Po swoich słowach odwróciłam głowę w bok, nie patrząc na wilka.
- Tym bardziej się cieszę.
Szedł dalej, w bliżej nieokreślonym dla mnie kierunku, trzymając w pysku ten sam kawałek mięsa, a ja po chwili podążyłam za odchodzącym wilkiem wzrokiem. Czemu radość sprawia ci taka nic niewarta błahostka?, przyszło mi na myśl, jednak komentarz ten pozostawiłam dla siebie. Uznałam tego osobnika za kogoś po prostu... dziwnego.
Nie mogłam nie zauważyć, jak w pewnym momencie Yesterday przewrócił się, co nie wyglądało na symulację, po czym znikł mi z pola widzenia. Podniosłam się i po chwili, spędzonej na szybkim truchcie, znalazłam się mniej-więcej tam, gdzie przewrócił się basior, jednak jego już tam nie było. Zeszłam nieco w dół trawiastego stoku, jaki znajdował się tuż obok, i od razu moim oczom ukazał się ten sam kawałek mięsa, który przed kilkoma chwilami niósł Yesterday.
Westchnęłam z ledwo wyczuwalną irytacją w głosie.
- Gdzie ten wilk jest? - zapytałam samą siebie pod nosem, niespodziewając się odpowiedzi, którą jednak po chwili dostałam.
- Tutaj...
Odwróciłam łeb ku basiorowi. Powstrzymałam się od mało grzecznego komentarza, jaki cisnął mi się do pyska, na temat nieeleganckiego, chwiejnego chodu samca.
- Co się stało? - zadałam przelotne pytanie, starając się zachować obojętność w głosie. W odpowiedzi posłał mi jedynie wymijające spojrzenie, a z wyrazu jego pyska nie udało mi się wyczytać żadnych emocji. Mój wzrok podążył za Yesterday'em, który skierował swe, już w pełni opanowane, kroki ku mięsu.
Uznałam, że nie mam nic już do roboty, więc mogłabym pójść z tym wilkiem do miejsca, do którego szedł. Jakoś... nie przeszkadzało mi już jego towarzystwo. Co nie jest równoznaczne z nabraniem do niego zaufania.
Wyjawiłam mu swoją propozycję, na co w jego oczach dostrzegłam wahanie, jednak po chwili przystał na nią.
<Yesterday?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz