwróciłem wzrok, a ona spojrzała na mnie...
- Dziękuję ci za gościnę- oznajmiła z miłym uśmiechem, jeszcze milszym niż przedtem. Nagle potem zbliżała się i bliżej i bliżej i.... nagle poczułem jak coś wilgotnego przejeżdża po moim policzku... jej język. Czy to był wyraz wdzięczności? Sparaliżowany spojrzałem na nią. Luna dalej uśmiechnięta i mile spoglądała na mnie... nie no... istny cud.
< Luna?> Skoro podrywasz go... no to teraz masz xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz