od Exana cd Luna

Luna dała mi jakiś proszek. Ale zanim podam to pacjentce, moim obowiązkiem było przebadać ten proszek. Nie to, że nie ufałem Lunie. Ufałem jej, ale cóż, taki obowiązek.
- Jeśli się uda, ta wadera będzie ci zawdzięczać życie
Luna uśmiechnęła się tylko. Wyszedłem z jaskini do mojego miejsca pracy i wraz z uzdrowicielem, przebadaliśmy ten proszek. Okazało się, że to może być wspaniałe lekarstwo dla chorej. Wykonałem mieszankę jak mi doradziła Luna i podaliśmy pacjentce. Wadera na początek nie wyraźnie wyglądała... jęczała i mruczała coś. Po chwili jej stan zaskakująco się poprawił. Ale niestety musiała leżeć.  Moc proszka złączyły złamane kości, ale musiał być jakiś czas wypoczynku, aby kości mogły się złączyć ściśle. Gdy wracałem do ukochanej,  szedłem z wielkim uśmiechem i chęcią wycałowania Luny i to mocno.
Luna czekała i czekała. Czekała z wielką niespodzianką. Upolowała wielkiego łosia, ale jak? wyjaśniła, że w tym czasie, którym ja leczyłem pacjentkę, ona zwerbowała kilka wilków, aby pomogły jej w upolowaniu tak wielkiego bydlaka. Zwierze do tego było młode...
Uśmiechnąłem się do niej
- To co teraz?
- Jemy!- oznajmiła i z uśmiechem wzięła się za łosia.

Po jedzeniu dostałem wiadomość od medyka, że z pacjentką jest wszystko okej. Ucieszyło mnie to,  a Luna najbardziej.
- To wszystko dzięki tobie, będzie żyć i nie widzę powodu, aby zmieniło się na gorsze- oznajmiłem
- To dobrze- Luna przytuliła się do mnie.
- No.. możesz być z siebie dumna, bo ja na pewno

<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz